Wczorajsza sesja stała pod znakiem wyczekiwania na otwarcie sezonu wyników w USA. Opłacało się.
2200 pkt. na WIG20 przyciąga indeks jak magnes, nie ważne z której strony. Wczoraj indeks największych spółek znów zakończył sesję w tych właśnie okolicach, spadając o 1,76 procent. Traciła zresztą cała Europa, choć w mniejszym stopniu niż parkiet w Warszawie. Niemiecki DAX zniżkował wczoraj o 0,3 procent.
Inwestorów z Europy zaniepokoiła nieco ostatnia weryfikacja PKB za II kwartał. W skali miesiąca odnotowano spadek o 0,2 proc., podczas gdy poprzednie przybliżenie wskazywało na spadek o 0,1 procent. Nie można się z tego cieszyć oczywiście, ale nie ma też co dramatyzować – przy spadku o 2,5 proc. w I kwartale dane są i tak o niebo lepsze.
Wiadomością dnia miały być jednak wyniki największego w USA producenta aluminium, spółki Alcoa. Analitycy spodziewali się czwartej z rzędu straty rzędu 9 centów na akcję, tymczasem spółka zaskoczyła bardzo pozytywnie i w III kw. wypracowała zysk w wysokości 4 centów na akcję. Wszystko dzięki ogromnym cięciom kosztów (19 tys. zwolnionych pracowników) i rosnącym cenom metali.
Alcoa nie jest reprezentantem całej gospodarki, jak np. koncern General Electric, jednak symboliczne otwarcie sezonu wyników wypadło lepiej niż dobrze. W elektronicznym handlu po zamknięciu sesji w USA spółka zyskiwała 6 proc. na wartości.
Dziś inwestorzy na Starym Kontynencie będą więc mieli podstawy do wzrostów. Rodzimi gracze także powinni to wykorzystać. Pytanie – czy może nas czekać coś więcej niż kontynuacja trendu bocznego na nieco wyższych poziomach? Odpowiedź brzmi nie. To dopiero początek sezonu wyników w USA, więc czas rozwiązania panującego (na GPW) pewnego marazmu dopiero nadejdzie. Póki co zbyt mało jest siły byków, aby wyprowadzić WIG20 wyraźnie w górę.
Warto skupić się dziś natomiast na posiedzeniu EBC w sprawie stóp procentowych. Z ust szefa banku, Jean Claude-Tricheta mogą paść ważne wskazówki co do przyszłości programów wspomagających płynność.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo