W rozważaniach o przyszłości sektora finansowego często przywoływany jest przykład branży dystrybucji muzyki. Najpierw nieodwracalnie zmieniły ją cyfrowe nośniki dźwięku, a później nowe modele dystrybucji – iTunes, a teraz streaming. Symbolicznym początkiem końca status quo był start usługi Napster, pozwalającej wymieniać pliki. „Branża ubezpieczeń komunikacyjnych ma swój moment Napstera” twierdzą specjaliści przywoływani przez Bloomberga.
Rynek ubezpieczeń komunikacyjnych to gigantyczny biznes. W samych Stanach Zjednoczonych towarzystwa zbierają rocznie składki warte 195 mld dolarów. Pozornie ubezpieczyciele prowadzą „business as usual”, ale na horyzoncie widać już strategiczne zagrożenia. Ich pierwszym źródłem są coraz bardziej zaawansowane systemy bezpieczeństwa montowane w samochodach. Auta potrafią dziś samodzielnie zahamować, gdy wykryją przed sobą przeszkodę albo bez ingerencji kierowcy wykonywać proste manewry parkingowe.
Spada liczba kolizji i stłuczek, co oznacza, że ostatecznie skurczą się także przychody ubezpieczycieli. Highway Loss Data Institute przeanalizował dane dotyczące wpływu systemów zamontowanych w nowej Hondzie Accord na odszkodowania wypłacane przez towarzystwa. Agencja po raz pierwszy mogła na prześledzić większą porcję danych. Wcześniej zaawansowane rozwiązania montowano przede wszystkim w droższych i mniej popularnych modelach.
Okazało się, że ostrzeżenie o zmianie pasa ruchu i możliwości kolizji przynosi wyraźne korzyści – wartość zgłoszonych szkód wyrządzonych innym pojazdom spadła o 14 proc., roszczenia dotyczące obrażeń odniesionych przez pasażerów o 27 proc, a przez innych użytkowników dróg – o 40 proc.
Czarne skrzynki i autonomiczne auta
Drugim niekorzystnym w długim okresie zjawiskiem może być rozpowszechnienie się ubezpieczeń pay-as-you-drive. Dzięki nowym technologiom, śledzącym ubezpieczany pojazd, klienci mogą rozliczać się z ubezpieczycielem za faktyczne wykorzystanie pojazdu. Ceną, z punktu widzenia ubezpieczonego, jest rezygnacja z pewnej części prywatności, a korzyścią – niższe składki. Dla kierowców, którzy tylko okazjonalnie korzystają z samochodu to zdecydowanie atrakcyjny kompromis. Z rynku jednak znikać będą w ten sposób klienci, którzy do tej pory byli „nadubezpieczeni” i szczególnie rentowni.
Przed nami także kolejna fala rewolucji w komunikacji – samochody autonomiczne. Testowane przez Google pojazdy przejechały 1,9 mln mil w ciągu ostatnich sześciu lat i brały udział w zaledwie 14 zdarzeniach drogowych. W żadnym z odnotowanych przypadków wina nie leżała po stronie softwareowego kierowcy. Z reguły stłuczkę powodowały inne pojazdy, najczęściej najeżdżając na tył auta Google.
W ciągu kolejnych 15 lat, gdy autonomiczne samochody trafią na drogi, składki opłacane przez kierowców mogą spaść aż o 60 proc., twierdzi analityk Celent przywoływany przez „Bloomberg Business”. W najgorszym dla ubezpieczycieli scenariuszu, takiemu rozwojowi sytuacji może towarzyszyć zmniejszenie się liczby pojazdów na drogach (np. w wyniku rozpowszechnienia się carsharingu czy usług typu Uber). Rynek, już dziś charakteryzujący się ostrą konkurencją, zacznie się kurczyć.
Ubezpieczyciele muszą myśleć o tym, jak załatać nieuchronną dziurę w przychodach. Jedną z możliwości są „ubezpieczenia IT” dla samochodów. Błędy oprogramowania, a nawet, jak pokazała ostatnia wpadka koncernu Fiat, działania hakerów, to nowy rodzaj ryzyk, do tej pory nieznany w branży komunikacyjnej. Problem dotyczy bezpośrednio kierowców, ale finansowa odpowiedzialność za ewentualne zdarzenia będzie ostatecznie spoczywać na producentach. Może zatem okazać się, że w przyszłości wyspecjalizowane towarzystwa zmuszone zostaną do walki na kolejnej arenie – o wielkie koncerny motoryzacyjne.