„Trzymiesięczny LIBOR3M we frankach szwajcarskich, podstawa oprocentowania kredytów hipotecznych kilkuset tysięcy Polaków, systematycznie spada i wczoraj wynosił 0,28 proc. Jest na poziomie najniższym od 2003 roku. Co to oznacza? Kredyty we frankach szwajcarskich, tak popularne przed kryzysem i udzielane często z marżą w okolicy 1–1,5 proc., mają oprocentowanie nieprzekraczające 2 proc. Podczas gdy trzymiesięczny WIBOR, wyznaczający koszt kredytu w złotych, wynosi ponad 4 proc., a do tego trzeba dodać jeszcze marżę. Taki spadek trzymiesięcznego LIBOR rekompensuje znaczne osłabienie złotego – wczoraj frank kosztował 2,78 zł i był droższy o 25 proc. niż rok wcześniej, choć zeszłej zimy osłabienie złotego względem franka sięgało 50 proc.”, pisze gazeta.
„Zabójcze połączenie recesji i deflacji to powody, dla których szwajcarski bank centralny obniżał przez ostatnie miesiące stopy procentowe praktycznie do zera. Zdaniem ekonomistów taka sytuacja utrzyma się jeszcze przez rok, choć szanse na spadki stawki LIBOR3M są już małe.”, czytamy.
„– Prawdopodobnie osiągnęliśmy dno dla stawki LIBOR3M na obecnym poziomie niewiele przekraczającym 0,25 proc., stawka zacznie rosnąć w połowie przyszłego roku, ale to będzie umiarkowany wzrost w kierunku 0,5 proc. – mówi DGP Alexander Koch, ekonomista Unicredit w Monachium.”, czytamy dalej.
Kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich do momentu rozpoczęcia kryzysu cieszyły się w Polsce dużą popularnością. Ich zasadniczą zaletą były przede wszystkim niższe koszty, niż w przypadku kredytów w PLN. Dziś już tylko kilka banków udziela takich pożyczek. Bankowcy proponują klientom głównie kredyty w złotówkach. Pewną alternatywą dla kredytów we frankach są obecnie kredyty w euro.
Więcej na ten temat w „Dzienniku Gazeta Prawna” w artykule Mirosława Kuka pt. „Kredyty we frankach coraz tańsze”.
WB