Według władz Irlandii miejscowe banki będą potrzebowały przynajmniej 22 miliardów euro nowego kapitału, by załatać wyrwy w bilansach powstałe przez sprzedaż toksycznych aktywów hipotecznych. Utworzony przez państwo „zły bank” skupi wierzytelności o wartości nominalnej 80 mld euro, ale żąda 47-procentowego dyskontu.
National Asset Management Agency – jak w Irlandii nazwano ten klasyczny „zły bank” – za pierwszą transzę nieterminowo spłacanych kredytów zapłaci bankom o 47% mniej niż wynosi ich wartość nominalna. Dla irlandzkich banków oznacza to konieczność wpisania w straty miliardów euro. W związku z tym, aby spełnić kryteria adekwatności kapitałowej, będą musiały podnieść poziom kapitałów własnych. Na przykład współczynnik wypłacalności Allied Irish Banks na koniec 2009 roku wynosił 5% wobec wymaganych 8%.
„Sytuacja przerosła nasze najgorsze obawy” – powiedział wczoraj w irlandzkim parlamencie minister finasów Brian Lenihan. „Irlandzka bankowość dokonywała zatrważających decyzji kredytowych, które będą kosztowały podatnika przez strasznie długi czas” – dodał Lenihan.
>>> Allied Irish Banks sprzeda BZWBK
>>> Rząd trzyma rękę na irlandzkich bankach
Z powodu pęknięcia bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości oraz najcięższej we współczesnej historii kraju recesji kwota złych długów sięgnęła 80 mld euro, co stanowi mniej więcej połowę PKB Irlandii. Gdyby nie interwencja państwa, które za pieniądze Irlandczyków skupi te toksyczne aktywa oraz dokonuje częściowej nacjonalizacji banków, irlandzki system finansowy zapewne czekałaby totalna zapaść.
Nietrafnie udzielane kredyty pozostawiły irlandzki banki z ogromnymi stratami i koniecznością podwyższenia kapitałów. Znacjonalizowany w ubiegłym roku Anglo Irish Bank potrzebuje natychmiast 8,3 mld euro i prawdopodobnie następnych 10 mld € w przyszłości. Allied Irish Banks – notowanemu na dublińskiej giełdzie główny właścicielowi polskiego BZ WBK – brakuje 7,4 mld € kapitału, zaś Bank of Ireland musi znaleźć 2,66 mld €. Ponadto rząd przejmie kontrolę nad dwoma kasami budowlano-pożyczkowymi.
Najnowsza historia Irlandii pokazuje, jak kraj cieszący się przez dwie dekady dynamicznym wzrostem gospodarczym padł ofiarą własnego sukcesu. Niskie stopy procentowe uzyskane po przystąpieniu do strefy euro w połączeniu z nieodpowiedzialną polityką kredytową banków doprowadziły do załamania gospodarczego, objawiającego się podwojeniem stopy bezrobocia i spadkiem PKB o 7,5% w 2009 roku. Irlandia została też z bagażem złych długów sięgających połowy PKB, które przez najbliższe lata będą ciążyć „celtyckiemu tygrysowi”.
Komentarz:
Krzysztof Kolany, Analityk Bankier.pl
W kontekście „zaskakującej” decyzji AIB w Polsce najczęściej zadawane jest pytanie, kto będzie nowym właścicielem BZ WBK. Ten bank o ugruntowanej pozycji na polskim rynku byłby łakomym kąskiem dla wielu zagranicznych grup finansowych. Nie można wykluczyć także wykupu menedżerskiego, choć Irlandczykom zapewne zależy na czasie i raczej będą szukać podmiotu dysponującego pokaźnym zasobem wolnej gotówki. W tym momencie podejrzenia padają na PZU, ponieważ prezes Klesyk już wcześniej deklarował chęć kupna polskiego banku.
Ale generalnie tropy prowadzą do zagranicznych instytucji finansowych już obecnych na polskim rynku finansowym. Z powodu niepewnej sytuacji finansowej raczej odpadają fuzje z ING Bankiem Śląskim, CitiHandlowym (Citigroup) czy grupą BRE (Commerzbank). Do gry przystąpić mogą za to podmioty o silnej pozycji kapitałowej, lecz stosunkowo słabo obecne w Polsce. Niedawno szlak (choć na mniejszą skalę) przetarł francuski BNP Paribas, wchodząc w sektor detaliczny po przejęciu Fortisu. Możliwe więc, że także inna grupa finansowa z Francji byłaby zainteresowana kupnem BZ WBK i przejęciem większego kawałka smakowitego tortu, jakim jest polski rynek usług bankowych.
Źródło: Bankier.pl