Nasza waluta dobrze rozpoczęła kolejny tydzień. W poniedziałek o godz. 9:46 za euro płacono 4,2930 zł, dolar potaniał do 3,0250 zł, a kurs franka spadł do 2,82 zł. Podobnie zachowały się waluty naszego regionu, co pokazuje, iż poprawa notowań złotego nie jest tylko wynikiem lokalnych informacji.
Tak jak to miało miejsce w ubiegłym tygodniu, za zakupy złotego odpowiedzialny jest w dużej mierze zagraniczny kapitał, zachęcony lepszymi informacjami z amerykańskiej gospodarki. Mowa u ubiegłotygodniowych danych dotyczących sprzedaży detalicznej, inflacji, produkcji przemysłowej i dynamiki wydanych pozwoleń na budowy domów. Inwestorów giełdowych pozytywnie zaskoczyły także wyniki amerykańskich spółek, choć tutaj sezon publikacji dopiero przed nami – w tym tygodniu nadejdą informacje z American Express, Apple, Boeing, Caterpillar, Coca-Cola, DuPont, McDonalds i Microsoft, a także wielu mniejszych firm. Jeżeli okażą się lepsze od prognoz analityków, to będzie to sygnał do kontynuacji wzrostów na giełdach, co tym samym pozwoli podtrzymać wyższy apetyt na ryzyko skutkujący dalszą deprecjacją dolara kosztem euro, funta, czy właśnie walut naszego regionu. Koszykowy US Dollar Index znalazł się dzisiaj rano na najniższym poziomie od 6 tygodni (79 pkt.) i jest bliski naruszenia swojego tegorocznego minimum na 78,334 pkt. Jeżeli tak się stanie, to będzie to sygnał do wyraźniejszego osłabienia się dolara. W poniedziałek przed godz. 10:00 kurs EUR/USD przełamał poziom 1,42. Może się to także przełożyć na złotego, który w takiej sytuacji umocniłby się poniżej poziomu 3 zł za USD. Poza danymi z amerykańskich spółek, w tym tygodniu uwaga inwestorów skupi się także na wystąpieniach szefa FED przed Kongresem (we wtorek i środę) i danymi dotyczącymi dynamiki sprzedaży domów na rynku wtórnym w czwartek i piątkowych informacjach o nastrojach konsumenckich. W strefie euro kluczowe będą dopiero publikacje szacunków lipcowych indeksów PMI, które poznamy w końcu tygodnia. Dzisiaj kalendarz publikacji danych nie jest zbyt bogaty – na uwagę zasługują jedynie publikacje wskaźników LEI z USA o godz. 16:00.
EUR/PLN: Trend spadkowy jest potwierdzany przez dzienne wskaźniki, stąd też ewentualne korekty nie są długie (trwają 2-3 dni, tak jak to miało miejsce w końcu ubiegłego tygodnia). W najbliższym czasie kluczowe będzie przełamanie poziomu 4,2750 zł, gdzie przebiega średnia 200 sesyjna, a także 4,2650 zł będącym czwartkowym minimum. Minimalnym celem na ten tydzień wydają się być okolice 4,25 zł, docelowym jest test tegorocznego minimum na 4,2230 zł.
USD/PLN: Podobnie jak w przypadku EUR/PLN trend spadkowy jest potwierdzany przez dzienne wskaźniki. Dodatkowo przestrzeń do ewentualnej korekty w górę jest ograniczana przez sukcesywnie wspinającego się w górę EUR/USD. Kluczowy poziom 3 zł jest w zasięgu ręki. Wydaje się dość prawdopodobne, iż zostanie on naruszony w ciągu najbliższych 48 godzin. Minimalnym celem na ten tydzień są okolice 2,95 zł, docelowym 2,9250 zł.
EUR/USD: Widoczny od rana ruch EUR/USD w górę dość ładnie wkomponowuje się w średnioterminową formację „spodka” widoczną na wykresie dziennym, gdyż jednym z jej kluczowych elementów było naruszenie poziomu 1,42. W takiej sytuacji celem na najbliższe 48 godzin są okolice 1,4337 wyznaczane przez maksimum z 3 czerwca b.r. Dzienne wskaźniki potwierdzają ruch wzrostowy EUR/USD, sugerując wręcz możliwość przyspieszenia jego dynamiki.
Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ