W Krakowie w najlepsze trwa spór o charakter zabudowy w centrum miasta. Dyskusja ta ostatnio ożywiła się po decyzji o wpisaniu na listę zabytków budynku hotelu Cracovia, który kilka dni wcześniej został kupiony przez jedną z firm deweloperskich.
Można powiedzieć, że w tym wypadku władze miejskie wraz z grupą miłośników hotelu wpuściły inwestora, który chciał zmienić przeznaczenie budynku i znajdującego się pod nim terenu w przysłowiowe maliny. Takich przykładów patowych sytuacji w strategicznych rejonach grodu Kraka jest niestety więcej. Ogólnopolską renomę zyskały również długoletnie problemy z zagospodarowaniem tzw. szkieletora.
Znajdujący się w samym sercu miasta szkielet wieżowca, choć nigdy nieukończony od ponad 30 lat należy do jego najwyższych i najlepiej widocznych punktów, strasząc odwiedzających je turystów. Sedno sprawy stanowią w tym wypadku różne zdania odnośnie wysokości budynku. Zgoda na jej podniesienie o 10 m została zaskarżona przez ekologów, którzy uważają, że zaburzy to panoramę miasta. Na niekorzyść deweloperów wpływa również ogłoszona w połowie lutego decyzja UNESCO o wyznaczeniu strefy ochronnej w centrum. Obejmie ona tereny graniczące ze Starym Miastem, jak Zabłocie, Grzegórzki, Dębniki, a poza tym Ludwinów oraz bulwary od Mostu Dębnickiego do klasztoru Norbertanek. Takie rozstrzygnięcie oznacza utrudnienie prowadzenia zabudowy na tych terenach.
Można się zastanawiać czy opisane postępowanie władz oraz lokalnych organizacji obywatelskich motywowane oczywiście chęcią ochrony specyfiki zabudowy miejskiej Krakowa, w rzeczywistości leży w interesie miasta i jego mieszkańców. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że obranie kierunku rozwoju związanego tylko z turystyką może prowadzić do powolnego upadku. Jaskrawym przykładem może być tutaj Wenecja, gdzie rosnącej liczbie turystów od dziesięcioleci towarzyszy systematyczny spadek liczby mieszkańców. Na tej podstawie można stwierdzić, że ochrona zabytków powinna być prowadzona w sposób, który jednocześnie nie blokuje inwestycji i rozwoju miasta.
Niestety opisane sytuacje niewątpliwie wpływają na obraz Krakowa w oczach inwestorów i deweloperów. Wymienione przykłady mogą sprawić, że zaczną oni szerokim łukiem omijać stolicę Małopolski, w obawie przed długimi sporami sądowymi i związanym z tym zamrożeniem kapitału.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że historyczna zabudowa bez wątpienia powinna znajdować się pod opieką władz miejskich, trzeba jednak postawić pytanie, co należy traktować jako zabytek. Poza tym ochrona takich obiektów powinna być prowadzona w sposób możliwie jak najmniej uciążliwy dla mieszkańców i inwestorów jednocześnie zapewniając, że liczba niszczejących zabytkowych budynków, które nie mogą się doczekać na nowego właściciela będzie się zmniejszać.
Nie ulega wątpliwości, że specyficzny charakter zabudowy Krakowa powinien być podtrzymywany, jednak w mieście musi być miejsce zarówno dla zabytków, mieszkańców, jak i dla inwestorów.
Źródło: Emmerson S.A.