Na pożyczkach społecznościowych można zarobić dużo więcej niż na lokatach, to także bardziej przewidywalny sposób inwestowania niż np. giełda – przekonuje Piotr, który od 6 lat inwestuje na Kokos.pl, największym w Polsce serwisie pożyczek społecznościowych. Wewnętrzna stopa zwrotu czołówki inwestorów wynosi 20-30% a średnia spłacalność nie spada poniżej 98,5%.
Kiedy dowiedział się Pan o platformie Kokos.pl?
O Kokos.pl usłyszałem, gdy czekałem na premierę monetto. Byłem zapisany na specjalną listę testerów tego portalu jeszcze w grudniu 2007 r. Monetto miało poinformować zainteresowanych o starcie. Tymczasem niespodziewanie pojawił się Kokos.pl. Od początku sprawiał wrażenie lepiej zarządzanego i przemyślanego, choć monetto miało wzorować się na ZOPA. Dziś monetto już nie ma, a Kokos jest wiodącym serwisem pożyczek społecznościowych.
Jak wyglądały Pana początki na Kokos.pl?
Jestem związany z finansami i bankowością, pomyślałem więc, że spróbuję pobawić się w bank, zobaczę z czym się to je i czy pożyczanie to rzeczywiście łatwy zarobek. Zarejestrowałem się, zweryfikowałem i zacząłem pierwsze wpłaty. Moja pierwsza pożyczka była drugą ze sfinalizowanych na Kokos.pl. Udzielona „na czuja”: wpłaciłem 50 zł jako ostatni, o pożyczkobiorcy nie wiedziałem nic. Dziś pożyczkobiorca przechodzi weryfikacje, może ujawnić, gdzie jest zatrudniony. Wtedy pożyczałem po prostu jakiemuś użytkownikowi. Minął termin płatności pierwszej raty, a rata nie została zapłacona Później okazało się, że była to pożyczka testowa, a testerzy portalu zapomnieli o wpłacie raty. Na szczęście w szybkim czasie pożyczka została spłacona.
W co najlepiej inwestować?
Rozpoczęcie inwestowania na Kokos.pl nie jest łatwym przedsięwzięciem. Potrzeba nieco czasu, by oswoić się z zasadami funkcjonowania platformy i nauczyć się trafnie lokować swoje pieniądze. Po pierwsze nowi inwestorzy nie mają wyczucia na ile można zaufać pożyczkobiorcy, na co zwracać uwagę. W takich sytuacjach pojawia się pokusa, by wpłacać w jakieś duże aukcje, z wysokim już poziomem realizacji, na zasadzie: skoro tyle osób już tu wpłaciło, to coś w tym musi być. Lub też wpłacać wyłącznie na maksymalny procent, zakładając, że wysoki zysk pokryje straty. Często jednak takie aukcje wystawiają wpadający w pętlę zadłużenia pożyczkobiorcy i inwestycja w nie jest wysoce ryzykowna.
Po drugie – Kokos jest na tyle atrakcyjnym środowiskiem do inwestowania, że już od jakiegoś czasu mamy tu do czynienia z prawdziwym wyścigiem inwestorów po pożyczkobiorcę. Powoduje to, że dobre aukcje (tzn. takie, które kuszą nas atrakcyjnym procentem zysku lub sprawdzonym, pewnym pożyczkobiorcą) zamykają się bardzo szybko, czasami poniżej nawet minuty. Takie małe Wall Street. Niektórzy inwestorzy mają dobry refleks i reagują szybko, przez co udaje im się coś ugrać. Można też korzystać z dodatkowych narzędzi: automatów do wpłat – własnych, opartych np. na API udostępnionym przez Kokos lub bezpośrednio z wpłatomatu Kokos.pl.
Sztuka inwestowania nie polega na tym, by jak najwięcej wpłacić, ale by wpłacać tam, gdzie jest rozsądny zysk i wysokie prawdopodobieństwo spłaty. Strategie mogą być różne. Można maksymalizować stopę zwrotu, inwestować w większe pożyczki i tylko na dłuższe okresy – wtedy zarobek w przypadku wcześniejszej spłaty jest większy i rekompensuje straty. Można też wpłacać automatem drobne kwoty na aukcje o zadanych parametrach, np. niezbyt duże kwoty pożyczki, pożyczkobiorca z pozytywnymi weryfikacjami i dobrą historią spłat bez opóźnień. Z czasem pomaga zbudowana niejako przy okazji „baza klientów” – znamy już naszych pożyczkobiorców, Kokos zaś wysyła informację o ich nowej aukcji. Można wówczas tworzyć tzw. białe i czarne listy.
Na start polecałbym inwestowanie małych kwot i zarejestrowanie się na stronach znpd.pl, swoistym narzędziu wspomagającym inwestowanie i podglądanie tego, co robią oraz o czym dyskutują na czacie i pod aukcją najlepsi inwestorzy.
A jaka jest Pana osobista taktyka inwestowania?
Co do zasady nie inwestuję dużych kwot, zwykle kilkaset złotych. Wyjątki można policzyć na palcach jednej ręki i byli to zwykle znajomi lub inni inwestorzy cieszący się dużym zaufaniem innych użytkowników. Powoduje to większą czasochłonność inwestowania – zamiast wpłacić komuś 2.000 zł, trzeba pożyczyć 8-10 osobom, z drugiej jednak strony zwiększa to dywersyfikację. Poza tym jestem wyznawcą zasady, by zostawiać miejsca na aukcji innym, wymieniać się informacjami o dobrych aukcjach itp. W ten sposób dzieląc się wiedzą z innymi też można zyskać. Wszyscy zaś mają dzięki temu większą dywersyfikację wpłat.
Osobiście staram się inwestować w pewnych pożyczkobiorców, nierzadko kosztem procentu. Preferuję aukcje, gdzie jest element społecznościowy i możliwość interakcji, porozmawiania z pożyczkobiorcą przed sfinalizowaniem aukcji. Staram się też na siłę nie zmuszać pożyczkobiorcy do dawania maksymalnego procentu. Pożyczałem i menedżerom z Big4 bawiącym się na Kokos i osobom w upadłości konsumenckiej – oba przypadki miło wspominam, w obu spłacono całość pożyczki. Czasami wpłacam też symboliczne 50 zł na aukcje, które raczej się nie spłacą, ale widać, że pożyczkobiorca ma naprawdę życiowe kłopoty.
Jak wypadają zyski z inwestycji na Kokos.pl w porównaniu z lokatami bankowymi?
Kokos jest rozsądną alternatywą dla lokat, można na nim zarobić kilka razy więcej. Na pewno sporo można zarobić na Kokos.pl w sensie stopy zwrotu, wewnętrznej czy bezwzględnej. Oczywiście nie ma większych szans by zostać jakimś milionerem. Na Kokos.pl można zarobić sensowne pieniądze, ale – tak jak na giełdzie – trzeba być przygotowanym na straty w okresie nauki. Dla mnie jednak Kokos jest o wiele bardziej przewidywalny od giełdy, łatwiej uchwycić tu związek przyczynowo-skutkowy powodzenia lub porażki inwestycji. Na giełdzie na kurs akcji wpływa o wiele więcej czynników, pozostających często poza kontrolą inwestora. No i przepływy pieniężne z Kokos.pl są zdecydowanie mniej zmienne: pożyczka generuje stały miesięczny dochód odsetkowy. Na realizację zysków na giełdzie wpływ ma jednak cykl hossa-bessa w skali całej giełdy, jak i sektora.
Jest Pan zadowolony ze swoich statystyk na Kokos.pl?
Może odniosę się do spłacalności, która oscyluje w granicach 98,5%-99%. To wynik porównywalny z wynikami banku dobrze zarządzającego ryzykiem. To jest mój cel, a nie sam zysk. Można jednak zarabiać więcej, mając niższą spłacalność – to zależy od strategii danego inwestora. Mnie osobiście odstręcza idea pożyczania ryzykownym klientom i odbijania sobie tego na wyższym oprocentowaniu.
Na podstawie dostępnych danych powiedzieć można, że xirr (wewnętrzna stopa zwrotu) czołówki inwestorów oscyluje między 20% a 30%. Jednak Kokos.pl to nie giełda czy bank, które przyjmą tyle kapitału, ile chcemy im powierzyć i da te średnio kilkadziesiąt procent. Wartość pożyczek zapewniających taką stopę zwrotu jest ograniczona, a zbyt agresywne inwestowanie zakończy się stratami. Dopiero po 6-9 miesiącach można zacząć realnie oceniać skuteczność swych inwestycji i analizować spłacalność, segmentować, modelować itd. Oczywiście znajomość modeli matematycznych czy analiz typu dynamic delinquency matrix nie jest konieczna do inwestowania na Kokos.pl. Trzeba być albo zapaleńcem albo mieć dużo czasu, żeby się w to bawić.
Pamiętajmy też, że te 20% to wewnętrzna stopa zwrotu – ze wszystkimi tego wadami. Czasami warto sobie odpowiedzieć, czy lepiej pożyczyć obiecującemu przedsiębiorcy 1000 zł za wynagrodzenie 14%, przy odpowiednio wyższym xirr (spłaty 114% pożyczonej kwoty odbywają się co miesiąc), czy pożyczyć 100 zł na 2 dni i mieć xirr 800%. Można wesprzeć czyjś rozwój i zarobić 140 zł, można mieć rekordowy xirr i zarobić, ale bezwzględnie dostać do ręki 48 zł, które trzeba reinwestować i za chwilę można w całości stracić.
Co może Pan powiedzieć o Kokos.pl dziś? Jaką drogę przeszedł przez te 6 lat?
Kokos jest dziś najbardziej zaawansowanym polskim serwisem pożyczek społecznościowych. Obecnie nie ma lepszego systemu. Prowadzi go firma, która cieszy się zaufaniem użytkowników i dla której pożyczki nie są główną działalnością i źródłem dochodu. Wczytując się w historię polskich portali pożyczek społecznościowych można się przekonać, że samo posiadanie środków, serwera, pomysłów i listy rzeczy irytujących na innych konkurencyjnych portalach nie jest źródłem sukcesu. Niewiele jest portali, które zaczęły tak wcześnie i nadal istnieją na rynku. Portalu pożyczek społecznościowych nie da się zrobić w kilka miesięcy za duże nawet pieniądze i zostawić samemu sobie. To raczej proces nieustannego uczenia się i rozwoju – zarówno ze strony użytkowników jak i właścicieli portalu. I widzę tę wspólną pracę, wykonywaną od 2008 roku, porównując sobie, czym był Kokos kiedyś z tym, czym jest on dzisiaj. Portal ciągle ewoluuje, stara się wychodzić naprzeciw potrzebom pożyczkodawców i pożyczkobiorców, szerząc przy tym w środowisku świadomość istnienia pożyczek społecznościowych, co bez wątpienia dobrze mu wróży.
Źródło: Kokos.pl