Bank Millennium jest niczym przyczajony tygrys i ukryty smok. Regularnie zaskakuje swoich klientów rozwiązaniami, których nie oferują inne banki. Kolejną nowością, którą właśnie wdraża, jest usługa współdzielenia ekranu bankowości internetowej z konsultantem banku. Ale nie tylko. W siedzibie banku testowałem obsługę konta za pomocą Google Glass.
Millennium należy do ścisłej czołówki banków intensywnie rozwijających swoją bankowość elektroniczną. Jego aplikacja mobilna jest na tyle dobra, że z powodzeniem może zastąpić zwykłą komputerową wersję systemu. Przez lata program ten stawiany był za punkt odniesienia dla innych bankowych aplikacji mobilnych. Jakiś czas temu bank odświeżył też swój system transakcyjny, uzupełniając go o nowe funkcje. Ma też nietypowe produkty jak pożyczka ze smartfona czy bankomatu, oraz bierze udział w pracach nad Polskim Standardem Płatności.
Moja wczorajsza wizyta w banku zaowocowała kolejną garścią nowości. Miałem okazję wziąć udział w badaniu eye-trackingowym serwisu internetowego banku. Ogólnie rzecz biorąc, jest to badanie ruchu gałki ocznej klienta, który porusza się po serwisie transakcyjnym banku, wykonując określone zadania. W ten sposób bank sprawdza na testowych grupach, czy obsługa serwisu nie nastręcza klientom problemów. Przy okazji poznałem też ciekawą nowość, o której bank będzie informował lada dzień.
Millennium wprowadził usługę współdzielenia ekranu z konsultantem, która umożliwia bezpośrednie wsparcie klienta wewnątrz systemu bankowości internetowej Millenet. Jeśli mamy jakiś problem w systemie, na przykład nie możemy znaleźć określonej funkcji, możemy poprosić pracownika banku, by podłączył się do nas i pokazał nam kursorem gdzie dana funkcja się znajduje. Dzieje się to w oknie przeglądarki, więc pracownik nie ma dostępu do naszego komputera i w każdej chwili możemy przerwać aktywną sesję.
Po kliknięciu w przycisk „Ekspert online” należy zadzwonić pod jeden z podanych w instrukcji specjalnych numerów telefonu, by uzyskać połączenie z pracownikiem Banku Millennium, z którym można rozpocząć sesję współdzielenia ekranu. Po nawiązaniu połączenia telefonicznego konsultant podaje unikalny kod, który klient wpisuje po swojej stronie i w ten sposób konsultant zyskuje możliwość podglądu aktualnie oglądanej przez klienta strony w Millenet. Od tej chwili na ekranie Millenetu klient będzie widział dodatkowy kursor w kolorze pomarańczowym, pod którym będzie napisane imię i nazwisko konsultanta, z którym klient rozmawia przez telefon. Konsultant ma wyłącznie bierny dostęp do ekranu z bieżącym widokiem systemu Millenet klienta i możliwość wskazywania na nim elementów. Nie może nic „klikać” ani uzupełniać. Nie ma oczywiście dostępu do innych zakładek w przeglądarce ani zainstalowanych na komputerze programów. Bank udostępnił też czat tekstowy.
Nie jest to jedyna nowość w Millennium. Klienci dostaną możliwość nadawania własnego aliasu w systemie bankowości internetowej. Podobna usługa działa już w Alior Syncu, Inteligo czy PKO BP.
Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak aplikacja Millennium działająca na okularach Google. Program znajduje się oczywiście na razie w fazie testów. Po założeniu okularów użytkownik steruje aplikacją za pomocą komend głosowych typu „pokaż mi saldo” czy „pokaż historię operacji”. Z poziomu aplikacji można zlecać nie tylko zwykłe przelewy, ale także fotoprzelewy po zeskanowaniu kodu QR. Wystarczy spojrzeć na kod 2D przez „szkiełka”, by dane zakodowane w mozaice automatycznie uzupełniły formatkę przelewu.
Na tę chwilę Google Glass to w zasadzie jedynie rynkowa ciekawostka. Okulary nie są dostępne na naszym rynku, a w Stanach ich cena wynosi 1500 dolarów. Trudno więc zakładać, by szybko stały się produktem masowym. Jednak warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu w Polsce nawet najprostsze smartfony były nieosiągalne dla przeciętnego klienta. Dziś jest to już produkt dostępny „za złotówkę”. Czas pokaże, czy Google Glass przyjmą się na szerszą skalę. Jeśli tak, czeka nas pewnie zalew różnego rodzaju zamienników i produktów o zbliżonej funkcjonalności. Nie ulega wątpliwości, że wówczas banki zainteresują się tego typu gadżetami, bo potencjał rozszerzonej rzeczywistości wydaje się ogromny.
Wojciech Boczoń
Napisz do autora: [email protected]