W środę rynki amerykańskie od otwarcia rosły mimo znacznego spadku PKB w Stanach w pierwszym kwartale. Gospodarka w USA skurczyła się aż o 6,1 proc. zamiast oczekiwanych 4,7 proc. Uwzględniając również spadek w ostatnim kwartale 2008 roku tak słaby odczyt oznacza, że gospodarka USA przeżywa najgorsze pół roku od 1958 roku.
Takie informacje wcale nie powstrzymały wzrostów. Popyt kontrolował sytuację, a po komunikacje FED, w którym dało się znaleźć ostrożny optymizm odnośnie przyszłego rozwoju gospodarki S&P500 znalazł się ponad oporem 875 punktów. W końcówce pojawiła się jednak realizacja zysków, co doprowadziło do zamknięcia tuż poniżej oporu, ale wciąż na wyraźnych 2 proc. plusach. W tej chwili jedyną przeszkodą do wzrostów jest układ techniczny. Widać, że słabe ani nawet tragiczne dane nie są w stanie zmienić podejścia inwestorów. Łącząc to z dużym kapitałem, który wpływa na rosnące obroty należałoby oczekiwać kontynuacji zwyżki. Dziś kolejnym impulsem pro-wzrostowym mogą być dane o wydatkach Amerykanów. Nawet jeżeli symboliczne wzrosną rynki uznają to za potwierdzenie poprawy sytuacji.
Środa upłynęła również wyśmienicie dla krajowych inwestorów. Poranny azjatycki optymizm połączony z pozytywnymi komentarzami wyników polskich banków sprawiły, że rynek od samego otwarcia znalazł się na jednoprocentowych plusach. Jedyną spółką z WIG20, która wczoraj przez cały dzień traciła na wartości była TP SA, co było konsekwencją publikowanego we wtorek słabego wyniku.
Do południa WIG20 pozostawał w silnym trendzie wzrostowym i był najbardziej rosnącym indeksem w Europie przy coraz wyższych wycenach banków. Liderem był BRE zyskujący 11 proc., ale wraz z nim dobrze spisywały się PEKAO i PKO BP. Rosnąc przy dużych obrotach pierwszy opór rynek napotkał dopiero przy poziomach piątkowych maksimów, czyli przy niemal 4 proc. zwyżce. Wtedy też pojawiła się informacja, że PKB w Stanach w pierwszym kwartale jest dużo gorszy od oczekiwań.
Informacja osłabiła morale byków, ale wzrosty wciąż pozostawały niezagrożone. Ostatecznie korekta wzrostów skończyła się wraz z wejściem do gry Amerykanów, którzy ani trochę nie przejmowali się słabym PKB, ani informacją, że zgodnie z wynikami rządowego testu wytrzymałości banków co najmniej 6 instytucji z USA będzie potrzebować dokapitalizowania.
W końcówce WIG20 nie udało się już przebić maksimów, ale dzień zakończyliśmy wymazaniem poniedziałkowego spadku przy dwukrotnie większych niż wtedy obrotach. Taka sytuacja w czasie skróconego tygodnia notowań sugeruje, że dalsze wzrosty muszą nastąpić w ciągu kilku najbliższych sesji, ponieważ jest kapitał chętny do zakupów oraz pozytywne nastroje. W takich warunkach nawet kurcząca się w rekordowym tempie gospodarka amerykańska nie ma większego znaczenia, bo trwa polowanie na pozytywne sygnały.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse