„Bankowcy przyznają, że eldorado kredytowe już się skończyło. Bank Millennium, niegdyś hojnie udzielający pożyczek, jest tego dobrym przykładem. – Najpierw w przypadku kredytów udzielanych we frankach podnieśliśmy marżę do 2 proc., potem przestaliśmy kredytować 100 proc. wartości nieruchomości i kazaliśmy klientom zdobyć 10-proc. wkład własny. Zdolność kredytową badamy tak samo, ale już nie na 45 lat, a na 35 lat – mówi jeden z przedstawicieli banku. Efekt łatwy do przewidzenia. Przeciętnie na osiem wniosków akceptujemy dwa, a jeszcze trzy tygodnie temu klepaliśmy nawet pięć – mówi […] rozmówca.”, czytamy w gazecie.
Podobne sygnały „Dziennik” otrzymał w BZ WBK. „- W moim oddziale pozytywnie rozpatrujemy co piąty wniosek. Musi też do niego zajrzeć więcej specjalistów – mówi cytowany przez gazetę pracownik banku. „Postawę swojej i innych instytucji kwituje krótko: to odcięcie kredytów dla całych grup społecznych. – Oficjalnie wszyscy mówią, że rozpatrują kredyty indywidualnie, ale jeśli ustala się, że rata może wynosić 40, a nie 60 proc. miesięcznego dochodu, to dla wielu jest to koniec kredytu – komentuje […] rozmówca.”, czytamy dalej.
„Eksperci też wskazują, że złote czasy kredytu hipotecznego to już historia. W 2006 r. banki w Polsce udzieliły 44 mld zł kredytów hipotecznych, w 2007 r. – blisko 60 mld zł. Prognozy na ten rok mówiły o 68 mld zl. I nagle okazało się, że nic z tego.”, podsumowuje gazeta.
Uzyskanie kredytu wkrótce może stać się jeszcze trudniejsze. Komisja Nadzoru Finansowego chce obniżyć dopuszczalny wskaźnik LTV przy udzielanych kredytach mieszkaniowych do poziomu poniżej 100 proc. Dziś około 30 – 50 proc. portfela kredytów hipotecznych stanowią właśnie pożyczki na 100 proc. wartości nieruchomości.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Dziennika”.
Na podstawie: Stefan Kot