Poniedziałek giełdy europejskie rozpoczęły zgodnie z oczekiwaniem – wzrostem indeksów. Czekanie na decyzję ministrów finansów strefy euro w sprawie Grecji, na wtorkową reakcję rynków amerykańskich po udzieleniu tej pomocy (w poniedziałek w USA było święto) oraz reakcja na obniżkę stopy rezerwy obowiązkowej przez Chiny bardzo bykom pomagały.
Na początku dnia widać było trochę wahań wynikających być może z publikacji Sunday Telegraph, według którego minister finansów Niemiec chce bankructwa Grecji. Obawy szybko zniknęły. Wyraźnie rósł kurs EUR/USD, spadała rentowność obligacji krajów PIIGS i drożały surowce. Ropie pomagała informacja o nałożeniu przez Iran embarga na Francję i Wielką Brytanię. Cena baryłki doszła już do linii szyi podwójnego szczytu z 2011 roku. Miedz nadal generuje sygnał sprzedaży, a złoto również nadal buduje prowzrostowy proporzec.
Początkowe wątpliwości szybko zniknęły, bo politycy wypowiadali się bardzo optymistycznie na temat decyzji ministrów finansów. Grecki mister finansów powiedział na przykład, że poniedziałek będzie dniem, w którym niepewność rynków się skończy. Na rynku akcji zwracał szczególnie uwagę optymizm panujący na rynku niemieckim. Taki optymizm trwał do momentu tuż przed rozpoczęciem szczytu. Indeksy zaczęły się osuwać, mimo że nowych informacji nie było. Szkodziły wypowiedzi ministra finansów Holandii, który był przeciwny uruchamianiu pełnej pomocy dla Grecji. Jednak końcówka była bardzo optymistyczna (nadal szczególnie w Niemczech).
GPW zachowała się w poniedziałek zupełnie inaczej niż inne giełdy europejskie. Jednak nie od rana brak było tego skorelowania. Na początku sesji bykom też pomagało czekanie na decyzję w sprawie Grecji i obniżka stopy rezerw obowiązkowych w Chinach. Rano pomagało bardzo nieznacznie. W okolicach południa rynek nie wytrzymał nacisku (szczególnie niemieckiego XETRA DAX) i WIG20 wszedł na wyższą półkę, ale nie było kontynuacji. Znowu rozpoczął się marazm połączony z osuwaniem się indeksu.
Wystarczyło nieznaczne pogorszenie nastrojów w Europie przed rozpoczęciem szczytu, żeby WIG20 zaczął się znowu osuwać. Końcówka była bardzo zaskakująca. Mimo tego, że na innych giełdach nastroje nawet się poprawiały, u nas ostatnie pół godziny były szarżą niedźwiedzi, dzięki czemu WIG20 stracił 0,46 proc. Tylko SWIG80 znowu robił za gwiazdę (wzrost o 0,73 proc.). Dlaczego nasz rynek był takie słaby? Pewnie dlatego, że gracze obawiają się korekty po decyzji w sprawie Grecji (np. według zasady „kupuj pogłoski sprzedawaj fakty”). Sygnał kupna powinien się był umocnić, a tymczasem osłabł. Jedynie mniejszy obrót negatywny sygnał wynikający z takiego zachowania nieco łagodzi.
W nocy, a w właściwie nad ranem we wtorek, po 12 godzinach rozmów (żelazne zdrowie maja ci politycy unijni…) pomoc dla Grecji została przyznana w całości (130 mld euro). Dogadano się też w sprawie strat prywatnych wierzycieli. Strefa euro po prostu nie chciała pozwolić na bankructwo Grecji w tym momencie. Jestem przekonany, że zobaczymy jeszcze wiele perturbacji przy uruchamianiu kolejnych transz, a Grecja i tak w końcu upadnie (pewnie gdzieś po wyborach we Francji – czyli w maju-czerwcu). Dla nas najważniejsze są rynki, a tam w nocy przyjęto porozumienie chłodno. Z tego wniosek, że dzisiaj będziemy czekali na Amerykanów, a ci mogą zareagować optymistycznie na osiągnięte w nocy porozumienie.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi