Cyfrowi asystenci, tacy jak Google Now, potrafią już podpowiedzieć nam kiedy wyjść z domu, żeby nie spóźnić się do pracy, sprawdzą najlepszą drogę dojazdu i podsuną numer rezerwacji na autobus lub samolot w odpowiednim momencie. Najwyższy czas, żeby inteligentne algorytmy wzięły się również za nasze finanse – taką myślą kierują się twórcy usługi Digits.
Serwisy PFM, czyli wspomagające zarządzanie finansami osobistymi, zbliżają się do kolejnego progu w ewolucji. Pierwsze z nich pełniły rolę dzienniczka, w którym użytkownik zapisywał przychody i wydatki. Z biegiem czasu narzędzia te stawały się coraz bardziej samodzielne, wyręczając klienta w niewdzięcznej części zadania. Automatyzacja pobierania danych z rachunków bankowych i kategoryzowania informacji stała się fundamentem sukcesu usług takich jak Mint czy chociażby rodzimy Kontomierz.
Najlepsze systemy PFM wspomagają dziś podejmowanie decyzji finansowych. Pozwalają oszacować skutki naruszenia dyscypliny finansowej (jak np. usługa „To buy or not to buy” firmy Meniga) albo szybko ocenić tempo wydawania pieniędzy i zdiagnozować zbliżające się problemy (np. Moven). Logicznym krokiem w ewolucji byłoby zaprzęgnięcie algorytmów uczących się finansowych zwyczajów użytkownika do najtrudniejszej misji – wspomagania oszczędzania.
Inteligentne podkradanie z konta
Usługa Digit to interesująca próba rozwiązania problemu znanego każdemu, kto nie jest w stanie zmusić się do regularnego odkładania finansowych rezerw. Oszczędzanie wymaga wysiłku – świadomego podjęcia decyzji o ograniczeniu konsumpcji, któremu towarzyszyć musi działanie (np. zlecenie przelewu na osobny rachunek). Dlatego najlepsze wyniki dają metody oparte na automatyzacji, chociażby wykorzystujące zlecenie stałe (patrz plany oszczędnościowe PKO BP na naszym rynku) lub inne mechanizmy nie angażujące siły woli użytkownika (np. programy oparte na zaokrąglaniu wydatków).
Digit atakuje problem od nieco innej strony. Zarejestrowany użytkownik daje usłudze dostęp do swojego rachunku bankowego (podobnie jak w przypadku wielu narzędzi PFM). Algorytm Digit co kilka dni sprawdza aktywność na koncie, obserwując m.in. wysokość salda, zgromadzone oszczędności, zbliżające się zlecenia płatnicze, tempo wydatkowania środków, przewidywane wpływy na rachunek. Na podstawie tych danych program ustala kwotę, którą może „podkraść” z konta i przekazać na rachunek oszczędnościowy. Ma ona być na tyle niewielka, a moment wykonania transferu tak dobrany, by klient nie odczuł niedoboru w portfelu.
Digit from Hello Digit on Vimeo.
Usługa wykorzystuje SMS-y do powiadamiania użytkownika i przyjmowania komend. Możliwe jest np. zlecenie w ten sposób przelewu z powrotem z konta oszczędnościowego lub sprawdzenie historii ostatnich „mikrooszczędności”.
Zbyt amerykańskie?
Digit przygotowano z myślą o rynku amerykańskim. Częścią pakietu jest rachunek oszczędnościowy w jednym z dwóch współpracujących z firmą banków oraz zabezpieczanie przed przekroczeniem stanu rachunku. Jeśli transfer zlecony przez automat wywoła overdraft, Digit zwraca opłatę pobieraną przez prowadzący konto bank.
W kraju, w którym nadzór niezbyt łaskawym okiem patrzy na screen scraping, a zwłaszcza inicjowanie płatności przez niebankowe automaty, pomysłowi Digit wypada się przyglądać ze sporą rezerwą. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzenie dobrze działającego uczącego się algorytmu wspomagającego oszczędzanie zasługuje na uznanie. Nie wiadomo jeszcze, czy ta sztuka udała się twórcom Digit, ale nawet jeśli jest to tylko pierwszy krok, to pokazuje zapewne przyszłość zasługującą rzeczywiście na miano „finansów osobistych 2.0”.