Okazało się, że zrealizowany został scenariusz pesymistyczny. Gracze po prostu widzą już, że USA nie unikną recesji, a plan Paulsona tego nie zmieni. Opublikowane w czwartek dane makro potwierdziły obawy inwestorów. Ilość noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła do 497 tysięcy (oczekiwano spadku), czyli do poziomu siedmioletniego maksimum. Poza tym w sierpniu zamówienia fabryczne gwałtownie spadły (o 4 procent). Po środowych danych (gwałtowny spadek indeksu ISM w sektorze usług) te raporty potwierdzały, że gospodarka kurczy się.
Indeksy giełdowe od początku sesji bez chwili zatrzymania spadały. Taniało dosłownie wszystko. O 10 procent spadała cena akcji General Electric, któremu w środę pomagał Warren Buffet. Spółka potrzebuje kapitału, więc sprzedała akcje za 15 mld USD w cenie niższej od rynkowej. To nie mogło się graczom spodobać. Przerażenie graczy zwiększało to, że nie było śladu pozytywnej reakcji po przyjęciu TARP przez Senat, Ci wszyscy gracze, którzy wstrzymywali się ze sprzedaż w środę rzucili się do wyjścia.
Ponad trzyprocentowe zmiany indeksów są ostatnio prawie normą, więc nawet ponad czteroprocentowe spadki dziwić nie mogą, ale przyśpieszenie wyprzedaży przy końcu sesji pokazuje, że nastroje są krańcowo niedźwiedzie. Poza tym spadki po decyzji Senatu sygnalizują, że recesja zagląda w oczy inwestorom. Dane makro będą miały od tej pory coraz większe znaczenie dla rynków. Ten moment jest szczególnie ważny dlatego, że indeks S&P 500 wczoraj dotarł do poziomu, na który spadł w czasie poniedziałkowego krachu, a NASDAQ nawet lekko ten poziom przełamał. Dalszy spadek może doprowadzić do paniki, a technicznie będzie bardzo niedźwiedzim sygnałem. Wzrost, szczególnie duży, daje bykom szansę na wykreowanie formacji podwójnego dna, co byłoby sygnałem kupna rozpoczynającym dłuższą serię wzrostów. Podkreślam: daje szansę, a nie pewność. Żadnego scenariusza nie wykluczam, chociaż na pozór niedźwiedzie mają olbrzymią przewagę. W każdym razie po sesji nic istotnego się nie wydarzyło. AHI (indeks handlu posesyjnego) wzrósł, rosną też kontrakty na indeksy (mimo spadków w Azji – umiarkowanych spadków – tam też czekają na decyzje Kongresu). Nadzieja na realizację scenariusza pozytywnego może dzisiaj pomagać bykom w Europie.
GPW rozpoczęła sesję od wzrostu indeksów, ale bardzo szybko rynek został schłodzony. Czekano na wyklarowanie się sytuacji na innych rynkach, a lekki optymizm nadal się utrzymywał. Przed południem zaczął się nawet zwiększać, ale trwało to bardzo krótko. Tym razem nasz rynek zachowywał się dużo bardziej powściągliwie w stosunku do tego, co dało się zaobserwować na innych giełdach europejskich. Taniały na przykład akcje BRE i Pekao, mimo że w Europie sektor bankowy mocno rósł. Mogły się do tego zachowania banków przyczynić nieodpowiedzialne i nierzetelne wypowiedzi niektórych posłów w debacie o kryzysie.
Indeksy delikatnie osuwały się, ale w okolicach godziny 14.00 skala przeceny zaczęła się zwiększać, co w końcu doprowadziło do gwałtownej przeceny. Przed fixingiem WIG20 spadał już dobrze o ponad trzy procent. Prowadziła indeks na południe przede wszystkim KGHM (przecena miedzi). Fixing zmniejszył skalę spadku do 1,9 procent, więc nie było ono dramatyczne, ale tak szybka zmiana nastrojów (w porównaniu do sesji środowej) była zastanawiająca. Wydaje się, że musiała graczy wystraszyć reakcja rynków światowych na przyjęcie planu TARP. Jedynym pozytywem był bardzo mały obrót. Pokazywał on, że duże kapitały stoją z boku i czekają na rozwój sytuacji.
Po wczorajszej sesji nasz rynek wyboru nie ma. Zaczniemy od spadku indeksów. Sektorowi bankowemu może zaszkodzić dodatkowo to, że agencja Fitch zmieniła perspektywę ratingu UniCredit i Banku Pekao SA z pozytywnej na negatywną. Trzeba wyraźnie podkreślić, że sam rating nie został obniżony, a jedynie jego perspektywa. Nie zmienia to postaci rzeczy, że to może zaszkodzić dzisiaj kursowi Pekao i poprowadzić za sobą inne banki. Istnieje jednak możliwość, że unikniemy przeceny, bo znowu możemy polować na odbicie w USA. Mogą też w obronie banków włączyć się OFE. Nawiasem mówiąc wczoraj Grecja zapewniła stuprocentową bezpieczność depozytów w swoich bankach (druga po Irlandii) dzięki czemu Polbank stał się najbardziej bezpiecznym bankiem w Polsce. Niewykluczone, że jeśli będzie taka potrzeba (na razie nie ma) nasz rząd będzie zmuszony również do takiej decyzji. Potrzebne do wykreowania odbicia indeksów są dwie rzeczy: dobre dane makro docierające ze Stanów i rosnące nadzieje na przyjęcie planu TARP przez Izbę Reprezentantów USA.
Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi