Wczorajsza sesja w Stanach przebiegała spokojnie do ostatniej godziny. W tym czasie, mimo że indeksy spadały to wielkość spadku była niewielka. Dopiero końcówka przyniosła znaczne pogorszenie atmosfery, przez co ostatecznie spadek sięgnął 2 proc. Po siedmio procentowych wzrostach z poniedziałku nie jest to specjalny powód do zmartwienia, ale byki nie mogą sobie dzisiaj pozwolić na równie słaby dzień.
W końcu potrzeba potwierdzenia siły trendu, który rozpoczął się na rynkach amerykańskich 6 Marca. Dziś pomóc mogą w tym dane makro z USA., Jeżeli zamówienia na dobra trwałe oraz sprzedaż nowych domów w Stanach pokaże jakikolwiek optymistyczny ruch to byki będą na wygranej pozycji. Słabe dane na pewno będą przeszkadzać, ale obserwując poranną reakcje azjatyckich parkietów na lutowy rekordowy spadek eksportu z Japonii o 45 proc. oraz importu o 25 proc. nie było widać paniki. Indeksy nawet zanotowały zaledwie niewielki spadek.
Krajowy rynek wczorajszą sesję rozpoczynał w atmosferze zachwytu nad poniedziałkowymi wzrostami indeksów w Stanach. Ostatni raz siedmioprocentową zwyżkę w USA widzieliśmy w październiku, więc poniedziałkowe wydarzenia miały przynajmniej po części charakter przełomowy. Pojawiło się dużo pozytywnych komentarzy o rynku, a stopień dobrego humoru doskonale oddawały gigantyczne obroty na początku sesji. Inwestorzy byli zapatrzeni we wszystkie sektory, co spowodowało, że drożały wszystkie spółki z WIG20.
Dwu procentowy wzrost na otwarciu stał się jednak łatwą zdobyczą dla giełdowych niedźwiedzi. Jeszcze przed opublikowaniem danych makroekonomicznych z kraju rynek zmniejszył skalę wzrostów o połowę. Identycznie wyglądała sytuacja na zachodnich parkietach, gdzie początkowy optymizm natrafiał na znaczą realizację zysków po ostatnich trzech dniach wzrostu. Dalej było jeszcze gorzej. Dane pokazały, że stopa bezrobocia w kraju osiągnęła zgodnie z prognozami poziom 10,9 proc., a sprzedaż detaliczna w lutym spadła aż o 1,6 proc. a nie jedynie oczekiwane 1 proc. Przed nami jeszcze aż 10 miesięcy do końca roku i jeżeli sytuacja miałaby się pogarszać w tym tempie to oznaczałoby to już nie jedynie spowolnienie gospodarcze, ale autentyczną recesję. Scenariusz, który jeszcze pół roku wydawał się absolutnie nieprawdopodobny.
Słabe dane i słabnące zachodnie indeksy sprowadziły WIG20 do poziomu wczorajszego zamknięcia. Od tego momentu rynek wszedł w trwający do końca dnia ruch boczny. Z początkowych 2 proc. wzrostu w końcówce toczyła się ostra rozgrywka o utrzymanie plusów. Ostatecznie zakończyło się na wzroście o zaledwie 0,15 proc., ale to nadal sesja wzrostowa przy dużym obrocie 1,3 mld. Ponownie druga linia zachowała się znacznie lepiej od największych spółek. mWIG i sWIG kończą jednoprocentowym wzrostem i weszły już na poziom z 13 lutego.
Dziś w centrum krajowej uwagi będzie decyzja RPP o stopach procentowych. Rynkowy konsensus mówi o braku jakiejkolwiek akcji, ale po cichu liczy się, że wczorajsze dane przybliżają szansę obniżki o 25 pkt. bazowych. Konserwatywność członków Rady i obawa o osłabienie złotego raczej skłania do pierwszego scenariusza. Jedyną reakcje na decyzje będzie można zobaczyć na rynku walutowym, ale nawet tam będzie ona bez znaczenia w skali całego dnia. Giełda zapewne rozpocznie od poziomu neutralnego i wraz z pozostałymi europejskimi parkietami będzie oczekiwać na odbicie w Stanach.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse