W dniu dzisiejszym Rada Europejskiego Banku Centralnego obniżyła stopy procentowe do 1,5 proc. To dość mocne cięcie, jednak konieczne. Czarne chmury nad europejską gospodarką gromadzą się już od kilku miesięcy.
Symptomy złego widoczne były na początku ubiegłego roku, kiedy wskaźnik wyprzedający koniunktury PMI dla przemysłu Eurolandu zbliżył się do 50 pkt. Poziom ten stanowi sygnał wskazujący na rozpoczynającą się recesję. Nie wielu wówczas wierzyło w jej nadejście. Minął rok i PMI osiągnął 34,4 pkt.
Z kolei wskaźnik PMI dla usług w Strefie Euro spadł w lutym do 39,2 pkt., miesiąc wcześniej wynosił 42,2 pkt. Jeszcze więcej stracił PMI w Niemczech – blisko 4 pkt. Tymczasem w Chinach PMI wzrósł do poziomu 49 pkt.
Kolejna niepomyślna wiadomość z Eurolandu dotyczy dynamiki PKB: -1,5 proc. w czwartym kwartale ub. roku oraz -1,3 proc. r/r.
Europa musi więc ratować się stopami procentowymi. Nie zagraża jej na razie wysoka inflacja, która stanowi 1,2 proc. Stąd nie pozostało dziś Europejskiemu Bankowi Centralnemu nic innego, tylko obniżyć stopy procentowe. Obniżka 50 pb. to taka, jakiej się spodziewano. EURIBOR już od kilku tygodni znajdował się na poziomie niższym, niż 2 proc. a w ostatnich dniach oprocentowanie jednomiesięcznych pożyczek na rynku międzybankowym Strefy Euro spadło do poziomu 1,5 proc.
Jean-Claude Trichet nie obawia się inflacji, uzasadniając swoje stanowisko spadającymi cenami surowców i niskiej presji kosztowej. Jest to efekt obniżenia się aktywności gospodarczej – oświadczył szef EBC podczas dzisiejszej konferencji. Według Tricheta, popyt będzie utrzymywać się na niskim poziomie w Strefie Euro i na świecie.
Na efekty obniżki kosztu pieniądza w gospodarce Eurolandu trzeba będzie poczekać kilka miesięcy.
Jan Mazurek
Źródło: Investors TFI