Mamy za sobą tydzień rozczarowań. Prysły nadzieje na to, że WIG20 wreszcie pokona barierę 1900 pkt. Na domiar złego rynek zalały niekorzystne informacje ekonomiczne. A to fatalne dane o amerykańskich nieruchomościach i bezrobociu, a to o katastrofalnym spadku PKB w Japonii, a to o groźbie obniżenia ratingu obligacjom rządu Wielkiej Brytanii.
Zaś na koniec jeszcze piątkowe osłabienie dolara, które dowodzi, że inwestorzy na rynku walutowym nie są pewni, czy gospodarka amerykańska szybko wyjdzie na prostą.
Czy ten ładunek złych emocji zatruje atmosferę na parkiecie na dłużej? Oby nie, bo wówczas definitywnie prysną szanse na to, że korekta wiosennej minihossy nadal będzie miała płaski charakter. Czarny scenariusz przewiduje, że WIG20 w najbliższych dniach przełamie 1800 pkt. i ruszy na południe, nawet do 1600 pkt.
Na szczęście przebieg wydarzeń na Zachodzie w drugiej części minionego tygodnia dał szansę na uniknięcie najgorszego. Owszem, w USA mieliśmy serię trzech z rzędu spadkowych sesji, ale już w piątek byki powalczyły o to, by straty były jak najmniejsze.
W Europie Zachodniej też indeksy w piątek już nie spadały. Być może szok wywołany złymi danymi makro będzie jednak krótkotrwały?
Poniedziałkowa sesja niewiele jeszcze nam powie. Giełdy na Starym Kontynencie będą bowiem pozbawione podstawowego drogowskazu – wieści z parkietów na Wall Street. Amerykańskie parkiety są dziś zamknięte, więc i sesja w Warszawie nie powinna przynieść poważniejszych rozstrzygnięć. Będzie raczej tylko przygrywką przed kolejnymi, ważnymi dla rozwoju wydarzeń sesjami. Celem dla WIG20 jest utrzymać się w dość wąskim kanale 1800-1900 pkt.
Paweł Grubiak
Doradca inwestycyjny
Superfund TFI
Źródło: Superfund TFI