„Jednak pieniądze odkładane na FRD miały być polisą dla starzejącego się społeczeństwa. Po 2020 r. na wypłatę emerytur może zabraknąć ponad 46 mld zł rocznie, a w 2025 – nawet ok. 63 mld zł rocznie. Jak załatać tę dziurę? Niedobory miał pokryć właśnie FRD. Pieniądze na ten cel zbierać trzeba przez długie lata, bo budżet żadnego państwa nie jest w stanie na bieżąco udźwignąć takich obciążeń” – czytamy w „Gazecie”.
„- Do 2020 r. powinniśmy w Funduszu zgromadzić minimum 100 mld zł – ocenia Wojciech Nagel, ekspert Business Center Club ds. emerytur i wiceszef rady nadzorczej ZUS. Nie może uwierzyć, że rząd chce wycofać pieniądze z FRD: – To jakiś absurd ekonomiczny. Koszmar. – Większość środków Fundusz trzyma w obligacjach skarbu państwa. Czyli państwo, chcąc sięgnąć po te pieniądze wcześniej, musiałoby samo wykupić owe obligacje. To tylko powiększy deficyt, zamiast go ograniczyć” – podaje „Gazeta Wyborcza”.
„Nieoficjalnie całą sytuacją zaniepokojony jest Bank Światowy. Od jednego z przedstawicieli usłyszeliśmy: To dramatyczna decyzja. Ograniczająca bezpieczeństwo wypłat świadczeń najstarszym Polakom w przyszłości” – podaje „Gazeta”.
Twórca reformy emerytalnej, Marek Góra protestuje przeciwko takiemu wykorzystaniu zebranych pieniędzy. FRD nie został stworzony, by sięgać do niego przy budżetowych kłopotach. Nie są to pierwsze zakusy na kasę Funduszu, jednak z poprzednich planów rząd się wycofał. Czy tak będzie i tym razem?
Więcej na temat łatania dziury budżetowej pieniędzmi emerytów w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, w artykule Leszka Kostrzewskiego, Piotra Miączyńskiego i Agaty Nowakowskiej pt. „Premier Tusk sięga po pieniądze emerytów”.
K.M.K.