Pierwsze takty czwartkowej sesji były wyraźnie na plusach, ponieważ rynkom europejskim udzielał się optymizm płynący z amerykańskich parkietów. Wszystkie europejskie rynki notowały wzrosty, ale pojawiła się podaż, która spychała indeksy ku neutralnym poziomom.
Po informacji że JP Morgan przewiduje w 2009 roku w Polsce recesję WIG20 był już bliski zmiany koloru na czerwony, kiedy w sumie bez powodu znacząco poprawił się nastrój i byki ponownie odzyskały kontrolę nad parkietem. Siłę kupujących było również widać na pozostałych zachodnich parkietach, których indeksy jeszcze przed południem wyznaczały nowe maksima.
Na warszawskiej giełdzie wzrosty zawdzięczaliśmy głównie bankom. PEKAO i PKO BP rosły o 2 proc., a liderem wśród wzrostów największych spółek był BZWBK zyskujący 7 proc. Słabo prezentowały się media. TVN i AGORA całą sesję spędziły na minusach. Po wzroście WIG20 o dwa procent na horyzoncie pojawił się sławny już poziom 1500 pkt. i nawet wydawał się osiągalny. Próby ataku popytu na niego jednak nie było, ponieważ pokonanie tej bariery po już tak dużym wzroście wiązało się z niebezpieczeństwem silnego odejścia. Byki wolały więc nie ryzykować.
Duże zmiany zaszły tez na złotym. W stosunku do euro i franka nasza waluta pozostaje stabilna, ale już do dolara złoty umacniał się blisko 5 proc., a kurs wynosił 3,31 zł, czyli był najniżej od końca stycznia. Sytuacja nie wyglądała już tak dobrze do euro i franka, gdzie złoty osłabiał się o parę groszy.
Tak silne umocnienie się do amerykańskiej waluty jest konsekwencją wczorajszej decyzji FED, który postanowił dodrukować 300 mld dolarów. Dziś dolar tracił do wszystkich walut, więc umocnienie złotego nie było wynikiem siły naszej waluty, a słabości dolara.
Dobra atmosfera na giełdach pozwalała na pozytywne potraktowanie danych makro. Ilość nowych bezrobotnych w USA w minionym tygodniu okazała się odrobinę mniejsza niż oczekiwania, ale wciąż jednak trudno uznać 646 tys. nowych bezrobotnych za optymistyczny odczyt. Podobnie przedstawiała się sytuacja z indeksem wskaźników wyprzedzających jak i indeksem rozwoju gospodarki z Filadelfii. Oba były odrobinę lepsze niż ich zapowiedzi, ale wciąż pokazują silne kurczenie się gospodarki Stanów.
Wszystkie informacje były tylko tłem dla dzisiejszych wzrostów. W końcówce kropkę nad „i” postawiły byki kończąc zwyżką głównego indeksu o 2,4 proc. To bardzo dobry wynik i tylko szkoda, że jutrzejszy handel będzie zdominowany przez zagrywki związane z wygasaniem kontraktów terminowych. W związku z tym czeka nas dzień większych zmian i nieprzewidywalnych ruchów, które już w poniedziałek będą bez znaczenia. Wydaje się, że w piątek istnieje szansa na oddalenie się od poziomu 1500 pkt. wokół którego WIG20 kręci się od tygodni, ale i tak ten ruch nie będzie miał żadnego znaczenia prognostycznego. Na wiarygodne sygnały pozostaje zatem czekać w kolejnym tygodniu.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse