Miłośnicy czekolady mają poważny powód do obaw. Fundusz hedgingowy kupił właśnie olbrzymie zapasy kakao. Czy przez spekulantów będziemy wkrótce płacić więcej za łakocie?
Ceny kakao, głównego składnika czekolady, poruszają się w okolicy najwyższych poziomów od 33 lat i w najbliższym czasie nie zanosi się na uspokojenie nastrojów na tym rynku, bo w połowie lipca 2010 roku jeden z funduszy hedgingowych przejął kontrolę nad dużą częścią dostępnych światowych zapasów.
Fundusz Armajaro kupił poprzez londyńską giełdę 241,1 tys. ton kakao, co według ekspertów z branży spożywczej wystarczy do wyprodukowania ok. 5,3 mld tabliczek czekolady. Kwota 1,14 mld USD zainwestowana przez Armajaro w tę transakcję czyni ją największą fizyczną dostawą kakao od 14 lat, zrealizowaną za pośrednictwem giełdy NYSE LIFFE w Londynie. Producenci słodyczy na całym świecie boją się, że gwałtowny spadek podaży głównego składnika czekolady jeszcze bardziej wywinduje jej ceny.
Nietypowe rozliczenie
Obawy producentów i miłośników są w dużej mierze uzasadnione, bo osoba stojąca za spekulacją na rynku kakao zna doskonale tę branżę i w przeszłości dokonywała podobnych zakładów. Zanim przyjrzymy się bliżej kim jest Anthony Ward, zarządzający Armajaro Holding, warto zrozumieć dlaczego lipcowa transakcja tego funduszu budzi tyle kontrowersji.
Inwestowanie w surowce przemysłowe, energetyczne czy produkty rolne odbywa się za pomocą kontraktów terminowych. Dwie strony zawierają między sobą zakład odnośnie przyszłej ceny towaru i w momencie wygaśnięcia kontraktu terminowego następuje rozliczenie transakcji. Zdecydowana większość kontraktów surowcowych jest rozliczana bez fizycznej dostawy towaru, ponieważ instytucje finansowe są zainteresowane uzyskaniem ekspozycji na określony rynek, a nie faktycznym kupnem miedzi, ropy naftowej czy zboża. W dniu wygaśnięcia kontraktów gracze rozliczają się w formie pieniężnej – jedna strona (ta, która dobrze wytypowała kierunek cen bazowego aktywa) zarabia określoną kwotę, druga tyle samo traci. Inwestorzy finansowi najczęściej rolują pozycje, czyli po rozliczeniu jednej serii kontraktów automatycznie otwierają pozycję w kolejnej.
Nie wszyscy uczestnicy rynku są zainteresowani spekulacjami – producenci i hurtownicy chcą faktycznie nabyć lub sprzedać określone dobra. W ich przypadku kontrakty terminowe są instrumentami standaryzującymi obrót towarem. W dniu otwarcia pozycji sprzedający zobowiązuje się dostarczyć w ściśle wyznaczonym terminie daną ilość towaru po cenie, która będzie ustalona w dniu rozliczenia kontraktu. Przykładowo, plantator z Indonezji, który rok temu umówił się na dostawę 10 ton kakao otworzył na londyńskiej giełdzie krótką pozycję w kontrakcie terminowym. Tym samym zobowiązał się, że w lipcu 2010 roku dostarczy po bieżących cenach 10 ton kakao. Jeśli w tym okresie ceny wzrosną zarabia on różnicę między ceną kontraktu terminowego z lipca 2009 roku. a ceną z lipca 2010 roku. Druga strona, np. europejski producent czekolady, chcąc zapewnić ciągłość produkcji i zabezpieczyć się przed wzrostem cen, w lipcu 2009 roku otworzył długą (przeciwną do producenta) pozycję w kontrakcie terminowym, co oznacza, że zobowiązał się za rok odebrać 10 ton kakao.
Ceny kakao w latach 2005-2010
W połowie 2009 roku kontrakt terminowy na 10 ton kakao wyceniany był na londyńskiej giełdzie na ok. 2500 USD, na początku 2010 roku cena osiągnęła poziom 3500 USD, a w lipcu 2010 roku spadła do 3000 USD. Producent czekolady (długa pozycja) zapłacił 2500 USD w lipcu 2009 roku za towar, który – zgodnie z jego przewidywaniami – rok później był droższy o 500 USD. Gdyby nie zawracał sobie głowy kontraktami terminowymi na każde 10 ton kakao musiałby wyłożyć o 500 USD więcej niż w 2009 roku, ale dzięki zajętej długiej pozycji początkowa kwota 2500 USD wzrosła (wraz z cenami kakao) dokładnie o tyle samo, a więc producent uniknął dodatkowych kosztów i „wychodzi na zero”. W podobnej sytuacji jest plantator, bo chociaż jego pozycja w kontrakcie terminowym straciła na wartości 500 USD, to w dniu dostawy jego towar jest wart dokładnie o 500 USD więcej niż przed rokiem.
Kluczowe jest zatem zrozumienie różnych interesów uczestników tego samego rynku: drobni inwestorzy i fundusze inwestycyjne patrzą na ceny surowcowych kontraktów terminowych podobnie, jak na indeksy giełdowe, a przedsiębiorcy wykorzystują je do zarządzania ryzykiem. Właśnie dlatego tak dużym zaskoczeniem dla wszystkich był fizyczny odbiór przez fundusz hedgingowy jednej czwartej wszystkich europejskich zapasów kakao (ok. 15 proc. światowych zapasów, według szacunków International Cocoa Organisation). W dniu rozliczenia lipcowych kontraktów fundusz Armajaro nie zdecydował się rolować pozycji na kolejną serię, ale nagle stał się faktycznym monopolistą na rynku. Na nowojorskim czy chicagowskim rynku, taka transakcja nie doszłaby do skutku, ponieważ w przeciwieństwie do londyńskiej giełdy LIFFE, obowiązują tam limity maksymalnej ilości pozycji otwieranych w kontraktach terminowych przez jeden podmiot.
Czekoladowy paluch
Brytyjska prasa, odzwierciedlając obawy producentów czekolady o wzrost kosztów, zaczęła określać Anthony’ego Ward mianem „chocfinger”, czyli czekoladowy paluch, na wzór filmowego czarnego charakteru, Goldfingera, którego Sean Connery w roli Jamesa Bonda powstrzymał przed wysadzeniem w powietrze Fortu Knox. Zarządzający funduszem hedgingowym Armajaro budził już w przeszłości kontrowersje wśród uczestników rynku kakao. W 2002 roku na podobnej do lipcowej transakcji zarobił ok. 19,3 mln USD. Wówczas, na krótko przed wybuchem politycznych napięć w Wybrzeżu Kości Słoniowej, odpowiedzialnym za ok. 70 proc. światowych zapasów, kupił kakao za ok. 520 mln USD. Co ciekawe, w większości zagranicznych gazet komentujący opisują Warda jako bezdusznego, chciwego spekulanta, chcącego zawładnąć światowym rynkiem słodyczy i zapominają wspomnieć, że podobne zakłady o wysoką stawkę w przeszłości przynosiły mu również duże straty. W 1996 roku jego firma przeliczyła się kupując 300 tys. ton kakao – nie wywołała na rynku paniki, spowodowanej szokiem podażowym, i musiała ze stratami pozbywać się towaru po niższych cenach.
Armajaro Holding początkowo specjalizował się wyłącznie w pośredniczeniu obrotem kakao. Z czasem organizacja rozrosła się i w 2002 roku zaczęła zarządzać aktywami – obecnie posiada cztery różne fundusze surowcowe i jeden fundusz rynków wschodzących, prowadzi fundację non profit, wspierającą drobne ekologiczne farmy i przede wszystkim jest kluczowym partnerem biznesowym takich firm, jak Lindt, Nestle i Hershey’s. Anthony Ward, który stoi za sukcesem Armajaro, wśród analityków uchodzi za jednego z najlepszych na świecie znawców rynku soft commodities. Według niego, kluczem do trafnych inwestycji na rynku żywności i produktów rolnych jest nie tyle znajomość długoterminowych trendów demograficznych, co obserwacja dostępności wody na wszystkich kontynentach. Z jego inicjatywy Armajaro utworzyło na całym świecie własne, niezależne stacje meteorologiczne oraz zatrudniło kilkuset specjalistów od przetwarzania informacji, dzięki czemu fundusz może nawet o kilka tygodni wyprzedzać decyzje innych inwestorów reagujących na susze, powodzie i inne coraz częściej pojawiające się za sprawą efektu cieplarnianego klęski żywiołowe.
Niejasne motywy
Na ostatnią kontrowersyjną transakcję na rynku kakao można patrzeć z różnych punktów widzenia. Dla większości obserwatorów jest to nieetyczna próba manipulacji cenami za obce pieniądze. W końcu aktywa funduszu hedgingowego pochodzą w dużej mierze od funduszy emerytalnych, a zatem można stawiać tezę, że dzięki pieniądzom emerytów panowie w dobrze skrojonych garniturach za kilka tysięcy dolarów bawią się cenami żywności i powodują bankructwo wielu firm. Znacznie mniejsza grupa osób, rozumiejąca takie pojęcia z rynku kontraktów terminowych, jak conatgo i backwardation, znająca cykliczność rynku kakao (jesienią rozpoczynają się zbiory w Afryce, które w tym roku mają być mniejsze niż zakładano), może oceniać ruch Anthony’ego Warda jako sprytną strategię wyprzedzającą konkurencję. Zamiast płacić premię w cenach odległych kontraktów, fundusz Armajaro woli opłacić koszty składowania towaru, które w przypadku oczekiwanego wzrostu cen zwrócą się z nawiązką. Stawianie z góry spiskowych teorii w świecie, w którym nie tylko występują barwy czarna i biała, być może daje komfort psychiczny i poczucie jedności (znowu bogaci okradają biednych), ale niekoniecznie jest poparte faktami.
Według „The Public Leder”, specjalistycznego magazynu relacjonującego sytuację na rynku towarowym, tydzień po rozliczeniu lipcowych kontraktów, największy producent czekolady na świecie Barry Callebaut kupił od funduszu Armajaro 100 tys. ton kakao. Być może spekulant i manipulator wystąpił tym razem tylko w roli pośrednika między przedsiębiorcami reprezentującymi faktyczny popyt i podaż?
Jeśli nie przekonuje nas żadna z powyższych tez, zawsze możemy wierzyć, że przejęcie kontroli nad zapasami kakao, którymi można by wypełnić pięć Titaniców, to początek europejskiej krucjaty przeciw obżarstwu i otyłości Amerykanów.
Źródło: Open Finance