W związku z wysokim ryzykiem wyjścia Grecji ze strefy euro kurs złotego, który osłabiał się wczoraj z rana przełamując poziom 4,40 za euro, może jeszcze tracić na wartości w najbliższych tygodniach. W środę z pomocą rodzimej walucie przyszło jednak Ministerstwo Finansów, czynnie włączając się do gry.
Na wejście BGK na rynek wiceminister D. Radziwiłł przygotowywał już kilka dni temu zapowiadając powrót do „dawnej polityki”. Jeszcze przed południem za jedno euro płacono 4,355 PLN a za dolara 3,42 PLN. Kurs euro/dolar oscylował w tym czasie w okolicach 1,272.
To wyraźne wyhamowanie wtorkowej, silnej tendencji deprecjacyjnej wspólnej waluty wobec dolara również wspierało PLN. Temat Grecji będzie dalej dominujący, jednakże rynek ma teraz miesiąc (termin nowych wyborów ustalono na 17 czerwca) na przemyślenia, może jakieś odreagowanie, zaś europejscy decydenci na przygotowanie planów działania tak w stosunku do Aten, jaki i Hiszpanii (obecnie najsłabszego ogniwa po Grecji). W ostatnich dniach rentowności hiszpańskich papierów 10Y wzrosły do ponad 6,35%, co momentami powodowało, iż spread w stosunku do ich niemieckich odpowiedników zbliżył się do bariery 500 pb. Traci też wiarygodność innych peryferyjnych krajów strefy euro, co pokazuje, iż na rynku ewidentnie odczuwa się wysoką awersję do ryzyka. Inwestorzy obawiają się, że opuszczenie przez Grecję strefy euro może wywołać efekt domina i kłopoty nie tylko wspomnianej już Hiszpanii, ale również Portugalii, czy Włoch. Jak się bowiem wydaje Europa nie ma na chwilę obecną narzędzi, które uchroniłyby ją przed ewentualną eskalacją kryzysu. Na razie wszystko obraca się wokół nadziei i wiary, iż greccy politycy rozwiążą ostatecznie swoje rządowe problemy, a przyjęty program oszczędnościowy będzie nadal realizowany. W przeciwnym razie (jak określiła to szefowa MFW Christine Lagarde), oddanie wspólnej waluty może być „bardzo kosztowne i bardzo ryzykowne” nie tylko dla samych Greków, ale i dla całej Europy. Niemniej podczas środowej sesji nerwowa atmosfera wyraźnie opadła na rynku euro/dolara.
Wczorajszy dzień ważny był natomiast dla funta brytyjskiego. Z publikacji kwartalnego raport Banku Anglii nt. inflacji wynikało, iż w tym roku PKB ma wzrosnąć nie o 1,0% jak BoE przewidywał wcześniej, lecz o 0,8%, zaś inflacja obecnie wynosząca 3,5% zmniejszy się do 2,0% nie do końca obecnego roku, lecz dopiero w drugiej połowie 2013r. Mervyn King, prezes Banku Anglii (BoE) jest przekonany, że gospodarka po okresie recesji w ostatnich dwóch kwartałach znajduje się na drodze do ożywienia. King wskazał też na wyzwania i niebezpieczeństwa podkreślając, iż nie ma złudzeń, że gospodarka brytyjska uniknie skutków kryzysu zadłużeniowego w Eurolandzie. Jego zdaniem mocniejsze wspieranie gospodarki w przyszłości jest możliwe, jeśli zajdzie taka potrzeba. Oczekiwania, iż BoE może zwiększyć program QE (obecna wartości programu skupu aktywów jest na poziomie 325 mld GBP) zepchnęły kurs GBP/USD poniżej 1,59 po raz pierwszy od miesiąca.
W kraju obok stabilizacji na rynku głównej pary walutowej pozytywnie na złotego wpływała mocna aukcja obligacji PS0417 (obok przetargu podstawowego z sukcesem udała się też aukcja dodatkowa), jak również dane z NBP pokazujące poprawę salda obrotów bieżących w Polsce. Jak się bowiem okazało, w marcu deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł jedynie 228 mln EUR podczas gdy ekonomiści oczekiwali go na poziomie 1,003 mld EUR (wg ankiety Agencji Reutera) i wobec 1,516 mld EUR w lutym. Czynnikiem poprawiającym wynik w obrotach bieżących był wzrost napływu środków z budżetu UE przekładający się na silny wzrost nadwyżki w transferach bieżących (w marcu wzrost do 971 mln EUR z 156 mln EUR miesiąc wcześniej). Ponadto dużą niespodzianką okazał się też wynik w eksporcie towarów i usług pomimo słabych danych dotyczących produkcji sprzedanej przemysłu w marcu i spowolnienia europejskiej gospodarki. Po publikacji NBP kurs EUR/PLN spadł do 4,34, złoty zyskał 1-2 grosze.
Źródło: PKO Bank Polski