„Spread – to słowo na stale już weszło do słownika kredytobiorców zadłużonych w walutach obcych. Wcześniej, kiedy różnice między ceną kupna, np. franka szwajcarskiego, a ceną sprzedaży były niewielkie, nikt nie zawracał sobie nimi głowy. Do października. Wtedy widełki nagle i szeroko się rozwarły, podwyższając wysokość rat kredytowych. Posypały się skargi do Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). – Bank, który chce udzielić kredytu walutowego, musi najpierw sam uzyskać z rynku odpowiednią ilość waluty, nie unikając kosztów związanych ze spreadem. Następnie ustala cenę, po której sprzeda walutę klientowi, zawierającą prowizję za usługę wymiany waluty. Ważne jest w tym momencie, czy ta ostatnia marża jest fair, czy też jej wysokość jest nieuzasadniona i traktowana jako dodatkowe źródło zysku banku – mówi dr Andrzej Stopczyński, szef pionu nadzoru bankowego w KNF.”, czytamy w „PB”.
„Na razie wszystko wskazuje na to, że banki grają fair. Andrzej Stopczyński wyjaśnia, że zasadniczym powodem rozwarcia się widełek cenowych jest trudna sytuacja na rynkach finansowych. – Mieliśmy i mamy do czynienia ze spadkiem płynności i ograniczonym dostępem do franka szwajcarskiego, czego naturalnym skutkiem jest rozszerzenie spreadówi w konsekwencji wyższe kwotowania również w bankach – wyjaśnia Andrzej Stopczyński. Czynnikiem istotnie wpływającym naostateczny kształt tabel kursowych jest również duża zmienność kursów walut na rynku w ostatnich tygodniach. Banki muszą brać na to poprawkę.”, informuje dziennik.
„KNF chce nałożyć na banki obowiązek dokładnego tłumaczenia, na czym polega spread: że może się zmieniać i znacząco podwyższać wysokość miesięcznej raty. Wszystko to powinno się znaleźć w procedurach wewnętrznych banków. Banki powinny też zapewnić klientom pełny dostęp do informacji o stosowanych tabelach kursów wymiany walut […]. Administracyjne narzucanie cen, czyli także wysokości kursów, nie wchodzi w grę.”, czytamy dalej.
Jeszcze do niedawna banki masowo udzielały kredytów we frankach szwajcarskich. Sprawa spreadu dotyczy więc bardzo wielu osób. Niestety różnice kursowe nie są określane ani w umowach kredytowych, ani w regulaminach banków. Wielu klientów w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ponosi dodatkowe koszty z tego tytułu.
Więcej na ten temat w „Pulsie Biznesu”.
Na podstawie: Eugeniusz Twaróg