W środę w USA nadzieje graczy skupiły się na posiedzeniu FOMC i przed-szczycie G-20, gdzie premier Grecji miał tłumaczyć się ze swoich decyzji. Rozmowy w Cannes z premierem Grecji miały się rozpocząć na pół godziny przed końcem sesji, więc jasne było, że nadzieje utrzymają się do końca dnia. Dane makro nie miały w tym dniu wielkiego znaczenia.
Oprócz sytuacji w Europie najbardziej interesujące było posiedzenie FOMC. Stopy oczywiście się nie zmieniły (0-0,25 proc.). Fed nieco zawiódł, bo spora ilość inwestorów oczekiwała jednak jakiejś formy poluzowania ilościowego (QE3). Na ten temat komunikat nic nie mówi. Fed nadal ogranicza się do przeprowadzenia „operacji twist”. W komunikacie znalazły się stwierdzenia mówiące o tym, że w trzecim kwartale sytuacja gospodarcza nieco się poprawiła, ale że pozostają bardzo poważne ryzyka osłabienia i zagrożenie stabilności rynków finansowych. Można powiedzieć, że Fed postanowił poczekać z kolejnymi decyzjami, bo nie wie jak będą działały dotychczasowe.
O 19.15 naszego czasu odbyła się konferencja prasowa, podczas której Ben Bernanke, szef Fed przedstawił nowe prognozy makro Fed. Oczekiwany wzrost PKLB ma wynieść w tym roku 1,6 – 1,7 proc. (poprzednia prognoza to 2,7 – 2,9 proc.), a w 2012 2,5 – 2,9 (poprzednio 3,3 – 3,7 proc.). Oczywiście prognozy na 2012 można sobie między bajki włożyć, bo przecież nikt nie wie, jak będzie wyglądała sytuacja gospodarcza. W sumie wielkiego zaskoczenia nie było. Pomagało bykom oczywiste i powtórzone po raz n-ty stwierdzenie: Fed będzie czuwał i jeśli będzie taka potrzeba to gospodarce pomoże.
Rynek akcji pobudzony oczekiwaniem na wszystkie wydarzenia tego tygodnia rozpoczął dzień sporymi zwyżkami indeksów. Po publikacji komunikatu FOMC rozczarowanie zwiększeniem druku dolarów indeksy zaczęło obniżać. Jednak potem, mimo obniżenia prognoz wzrostu gospodarczego przez Fed, byki znowu wzięły się do pracy. Pomagała bykom przemożna chęć kupna przecenionych akcji, czekanie na wynik rozmów w Europie oraz wzrost cen surowców. Nawet informacje o możliwym wstrzymaniu wypłaty przez MFW szóstej transzy pomocowej dla Grecji byków nie zatrzymało. Indeksy wzrosły, ale było to nic nieznaczące odbicie.
GPW skorzystała na tym, że we wtorek było święto. Gdyby go nie było to pięcioprocentowe spadki indeksów europejskich doprowadziłyby do potężnej przeceny również w Warszawie. Owszem, w środę WIG20 rozpoczął dzień dwuprocentowym spadkiem, ale to był najniższy wymiar kary. Bardzo szybko (na fali europejskiego odbicia) indeks zaczął się podnosić. Po godzinie pogorszenie sytuacji na giełdach zaszkodziło i GPW, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że doprowadziło do paniki.
Przed południem, jak tylko nastroje na zagranicznych rynkach znowu zaczęły się poprawiać (czekanie na potencjalnie korzystne dla byków wydarzenia musiało pomagać rynkom), WIG20 znowu ruszył na północ. Przed rozpoczęciem sesji w USA straty te były już wręcz znikome. Zachowanie naszego rynku było wręcz znakomite. Na Węgrzech po wtorkowym święcie indeks BUX tracił nawet pięć procent (skończył wyżej). WIG20 ustabilizował się na poziomie równowagi i tylko przez fixing zakończył dzień niewielkim spadkiem. Było to zachowanie oczekiwane i bardzo „bycze”.
Rano kontrakty na amerykańskie indeksy nurkowały. Był to wynik zakończenia przed-szczytu (przed G-20) z udziałem premiera i ministra finansów Grecji. Oficjalnego komunikatu nie było, ale były wypowiedzi uczestników i enuncjacje prasowe. Można z nich wyciągnąć następujące wnioski: referendum będzie przyśpieszone (mówi się o 4-5 grudnia), będzie na temat oszczędności i pakietu pomocowego, ale tak naprawdę na temat tego, czy Grecja ma opuścić strefę euro, do czasu, kiedy Grecja ostatecznie nie podejmie decyzji kolejna transza pomocy nie zostanie wypłacona, prace nad zlewarowanie EFSF zostaną przyśpieszone. Oczywiście wszystko to przy założeniu, że premier i jego rząd przetrwa piątkowe głosowanie w sprawie wotum nieufności.
Nocna reakcja rynków jest negatywna, ale ja bym się tym specjalnie nie przejmował. Przyśpieszenie referendum to plus. Mocne związanie go z pozostaniem Grecji w strefie euro to też plus, bo 70 proc. Greków chce pozostania w tej strefie. Teoretycznie plusem jest też nawet wstrzymanie pomocy do czasu rozstrzygnięcia referendum. Podobno Grecji wystarczy pieniędzy do połowy listopada. Jeśli to jest prawda to przed referendum zaczną się problemy z wypłatą pensji i emerytur. Politycy uważają, że będzie to mocny bodziec do odpowiedniego głosowania w referendum. Niby tak, ale to dosyć ryzykowne zagrania – rozwścieczone społeczeństwo może podjąć nieracjonalną decyzję. Zakładam, że wynik tego szczytu jest bardziej pozytywny niż negatywny.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi