W minionym tygodniu strona popytowa na rynku złota radziła sobie bardzo dobrze, notując największą tygodniową zwyżkę od przełomu listopada i grudnia.
W piątek notowania złota dotarły do okolic 1740 USD za uncję, co oznacza, że w całym poprzednim tygodniu żółty kruszec podrożał o ok. 5%. W największej mierze przyczyniła się do tego środowa zwyżka po oświadczeniu Fed o pozostawieniu obecnego, bardzo niskiego poziomu stóp procentowych co najmniej do końca 2014 r. Niski poziom stóp procentowych sprzyja osłabianiu się amerykańskiej waluty, co z kolei wpływa pozytywnie na ceny żółtego kruszcu.
Niemniej jednak, w minionym roku ta zależność nie działała podręcznikowo. Pomimo oscylującego wokół zera poziomu stóp procentowych w USA, w drugiej połowie 2011 r. amerykański dolar umocnił się w stosunku do większości światowych walut. Jeszcze na początku maja ub.r. US Dollar Index znajdował się w okolicach wartości 73 pkt., podczas gdy na początku 2012 r. dotarł on do ok. 82 pkt.
Aprecjacja amerykańskiego dolara wiązała się przede wszystkim z kłopotami zadłużeniowymi strefy euro. Zamieszanie wokół europejskiego długu sprawiło, że wobec dolara przecenione zostało nie tylko euro, lecz także wiele walut krajów rozwijających się (w tym polski złoty). Oznacza to, że wzrost cen złota, wyrażony w tych walutach, był wyższy niż wzrost ceny kruszcu, wyrażonej w USD.
Kilka dni temu World Gold Council opublikował raport, podsumowujący inwestycję w złoto na tle innych aktywów w 2011 r. W publikacji tej podano, że w minionym roku cena złota wzrosła o 8,9%. Jest to jednak wartość wyrażona w dolarach amerykańskich – tymczasem wzrost ceny w EUR wyniósł 11,6%, a jeśli weźmiemy pod uwagę inne waluty świata, zwyżki bywały wręcz imponujące.
Za przykład można podać ceny złota wyrażone w południowoafrykańskim randzie oraz tureckiej lirze – wzrost notowań kruszcu w tych walutach wyniósł odpowiednio 33,8% i 34,4%. Silnie podrożało też złoto wyrażone w indyjskiej rupii (+28,8%).
Z drugiej strony, niewielki wzrost cen złota można było zaobserwować w krajach, których waluty umacniały się w stosunku do amerykańskiego dolara. Wśród tych wyjątków znajdowały się chiński juan oraz japoński jen. Chińska waluta odgrywa coraz ważniejszą rolę na międzynarodowym rynku walutowym, a jej wartość wzrasta wobec dolara systematycznie od połowy 2010 r. Tymczasem japoński jen stał się jedną z „bezpiecznych przystani” na czasy kryzysu. W rezultacie cena złota w 2011 r. wyrażona w juanach wzrosła jedynie o 4,3%, a w jenach – o 3,6%.
Mimo że w drugiej połowie 2011 r. notowania złota spadły, to kruszec ten można było jednak uznać za w miarę dobre zabezpieczenie przed rynkową zawieruchą. Przez większą część minionego roku cena złota cechowała się mniejszą zmiennością niż notowania indeksu S&P 500 – jedynie w krótkim terminie korelacja cen kruszcu z notowaniami indeksów akcji potrafiła być duża. Pod koniec ubiegłego roku trzymiesięczny wskaźnik korelacji pomiędzy ceną złota a wartością indeksu S&P 500 oscylował w okolicach zera.
Źródło: DM BOŚ