Szykuje się prawdziwa rewolucja na rynku energetycznym. Powołana przez Google firma Google Energy właśnie uzyskała pozwolenie na handel energią na rynku amerykańskim. 18 lutego Federalna Komisja Regulacji Energetyki (FERC), zaakceptowała wniosek w tej sprawie złożony 23 grudnia ubiegłego roku.
Likwidacja kosztów transakcyjnych
Oficjalnym powodem dla którego Google ubiegało się o stosowne pozwolenie jest chęć lepszego zarządzania kosztami energii, wykorzystywanej przez przedsiębiorstwo.
Założenie leżące u podstaw całej inicjatywy ma na celu obniżenie kosztów manipulacyjnych, które firma uzyska dzięki wyeliminowaniu pośredników niezbędnych w dotychczasowym handlu energią. Sądząc po ogromnym zapotrzebowaniu firmy na prąd elektryczny, logicznym jest, że otrzyma ona znaczne zniżki od producentów, z którymi będzie mogła stale negocjować korzystne dla siebie warunki.
Dzięki decyzji FERC, Google ma wreszcie szansę na zracjonalizowanie swoich wydatków na energię. Na dzień dzisiejszy głównym celem stawianym przed Google Energy jest dostarczanie prądu do podmiotów wchodzących w skład imperium firmy, jednak obserwatorzy już teraz zastanawiają się czy w niedalekiej przyszłości Google nie zdecyduje się na sprzedaż ewentualnych nadwyżek.
Naturalnie neutralni
To, że Google interesuje się energią wiadomo nie od dziś. W roku 2006 zadecydowano o zainstalowaniu paneli słonecznych na jednym z biurowców należących do spółki. Ten prawdopodobnie największy zestaw paneli słonecznych pozostający z rękach prywatnej firmy ma w przyszłości produkować aż 30 % energii zużywanej przez Googleplex. Pojawiają się również spekulacje dotyczące tego, czy Google zdecyduję się na wejście w rynek energii odnawialnej. W 2007 roku firma zainicjowała akcję Renewable Energy Cheaper than Coal (odnawialna energia tańsza niż węgiel), w ramach której sponsorowała badania nad pozyskiwaniem energii słonecznej, wiatrowej, geotermalnej a także tej pochodzącej z pozostałych źródeł odnawialnych. Biorąc pod uwagę jedną z głównych misji przedsiębiorstwa wydaje się to całkiem prawdopodobne.
Nie od dziś wiadomo, że podstawowym celem stawianym w związku z ochroną środowiska jest wyeliminowanie dwutlenku węgla z procesu produkcyjnego korporacji. Zdaniem Wall Street Journal, powstanie Google Energy i jego wejście na rynek jest prawdopodobnie sposobem na kreowanie marki Google w oparciu o stosowanie przez nią zasad CSR (Corporate Social Responsibility). Firma wielokrotnie podkreślała przecież, że w ramach odpowiedzialności korporacyjnej starała się zawsze kupować energię”neutralną” dla środowiska. Tak więc sytuacja, w której prądem handlowałby podmiot stawiający ochronę środowiska na wysokiej pozycji, z pewnością nie powinien nikomu zaszkodzić.
W swoich oświadczeniach firma nieustannie podkreśla, że chodzi wyłącznie o handel energią pochodzącą z odnawialnych źródeł. Jak powiedziała w zeszłym miesiącu rzeczniczka prasowa firmy Niki Fenwick, Google nie planuje stać się sprzedawcą energii, a stworzenie Google Energy jest próbą aktywnego wspierania misji przedsiębiorstwa, które chce osiągnąć neutralny bilans emisji CO2. Cel jak najbardziej szczytny. Tym bardziej, że potrzeby energetyczne spółki są ogromne. Wysokość pochłanianych przez Google nakładów prądu można porównać do tych jakie zużywają małe miasta. Dlatego teraz Google będzie mógł się lepiej zabezpieczyć, ponieważ oprócz energii zakupionej od zewnętrznych producentów, wykorzysta również swoją własną energię odnawialną. A ponieważ z dokumentu wydanego przez FERC wynika Google Energy może zachowywać się na rynku jak zakład użyteczności publicznej będzie miał również prawo do sprzedawania prądu i związanych z nim usług w oparciu o stawki rynkowe.
Nie oni pierwsi
Chociaż stworzenie Google Energy i wystąpienie o zezwolenie na skup i sprzedaż energii przez spółkę internetową wydaje się zdecydowanie nietypowym posunięciem, to tego typu rozwiązanie było stosowane już wcześniej przez innego giganta. Amerykańska sieć supermarketów Wal- Mart również postanowiła odciążyć swoich dostawców prądu i powołała spółkę córkę, Texas Retail Energy, dzięki której zdobyła własną moc a także uzyskała najniższy koszt energii elektrycznej dla swoich magazynów i sklepów detalicznych.
Google prąd
Google Energy dzięki zezwoleniu uzyskanemu FERC otrzymało możliwość sprzedawania energii na wolnym rynku. Teoretycznie więc, Amerykanie mogliby kupować prąd od tej korporacji. Jednak w tej chwili nie wiadomo czy kiedykolwiek taka działalność zostanie uruchomiona. Tym samym odpowiedzi na pytanie czy i kiedy w amerykańskich gniazdkach pojawi się prąd sygnowany przez Google prędko nie poznamy.
Źródło: TwojeInnowacje.pl