Przecena akcji, silna wyprzedaż euro, umocnienie jena względem dolara, spadki cen surowców, wreszcie osłabienie złotego – wszystkie te elementy do siebie pasują, inwestorom puściły nerwy i tak jak w czasie kryzysu uciekali od ryzyka. Czy dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy mogą jeszcze zmienić ten obraz?
Trudno wskazać na pojedynczy element, który przyczynił się do tak dużych ruchów na większości rynków w dniu wczorajszym. Należy postrzegać je raczej w szerszym kontekście. W komentarzach z poprzednich dni pisaliśmy o wyraźnej przewadze sprzedających na EURUSD, o tym, że obecne korekta na rynkach akcji wygląda poważniej niż poprzednie, wreszcie kilkukrotnie o poważnej zmianie sytuacji na rynku miedzi. Z technicznego punktu widzenia wczorajszy dzień jest zatem jedynie kontynuacją wspomnianych ruchów. Skąd jednak tak duży impet?
Przypisywanie przeceny na rynkach akcji problemom fiskalnym Grecji, Hiszpanii i Portugalii wydaje się sporą przesadą. Ten element może mieć pewien wpływ na wycenę ryzyka, ale nie aż tak duży, aby uzasadniać wczorajszą skalę przecenę (nie tylko europejskich przecież) akcji. Tym bardziej, że problemy tych krajów nie są dla rynku nowością, a nieudany przetarg bonów w Portugalii to jeszcze nie oznaka nadciągającego bankructwa kraju. Krótkoterminowo większy wpływ na sentyment miały wczorajsze dane o nowych zarejestrowaniach bezrobotnych. Teoretycznie nie jest to kluczowa dla rynku figura, jednak dane te, podobnie jak miesięczne dane o zatrudnieniu wskazywały na stopniową poprawę sytuacji na rynku pracy od końca marca 2009 roku.
Na przełomie grudnia i stycznia liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych obniżyła się już poniżej 440 tys., jednak od tamtego czasu systematycznie rośnie. Wczoraj wzrosła ponownie (do 480 tys.), mimo iż rynek oczekiwał spadku (do 461 tys.). Inwestorzy najwyraźniej przestraszyli się zatrzymania poprawy sytuacji na rynku pracy (co potwierdza duży spadek stawek FRA). Dynamikę wczorajszej przeceny wyjaśnia nieco również analiza techniczna kontraktów na S&P500. Pisaliśmy w poprzednich dniach o nieudanych próbach pokonania lokalnego oporu na poziomie 1103 pkt. Efektem było właśnie wczorajsze cofnięcie, a pierwszym celem rynku styczniowe minimum i zarazem dołek wyznaczony po spadkach w reakcji na Dubaj (1066 pkt.). Fakt, iż nawet ten poziom nie zatrzymał wczoraj sprzedających może sugerować kontynuację ruchu spadkowego, a silniejszym wsparciem będzie poziom 1025 pkt.
Wczorajsze spadki w notowaniach EURUSD to przede wszystkim efekt ucieczki od ryzyka. W notowaniach EURUSD nadal bardzo dużą rolę odgrywa technika, która od początku ruchu spadkowego jednoznacznie wspiera sprzedających. Tym razem źródła siły sprzedających należy szukać w środowym odwróceniu spod oporu 1,4028, potwierdzonym spadającą gwiazdą na interwale godzinowym. Celem rynku był poziom 1,3743 i ten cel został osiągnięty.
Co więcej, rynek pokonał i to wsparcie, dochodząc ostatecznie do 1,3668 – to poziom wyznaczający równość ostatniej fali impulsu z pierwszą. Teoretycznie taka sytuacja powinna dać kupującym szansę przynajmniej na niewielkie wzrosty. W przypadku notowań euro problemy krajów z południa Europy odgrywają istotną rolę psychologiczną. W momencie gdy rynek przestał grać na szybsze podwyżki stóp w USA, ta kwestia stała się wiodącym (nawet jeśli nieco wątpliwym) motywem fundamentalnym. Na dzisiejszym otwarciu euro w niewielkim stopniu drabia straty, gdyby jednak sprzedającym udało się sforsować wczorajsze minima rynek może celować w poziom 1,3415 – lokalny dołek z maja i 61,8% zniesienie hossy.
Efektem ucieczki od ryzyka jest nie tylko osłabienie euro do dolara, ale także osłabienie dolara w relacji do jena. W rezultacie wczoraj najsilniejszy ruch obserwowaliśmy na parze EURJPY. Co więcej, nałożyło się to na ciekawą sytuację, o której już pisaliśmy (http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=13188). Notowania pary po wykorzystaniu wcześniejszego wsparcia (126,90) jako opór, wczoraj pokonały ostatnie wsparcie (124,30) mogące ratować jeszcze 9 miesięczny kanał boczny, realizując silne wybicie i otwierając sobie drogę nawet do 112,15.
Traciły również surowce. O ile na rynku ropy, wsparcie na poziome 70,88 USD jest ciągle skuteczne, ważne wsparcie (po krótkiej walce) puściły na rynku miedzi. W tej sytuacji notowania miedzi mają otwartą drogę do poziomu 5800 USD za tonę.
Jeśli coś może zmienić ten obraz rynku, to są to dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy (godz. 14.30). Konsensus w zależności od źródła zakłada wzrost zatrudnienia o 10-25 tys., choć po wczorajszych danych tygodniowych oczekiwania mogły przesunąć się nieznacznie w dół. Do poprawy sentymentu na rynku akcji i rynkach surowcowych potrzebne byłoby naprawdę duże zaskoczenie (wzrost zatrudnienia powyżej 50 tys.). Jeśli chodzi o dolara, reakcja jest wyjątkowo trudna do przewidzenia. Czysto teoretycznie dolar może umocnić się zarówno po dobrych (wzrost stawek FRA), jak i kiepskich danych (w wyniku dalszej ucieczki od ryzyka). Zadecydować mogą zatem czynniki techniczne.
Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.