Wyższe oprocentowanie depozytu w zamian za kupno jednostek funduszy może tylko z pozoru być opłacalną inwestycją.
Od połowy lutego fundusze inwestycyjne znów przynoszą zyski. Według Analiz Online od tego czasu do końca sierpnia fundusze akcji zarobiły średnio prawie 68 proc. Nic więc dziwnego, że rośnie zainteresowanie tym sposobem inwestowania. Sierpień był czwartym miesiącem z rzędu kiedy Polacy więcej kupili jednostek uczestnictwa niż ich sprzedali.
Banki zaczynają już reagować na tą sytuację i promują fundusze inwestycyjne. Odgrzały stary sprawdzony sposób, czyli lokaty z funduszami, dość popularne na szczycie ostatniej hossy. Produkt ten wygląda w ten sposób, że wpłacona przez klienta kwota jest dzielona według ustalonych proporcji między lokatę i jednostki funduszy. Zazwyczaj oprocentowanie takiego depozytu jest dużo wyższe niż rynkowy standard. Na przykład w MultiBanku wybierając wariant z trzymiesięczną lokatą, na którą trafia jedna czwarta środków, dostaniemy aż 10 proc. w skali roku. W Polbanku również możemy liczyć na tyle samo, jeśli zdecydujemy się na półroczną lokatę, na którą pójdzie połowa inwestycji. Banki mają różne warianty takich lokat, ale generalna zasada jest taka, że im mniej środków idzie na lokatę i im krótszy ma ona okres trwania, tym wyższe jest oprocentowanie. Jeśli bowiem depozyt jest mniej istotną częścią połączonego produktu, to bank może zaoferować wyższe oprocentowanie. Tak wysoka stawka lokaty często służy jednak jako haczyk na klienta.
Inwestycja wiąże się bowiem z pewnymi kosztami. Trzeba ponieść opłatę dystrybucyjną za zakup jednostek funduszu. To kilka procent wartości inwestycji, w zależności od tego na jaki rodzaj funduszu się decydujemy. Najdroższe są te najbardziej agresywne, w przypadku których możemy zapłacić nawet 5 proc.
I tu uwaga, bo niektórych klientów może bardziej kusić wysoka stawka lokaty, a nie będą oni zwracać tak dużej uwagi na koszty. Jak to z finansami bywa, zazwyczaj bardziej opłacalne będzie coś, co z pozoru tak nie wygląda. Ta zasada stosuje się również do lokat z funduszami. Może się bowiem okazać, że lepiej będzie założyć zwykłą lokatę i kupić jednostki funduszy bez prowizji. Niektóre towarzystwa zwalniają z opłat jeśli inwestuje się przez Internet. Prowizji nie pobierają również mBank, MultiBank i Deutsche Bank w swoich supermarketach funduszy.
Poza tym niektóre banki w samych lokatach z funduszami obniżają tę prowizję. Na przykład w ING Banku oprocentowanie lokaty nie jest mocno wyśrubowane, bo to 6 proc., czyli stawka dostępna na rynku dla najlepszych zwykłych lokat, ale za to bank nie pobiera opłaty manipulacyjnej przy zakupie jednostek. Trzeba więc skalkulować potencjalne korzyści i koszty. Policzyć o ile więcej zarobimy na lokacie, a ile będą nas kosztować prowizje za zakup funduszy.
Z punktu widzenia klienta taki połączony produkt to dobre rozwiązanie w momencie, kiedy sam myślał o dywersyfikacji środków, czyli jeśli sam chciał założyć sobie bezpieczny depozyt, a do tego dokupić bardziej ryzykowne fundusze. Wtedy może się zastanowić, czy nie wykorzystać propozycji banków, bo będzie miał możliwość założenia lokaty o stawce znaczenie przewyższającej rynkowe. Trzeba tyko pamiętać, że minimalne kwoty wpłat na takie lokaty z funduszami są dużo wyższe niż na standardowe depozyty. Często to co najmniej 5 czy 10 tys. zł, podczas gdy zwykłe lokaty zaczynają się zazwyczaj od 500 zł. Lokaty z funduszami różnią się jeszcze dostępnością strategii inwestycyjnych. Dość często wybór ten jest ograniczony do dwóch, czy trzech funduszy, a czasami wręcz do jednego. Tak jest w Invest Banku, gdzie pieniądze poza tym, że idą na lokatę trafiają do funduszu zrównoważonego. Na drugim biegunie mamy DnB Nord współpracujący z towarzystwem Union Investment, który oferuje aż 10 funduszy do wyboru.
ZESTAWIENIE – LOKATY Z FUNDUSZEM
Mateusz Ostrowski i Michał Sadrak
Źródło: Open Finance