Przewodniczący Fed powiedział dziś w nocy, że bank rezerw będzie gotowy do zacieśnienia polityki monetarnej, kiedy perspektywy gospodarcze trwale się poprawią.
Tym samym, mamy kolejny głos spośród członków Fed dotyczący przyszłej polityki monetarnej. Kilka dni temu William Dudley (prezes Fed w Nowym Jorku) powiedział, że ryzyko inflacji spada, a gospodarka nie podniesie się szybko. Z kolei Kevin Warsh (z rady gubernatorów Fed) pod koniec września zapewnił, że Fed może działać z większą siłą niż zwykle podnosząc stopy.
Mimo oczywistego rozdźwięku między tymi opiniami, dolar wzrósł po słowach prezesa Fed. Pojawiają się coraz większe obawy, że dolar staje się celem inwestorów praktykujących strategię carry-trade (pożyczania pieniędzy w kraju o niskich stopach i lokowania ich w walutach o wyższym oprocentowaniu). A spadek wartości dolara, choć działa proeksportowo, jest również czynnikiem proinflacyjnym, choć obecnie nie dość silnym, by Fed musiał się obawiać słabego dolara. Nie mniej słowa Bernanke nieco ostudziły zapał tych inwestorów, którzy sądzili, że dolarowe carry-trade jest bezpiecznym i długoterminowym sposobem na zarabianie łatwych pieniędzy bez większego ryzyka.
Wystąpienie szefa Fed miało miejsce już po zakończeniu notowań na Wall Street, gdzie indeksy wzrosły w okolice rocznych maksimów (lecz ich nie przekraczając) za sprawą oczekiwań na przyjemne niespodzianki ze strony firm publikujących w najbliższym czasie raporty kwartalne. W Azji zwyżki miały delikatny charakter – indeksy ciągnęły w górę spółki technologiczne, ponieważ inwestorzy liczą na większy popyt na półprzewodniki i procesory w miarę, jak poprawia się stan gospodarki.
W tej sytuacji także w Europie nie należy spodziewać się gwałtownych zmian. GPW w pierwszym oddechu podniosła WIG20 o 0,2 proc., ale jest to wzrost mieszczący się w granicach wczorajszych wahań.
Ponieważ kalendarium na piątek nie zawiera pozycji, które w przeszłości silnie wpływały na przebieg notowań, spodziewamy się raczej spokojnej sesji w Europie i u nas. Podobnie sprawy mogą wyglądać przez kilka dni – indeksy znajdują się tuż pod tegorocznymi szczytami, a inwestorzy potrzebują silnych impulsów do podjęcia dalszych decyzji. Dostaną je w przyszłym tygodniu po publikacji wyników przez amerykańskie banki i serię istotnych danych makro. Lecz to wyniki spółek będą zapewne ważniejsze dla rynków.
Emil Szweda
Źródło: Open Finance