Twierdził, że Goldman Sachs to najlepsza firma na giełdzie (trudno, żeby powiedział inaczej), że przyjęcie przez Kongres planu Paulsona jest koniecznością, bo to, co się dzieje to Pearl Harbour świata finansów. Poza tym ocenił, że Henry Paulson jest najlepszą osobą do kierowania tym funduszem oraz że rząd na przejętych aktywach zarobi. Z ostatnimi dwoma twierdzeniami można dyskutować, ale nie ulega wątpliwości, że mogły poprawić nastroje. O jednym jednak trzeba pamiętać: nie ma ludzi nieomylnych, a słowa i działania Buffeta szybko pójdą w zapomnienie. Nawet podczas środowej sesji pomagały umiarkowanie (ale kurs Goldman Sachs oczywiście rósł).
Środa była drugim dniem, w którym Ben Bernanke, szef Fed pojawił się publicznie. Tym razem zeznawał na temat sytuacji w gospodarce USA przed komisją Kongresu. Uważałem, że postara się pocieszyć inwestorów, ale nie miałem racji. Szef Fed przyjął inną strategię – postanowił straszyć. Już nie spodziewa się ożywienia gospodarczego w końcu roku. Nie wie też, co będzie z inflacją (niedawno mówił, że będzie spadała). Powiedział też, że kryzys w sektorze finansowym dodatkowo zagraża realnej gospodarce. W końcu powiedział to, o co mu cały czas chodziło: „Konieczna jest pilna decyzja Kongresu w celu ustabilizowania sytuacji. Jeśli jej nie będzie to konsekwencje dla rynków finansowych i całej gospodarki będą bardzo poważne”. Inaczej mówiąc całe wystąpienie miało na celu wywarcie presji na przyjęcie planu Paulsona.
Indeksy giełdowe od początku sesji zmieniały kierunek bardzo gwałtownie i wielokrotnie. Najmocniejszy był NASDAQ (mało w nim sektora finansowego) Rynek reagował przede wszystkim na wszelkie pogłoski dotyczące planu Paulsona. Wystarczyło na przykład, żeby na dwie godziny przed końcem sesji pojawiła się pogłoska o zgodzie administracji Busha na ograniczenie wynagrodzeń w spółkach, które skorzystałyby z planu, żeby indeksy błyskawicznie zaczęły rosnąc. Potem równie szybko się osunęły, kiedy telewizja CNBC zdementowała tę pogłoskę, ale potem, okazało się, że to jednak prawda – Henry Paulson się na to zgodził.
Widać było gołym okiem, że wszystko zależy od losów planu Paulsona, w czym nie ma niczego dziwnego skoro wszyscy mówią, że bez niego świat finansów się zawali. Skoro inwestorzy w to (słusznie) uwierzyli to muszą też zacząć zakładać, że plan po prostu musi zostać przyjęty. Że Kongres nie odważy się go odrzucić – być może przyjmie go po modyfikacjach, ale przyjąć musi, bo inaczej kongresmani będą tymi, których obwiniać się będzie o upadek systemu. A to przecież grozi utratą elektoratu, na co żaden polityk nie może sobie pozwolić. Zamknięcie sesji sygnalizuje, że gracze jeszcze boją się o losy planu, ale to może (i powinno) się zmienić lada dzień. W każdym razie końcówka przypominała (w mniejszej skali) to, co widzieliśmy we wtorek – ucieczka z rynku w końcu sesji. Dopiero ostatnie 7 minut wyzwoliło popyt, który doprowadził do neutralnego zakończenia sesji. Pozostaje mieć nadzieję, że spadek zatrzymany zostanie przez dno z końca zeszłego tygodnia – dałoby to szansę na utworzenie podwójnego dna.
GPW rozpoczęła środową sesję od sporego, ponad jednoprocentowego wzrostu WIG20. To była reakcja na informację o kupnie akcji Goldman Sachs przez Berkshire Hathaway, firmę Warrena Buffeta. Bardzo szybko nastroje się ochłodziły, bo gracze (nawet jeśli nie przestudiowali tej transakcji) zobaczyli, że w Europie ceny akcji się cofają. Indeksy utrzymywały się jednak na niewielkich plusach, bo gracze chcieli zapolować na odbicie w USA. Szczególnie dobrze zachowywały się akcje PKN (w mniejszym stopniu Lotos), bo rosła cena ropy, a poza tym coraz częściej w mediach mówi się o możliwości połączenia tych spółek.
Stagnacja trwała bardzo długo, bo dopiero po 14.00, kiedy telewizja CNBC przeprowadziła wywiad z Warrenem Buffetem, indeksy ruszyły na północ. Zadziwiające, jak jeden człowiek może wpłynąć (chwilowo) na koniunkturę na rynkach całego świata… Oczywiście wpłynąć tylko na chwilę, co zobaczyliśmy później, kiedy indeksy w Europie spadły, a na GPW zredukowały znacznie skalę zwyżki. Można ją nazwać kosmetyczną.
Wczorajsze zachowanie rynków europejskich i amerykańskich nam dzisiaj nie pomoże. Powinniśmy zacząć sesję od małego spadku. Jednak uwaga: każda informacja przybliżająca przyjęcie planu Paulsona powinna doprowadzić do euforii na giełdach. A może ona trafić na rynki zarówno dzisiaj jak i jutro czy podczas weekendu.
Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi