Nowe mima bessy nie doprowadziły do dramatu. W porę pojawił się nie oglądany od dłuższego czasu spory popyt, który lokalnie ustabilizował rynek.
Wyjątkowo słabe w ostatnim czasie zachowanie naszego rynku na tle innych giełd musiało w końcu doprowadzić do testowania przez indeks WIG20 poziomu dotychczasowego dna bessy z października ubiegłego roku. To też było kluczowym wydarzeniem tygodnia, który mimo wszystko przyniósł kilka nieoczekiwanych i zaskakujących zwrotów. Zaczęło się bardzo słabo. Już pierwsza sesja lutego przyniosła testowanie dna bessy i indeks największych spółek wyznaczył nowe minimum w cenach zamknięcia. Żeby nie było żadnych wątpliwości, kolejna sesja z jeszcze większą przeceną doprowadziła do wyznaczenia nowych minimów w cenach bezwzględnych. Atmosfera na parkiecie nie pozostawiała złudzeń. Nowe dno bessy na wszystkich indeksach jednoznacznie potwierdziło długoterminową tendencję. Jedyne czego w tej całej układance zabrakło, to wysokich obrotów.
Ku zaskoczeniu te wyższe obroty pojawiły się dopiero w środę i to przede wszystkim za sprawą silnego popytu, który na resztę tygodnia przejął inicjatywę na parkiecie. Od tego momentu rynek wyglądał już zdecydowanie lepiej, nie raziła słabość w stosunku do DAX i innych indeksów, a większy popyt pozwolił na odrobienie części strat i skutecznie powstrzymał również kapitał grający na zniżkę rynku kontraktów terminowych. W tym miejscu pojawia się pytanie o pochodzenie kapitału stojącego po stronie kupna. Nie ulega wątpliwości, że stoją za tym inwestorzy instytucjonalni. Rekordowo niski udział akcji w portfelach OFE na koniec stycznia pozwala przypuszczać, że m.in. z tej strony mogła popłynąć spora gotówka na zakupy. Gdyby takie przypuszczenia się potwierdziły, byłby to czynnik stabilizujący rynek w kolejnych miesiącach. A szansa na taką stabilizację jest. Powrót WIG20 w drugiej połowie tygodnia powyżej poziomu przełamanego dna nie jest wprawdzie wystarczająco wiarygodnym sygnałem kupna, ale daje pewne szanse na utrzymanie wsparcia. Znacznie lepiej prezentują się indeksy w USA i Eurolandzie. Wzrosty w drugiej połowie tygodnia pomimo bardzo słabych danych makroekonomicznych wskazują, że rynki te mają spore szanse na utrzymanie dotychczasowych minimów bessy z ostatniego kwartału ubiegłego roku.
Jacek Rzeźniczek
Główny Analityk
Secus Asset Management SA
Źródło: Secus Asset Management SA