Bankowcy mają ciężkie życie. Zwłaszcza obecnie, w dobie kryzysu finansowego. Powszechnie są oskarżani o pazerność, nieetyczność i całe obecne zło świata. Jednym słowem, poza pensjami nie ma im czego zazdrościć. Widać to szczególnie w Ameryce, gdzie żeby nie mieć problemów, pracownicy coraz częściej wychodzą tylnym wyjściem, przebrani w cywilne ciuchy. Jednak USA to pestka w porównaniu z tym, co grozi rodzimym finansistom!
Polscy bankowcy w ostatnich miesiącach mają powody do wstydu i nie ma się co dziwić, że znajdują się pod pręgierzem opinii publicznej. Podwyżki opłat i prowizji, chęć renegocjacji umów kredytowych, opcje, niezbyt uczciwa reklama usług, wpychanie klientom drogich produktów, na których często można było sporo tracić. Jednym słowem katalog bankierskich grzechów jest dość spory. Jednak nikt do tej pory nie spodziewałby się, że ktoś chciałby wyręczyć Najwyższego i ściągnąć na bankowców epidemię! A jednak. Z doniesień pracowników Żubra wynika, że w ich banku takie zagrożenie jest traktowane bardzo poważnie.
O co chodzi? Bank Peako SA zaczyna powoli przenosić swoją siedzibę. Z samego centrum, ten drugi co do wielkości bank w Polsce, przenosi się do czterech ośmiopiętrowych biurowców Lipowy Office Park, zbudowanych przy al. Żwirki i Wigury, naprzeciwko osiedla Marina Mokotów. W tych biurach ma pracować blisko 2 tysiące osób. W tym momencie proces przenosin trwa i jak się można spodziewać, jest to duże wyzwanie logistyczne. Jeden budynek już jednak działa.
Duże powierzchnie biurowe (Pekao SA będzie wynajmował blisko 40 tysięcy metrów kwadratowych) to ogromna szansa dla lokalnego biznesu, przede wszystkim dla gastronomii. Problem w tym, że w nowym miejscu nie za bardzo pracownicy Żubra mają gdzie wyjść na lunch. Kryzys co prawda sprawia, że Marina zaczyna się otwierać na obcych, ale cała infrastruktura skoncentrowana jest bliżej Galerii Mokotów, gdzie znajduje się biurowe zagłębie Warszawy. Nowa miejscówka Pekao SA w tym momencie nie ma za bardzo co zaoferować pracującym tam bankowcom.
Praktyka życia w korporacjach wygląda zazwyczaj tak, że zamawia się jedzenie na telefon, ewentualnie wszyscy atakują lokalnego/lokalną „Pana/Panią kanapkę”, gdzie tanio można kupić coś do przekąszenia. Wszystko to oczywiście dla dobra firmy. Bo co to za przyjemność jeść przy biurku. Mało która firma tworzy w pracy przyjazne miejsce, w którym można spożyć przyniesione lub kupione jedzenie. W dużych instytucjach oczywiście czasami nawet jest stołówka prowadzona przez zewnętrzną firmę – ale osobiście nie znamy osób, które wytrzymałyby zbyt długo tylko na takim wikcie.
Zamawiane jedzenie odbierane jest w różny sposób. W niektórych bankach przymykają oko i może ono być dostarczone do samego pokoju. Zazwyczaj jednak odbiór następuje na dole, na recepcji. Jak się okazuje, nie w nowej siedzibie Pekao SA. Tutaj istnieje obawa zagrożenia epidemiologicznego. Nie. Nie robimy sobie żartów.
Od kilku dni pracownicy ochrony LOP nie mogą wpuszczać na teren banku, cytujemy: „akwizytorów i „domokrążców” oferujących bez zgody Zarządu Banku m. innymi wszelkiego rodzaju dania obiadowe, kanapki, itp – co może doprowadzić do zagrożenia epidiemiologicznego” (cyt. oryginalny – zapewne chodzi o zagrożenie epidemiologiczne).
Nie wiemy, co to za epidemia może być, ale praktyka wygląda tak, że wszystkie kanapki, pizze, czy sałatki są sprzedawana na parkingu, a następnie w pełni legalnie wnoszone przez pracowników do banku. Zagrożenie jak widać wówczas w cudowny sposób znika.
Z kopii maila, do którego dotarliśmy i na podstawie którego podjęto tę decyzję wynika, że dożywianiu pracowników przeciwny był Wiceprezes Pekao SA, Marian Ważyński. Szczerze powiedziawszy to nie wiemy, co można mieć do pizzy? Przecież to typowy włoski (sic!) przysmak i żadna epidemia od niej chyba nie grozi?
Jak widać po powyższym przykładzie, różne rzeczy w korporacjach się zdarzają. Przy okazji korytarzowych plotek, dowiedzieliśmy się, że zakaz kupowania w siedzibie Pekao SA pizzy to tylko wierzchołek góry lodowej. Otóż dużo komentuje się odwołanie wiceprezes Katarzyny Niezgody. Puls Biznesu łączy tę decyzję z jej narzeczonym Tomaszem Kammelem. Poszło o kartę zasad UniCredit, czyli bezstronność w wyborze usług i towarów. Nie znamy szczegółów, ale mówi się, że odwołanie odbyło się w przeddzień przyznawania bonusów, Mowa również o anulowaniu podejmowanych ostatnio przez Panią wiceprezes decyzji. Wśród tych plotek najciekawsza jest jednak o tym, że wiceprezes Luigi Lovaglio szykuje się na stanowisko prezesa Pekao SA i ostro szlifuje swój polski, żeby zdać egzaminy przed KNFem. Plotka ta powraca jak bumerang, ciekawe dlaczego. Faktem jest, że przy włoskim wiceprezesie lepiej uważać co się mówi, bo rozumie po polsku bardzo dobrze. Z drugiej strony raczej trudno uwierzyć, żeby Prezes Bielecki się gdzieś wybierał – zwłaszcza obecnie, kiedy stał się moralnym zwycięzcą bankowego wyścigu.
Tak czy inaczej ostatnio znowu dużo plotek na rynku pojawia się różnistych. A to o powrocie S. Lachowskiego i objęciu przez niego stanowiska prezesa PKO BP (swoją drogą czy to przypadek, że plotki odżywają w momencie, kiedy zakończył już swoją podróż życia – Panamericana 2009? Swoją drogą polecamy blog z tej podróży: http://www.slawomirlachowski.pl/lang/pl/2009/04/msl-panamericana2009_koniec-wyprawy/ ), a to o wyjściu z Polski Santandera, sprzedaży BZ WBK, kłopotów Getin Banku, nowym prezesie Allianz Banku (wg jednej plotki, ma to być były prezes Meritum Banku, według innej szef biura maklerskiego Pekao SA, czy Pionieera może?), niepewnej przyszłości Meritum Banku, etc. Tyle tych plotek, że aż trudno we wszystkie uwierzyć. Ale czasy takie, że w sumie trudno rozróżnić co ma w tej chwili sens, a co go nie ma. Gdyby ktoś coś jednak słyszał – polecamy się serdecznie. http://prnews.pl/o-nas/
Źródło: PR News