Kilka dni temu Bank Zachodni WBK pokazał spoty reklamowe z Antonio Banderasem, który ma zachęcić do zaciągania pożyczek. Teraz z dużą kampanią rusza Alior Bank, który również widzi chęć Polaków do zaciągania kredytów. Czy zapowiedzi ze skończeniem z consumer finance były dla banków jedynie zabiegiem PR?
Kredyt gotówkowy to produkt z bardzo wysoką marżą. Jednymi słowy – drogi dla klienta, intratny dla banku. Po kryzysie finansowym zakończył się okres rozdawania kredytów klientom „z ulicy”. Zaostrzenia zarówno narzucone zewnętrznie, jak i te które banki same wprowadziły zmuszają do większej weryfikacji zdolności kredytowej. Zadłużenie Polaków rośnie systematycznie, jednak nadal staramy się sumiennie spłacać zobowiązania w banku. Prędzej będziemy zalegać z bieżącymi rachunkami. Można powiedzieć, że do finansowych „lekkoduchów” rodem z USA jest nam jeszcze daleko. Banki z kolei korzystają z form zajmujących się wierzytelnościami i mogą znowu zabierać się do pozyskiwania nowych klientów. Dla niektórych banków wracają czasy consumer finance, ale bardziej odpowiedzialnego – tak twierdzą bankowcy wdrażający kolejne oferty kredytów gotówkowych.
Magia liczb
Bank Zachodni WBK pokazuje w spotach oprocentowanie kredytu 5,99 proc. Maksymalne oprocentowanie to nawet 20,99 proc., a do tego czeka nas prowizja i dobrowolne ubezpieczenie. Nie da się jednak ukryć, że liczba robi wrażenie na plakacie i przyciąga klienta. Do tego bank dorzuca błyskawiczną decyzję o przyznaniu kredytu. Często jednak klient spotyka się z sytuacją, że nie tylko oprocentowanie z reklam okazuje się złudne po policzeniu kosztów, ale i decyzja jest odmowna, chociaż faktycznie błyskawiczna. Tego już na spocie nie przeczytamy.
Alior Bank postawił na liczbę jeszcze bardziej przemawiającą do klienta. 22 zł miesięcznej raty za 1 tys. zł pożyczki. W tabeli z oprocentowaniem banku czytamy, że wysokość oprocentowania zależy od wiarygodności kredytowej kredytobiorcy oraz wysokości pożyczki. Oprocentowanie może zostać obniżone w przypadku skorzystania przez klienta z ubezpieczeń akceptowalnych przez Alior Bank. Dla spłaty przez okres poniżej 5 lat paleta oprocentowania sięga od 10 do 21 proc. W przypadku reklamowanych 22 zł oczywiste jest granie parametrami kredytu. Pytanie tylko czy Polacy faktycznie biorą 1 tys. zł i spłacają go… 5 lat. Mały druczek u dołu spotu reklamowego przedstawia warianty pożyczek z RRSO między 24 a 29 proc. dla 2 wybranych ofert.
Emeryt mile widziany
Ciekawostką w kredycie Aliora jest promocja dla wybranych grup klientów. Oczywiście są to zawody bezpieczne z perspektywy banku, czyli emeryci i pracujący w budżetówce. Nie ma nic lepszego niż umowa o pracę lub świadczenie w postaci emerytury. Taki klient bierze mały kredyt gotówkowy i chce jak najniższej raty – w praktyce spłaca zadłużenie dłużej i bankowi oddaje znacznie więcej. Takie grupy są również podatne na dobieranie gotówki, co tylko przedłuża okres spłaty i po rak kolejny zwiększa koszty. W szczególności, że z reguły przy kredytach gotówkowych oferty dostajemy nawet telefonicznie o pracowników banków.
Jak czytamy na witrynie banku: Jeżeli jesteś emerytem, nauczycielem, górnikiem, pracownikiem administracji publicznej, służb mundurowych lub służby zdrowia, proponujemy Ci warunki specjalne: 0 proc. prowizji oraz uproszczone formalności. Pod tym hasłem kryje się brak wymagań co do zaświadczenia o dochodach.
Czy to jest odpowiedzialny consumer finance? Sami klienci w większości nadal nie wiedzą, co to jest RRSO, więc ogromna odpowiedzialność spoczywa na barkach banków. Te z kolei poczuły wiosnę i czy to w meloniku, czy w sombrero, chcą w najbliższych miesiącach pożyczyć miliardy złotych.
Źródło: PR News