Pięciokrotny wzrost odpisów na złe długi przyniosła I połowa tego roku w największych giełdowych bankach w porównaniu z sytuacją, jaka miała miejsce rok wcześniej. Instytucje mają największe problemy z kredytami konsumpcyjnymi oraz dla przedsiębiorstw. W przypadku hipotecznych – spłacalność wciąż jest bardzo dobra
W II kwartale nie zwolniło tempo tworzenia rezerw na złe długi przez giełdowe banki. 12 polskich instytucji składających się na indeks WIG-Banki odpisało w tym okresie z tego tytułu 1,7 mld zł. W I połowie tego roku było to w sumie 3,4 mld zł. Przez pierwsze 6 miesięcy 2008 r. poczyniły jedynie 560 mln zł odpisów. Był to jednak wtedy jeszcze okres, kiedy naszej gospodarki nie dotykało wyraźne spowolnienie, a rynek pracy znajdował się w znacznie lepszym położeniu niż obecnie. Warunki zatem były zupełnie nie porównywalne do obecnych. Tak, czy inaczej pogarszająca się jakość portfela kredytowego wyraźnie odbija się na kondycji finansowej banków. Jest jedną z głównych przyczyn obniżki zysków.
W niektórych instytucjach skala problemu jest pokaźna. Są takie, jak Getin Bank oraz BRE, gdzie wartość odpisów w I połowie tego roku była mniej więcej taka sama jak koszty administracyjne ich działalności. Łącznie w analizowanych podmiotach relacja odpisów do kosztów administracyjnych kształtowała się na poziomie około 40% wobec zaledwie 6,7% rok wcześniej.
Największe odpisy w I połowie tego roku poczyniły PKO BP oraz BRE. W pierwszym przypadku było to 764 mln zł, w drugim – 649 mln zł. Oznaczało to przyrost o odpowiednio 587 mln zł i 581 mln zł. W II kwartale również te banki przodowały pod względem wartości odpisów. Same te kwoty niewiele jednak mówią o kondycji poszczególnych podmiotów, gdyż nie biorą pod uwagę ich skali działania. Dlatego na problem złych długów warto patrzeć przez pryzmat na przykład wartości portfela kredytowego. Pod względem relacji odpisów do udzielonych kredytów wypadł w I połowie tego roku Bank Handlowy, gdzie wynosiła ona 2,49%. Kolejny w takim zestawieniu był Getin z 1,75%. Najlepiej prezentowały się natomiast Noble Bank (0,07%), Pekao (0,31%) oraz BPH (0,46%). We wszystkich badanych spółkach ten stosunek wynosił 0,79%.
W przypadku Banku Handlowego do dużych odpisów przyczynił się głównie segment korporacyjny, który odpowiadał za ponad 2/3 odpisów. Gros z nich było związane ze stratami przedsiębiorstw na transakcjach opcyjnych. Dla tej instytucji działalność w segmencie korporacyjnym jest bardzo ważna, gdyż generuje około połowę wyniku odsetkowego. Inna sytuacja miała miejsce w Getinie, banku obsługującym głównie klientów indywidualnych, jak również działającym na rynkach wschodnich, które kryzys dotknął szczególnie silnie. Tu rezerw przysporzyły kredyty konsumpcyjne. Obecność na Wschodzie miała wpływ na odpisy PKO BP. Oprócz pogorszenia jakości portfela kredytów konsumpcyjnych i mieszkaniowych znaczenie miały odpisy na utratę wartości w Kredobanku. BRE borykał się również z problemem opcji i kłopotów, jakie przysporzyły one firmom. Blisko jedna trzecia rezerw przypadła na bankowość detaliczną, gdzie ponad połowa wiązała się z kredytami gotówkowymi, głównie dla nowych klientów.
Tworzenie rezerw w bankach jest zjawiskiem cyklicznym związanym ze zmianami koniunktury gospodarczej. Na wysokość odpisów składa się wartość złych długów w portfelach banków oraz ich pokrycie rezerwami. Obecnie jesteśmy w fazie, gdzie mamy wzrost w pierwszej sferze, a spadek w drugiej. Na przykład udział kredytów niepracujących, czyli opóźnionych w spłacie o co najmniej 90 dni, w BZ WBK zwiększył się z 2,4% w I połowie 2008 r. do 4,5% w I połowie tego roku, a jednocześnie pokrycie ich rezerwami obniżyło się w tym okresie z 64,2% do 40,6%. W połowie 2007 r. było to 61,2%. Na tle danych z przeszłości wskaźnik kredytów niepracujących wciąż jest generalnie niski, bo na przykład w grudniu 2005 r. sięgał on 6,9%. Trudno jednak traktować tamten poziom za jakieś konkretne odniesienie ze względu na zmianę struktury portfela kredytowego naszych banków, w której zwiększyło się znaczenie mniej ryzykownych kredytów hipotecznych. BZ WBK tłumaczy spadek pokrycia rezerwami rosnącą liczbą kredytów na nieruchomości, które są dobrze zabezpieczone. To wyraźnie wskazuje, że w perspektywie kolejnych miesięcy kluczowa dla kondycji sektora będzie sytuacja w zakresie spłacalności tego rodzaju kredytów. Oczekiwany wzrost bezrobocia od jesieni tego roku w tym kontekście będzie stanowić duże wyzwanie.
Ostatnie dane Krajowego Rejestru Długów potwierdzają, że problem nasila się. W sierpniu wartość zaległych długów Polaków przekroczyła 79 mld zł wobec 70,3 mld zł w maju tego roku i 59,2 mld zł na koniec 2008 r. Z tych 79 mld zł 45,5 mld zł stanowiły zaległe zobowiązania wobec banków.
Krzysztof Stępień
Źródło: Expander