Druga (a może jednak pierwsza, po wydarzeniach ostatnich miesięcy?) z dużą pewnością odniesie się do tego, że akcje właśnie tych instytucji na fali globalnego kryzysu kredytowego zanotowały w tym roku średnio kilkudziesięcioprocentowy spadek wartości. No bo przecież od końca grudnia 2007 r. do końca lipca br. walory Lehman Brothers i Merrill Lynch poszły w dół odpowiednio o: 74 proc. i 50 proc., na drugim biegunie z „jedynie” 14 proc. i 7 proc. zniżką znalazły się akcje Goldman Sachs i JPMorgan Chase, a w środku stawki uplasował się przeceniony o 26 proc. Morgan Stanley. Ale na całe szczęście nie o wyniki, odpisy i cały ten kryzys będzie tu chodziło. Dlaczego? Bo już nieco bardziej wytrawni obserwatorzy mogą się dopatrzeć tutaj również innego podobieństwa, na pierwszy rzut oka już nie tak oczywistego.
W obecnych czasach na całym świecie zdecydowana większość instytucji finansowych, w tym także w Polsce, wybiera anglojęzyczne nazwy. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że to właśnie angielski jest głównym, a niektórzy sugerują nawet, że jedynym językiem świata finansów. Co więcej, nie ma też co ukrywać, że posługuje się nim największa (oczywiście po chińskim) liczba ludności naszego globu i tym samym przynajmniej nazwą dociera się w ten sposób do największej grupy potencjalnych klientów. Nie bez znaczenia pozostaje tu także fakt nadziei każdej z firm na to, że po udanym rozwinięciu działalności na terenie z kraju z którego pochodzi, będzie sukcesywnie wchodzić na rynki zagraniczne, a tam zdecydowanie łatwiej będzie być rozpoznawalnym pod „zrozumiałą” dla większości marką. Coraz częściej w nazewnictwie pojawiają się jednak także nazwy łacińskie, ale to chyba tylko dlatego, że po pierwsze brzmi to ładnie, po drugie część ludzi „coś” kojarzy, a po trzecie zapewne dzieje się tak, bo w puli zapewne zabrakło już nazw angielskich.
Wielka jednak szkoda, że w ramach postępującej wielkimi krokami globalizacji sektor finansowy, a szczególnie bankowy, odszedł od chlubnej tradycji jaką na przełomie XIX i XX wieku było nadawanie powoływanym przez siebie do życia firmom finansowym nazw będących tak naprawdę nazwiskiem lub zlepkiem nazwisk założycieli. Dodawało to przecież ogromnej wiarygodności prowadzonym działaniom, bo przecież ryzykowało się nie tylko pieniędzmi, ale i przede wszystkim reputacją i nazwiskiem. Cóż, jak jednak widać czasy honoru i pełnej odpowiedzialności za popełnione czyny odeszły już dawno w siną dal. Z drugiej strony może to i lepiej, bo trudno nie odnieść wrażenia, że bracia Lehman, patrząc na to wszystko co dzieje się z akcjami powołanej przez nich w 1850 r. firmy i słysząc o możliwym jej przejęciu przez fundusze azjatyckie, zapewne przewracają się w grobie.
I to waśnie w nazwach tkwi to niedostrzegane podobieństwo. Merrill Lynch, Goldman Sachs, Lehman Brothers, JPMorgan Chase, Morgan Stanley to nic innego jak zlepek nazwisk ich założycieli. Weźmy pod uwagę choćby pierwszą z tych instytucji. W 1914 r. Charles E. Merrill zakłada swoją firmę Charles E. Merrill & Co. Rok później dołącza do niego jego przyjaciel Edmund C. Lynch – nazwa zostaje zmieniona i powstaje Merrill, Lynch & Co. Nie inaczej jest w przypadku Goldman Sachs. W 1869 r. biznes w Stanach Zjednoczonych otwiera niemiecki żyd Marcus Goldman. Potem do firmy przychodzi jego zięć Samuel Sachs i powstaje Goldman Sachs. W przypadku wspomnianego już powyżej Lehman Brothers też było podobnie. W 1844 r. Henry Lehman emigruje do USA z Niemiec i w Montgomery w Alabamie otwiera swój mały sklep. 6 lat później dołączają do niego bracia Emanuel i Mayer i tak w 1850 powstaje Lehman Brothers. Trochę bardziej skomplikowana jest sprawa nazwy JPMorgan Chase. Jej powstanie to wynik przejęcia w 2000 r. J.P. Morgan & Co. przez Chase Manhattan. Z racji kwestii nazwiska warto jest się skupić jedynie na pierwszym jej członie. J.P. Morgan & Co. powstał w 1895 r. za sprawą Johna Pierponta Morgana, ale podwaliny do powstania firmy tak naprawdę dał jego ojciec Junius S. Morgan, który po przejęciu kontroli nad firmą w której pracował, czyli George Peabody & Co., zmienił jej nazwę na J.S. Morgan & Co. Potem jego syn oraz Anthony J. Drexler zakładają w 1871 r. Drexler, Morgan & Co., który 24 lata później przeradza się w J.P. Morgan & Co. Z kwestią JPMorgan Chase powiązana jest też sprawa Morgan Stanley. To właśnie dwaj pracownicy J.P. Morgan & Co.: Henry S. Morgan i Harold Stanley w pewnym momencie opuszczają firmę i w 1935 r. zakładają swój interes, oczywiście pod nazwą Morgan Stanley.
Nazwiska są widoczne jednak nie tylko w nazwach najbardziej znanych amerykańskich banków inwestycyjnych, ale także szyldach głównych agencji informacyjnych. Thomson Reuters powstał w 2008 r. z połączenia Thomson Corporation i Reuters Group. Założycielem Thomson Corporation był Roy Herbert Thomson, a Reuters Group Paul Julius Reuter. Z kolei Bloomberg to dziecko Michaela Bloomberga, obecnego burmistrza Nowego Yorku.
Nawiązań do nazwisk w nazwach instytucji finansowych Polacy nie muszą jednak szukać w mało dostępnych i zrozumiałych dla przeciętnego Kowalskiego bankach inwestycyjnych, czy też dobrych, ale drogich agencjach informacyjnych. Wystarczy, że spojrzą oni za róg, na logo Banku Raiffeisen, którego nazwa pochodzi przecież od Friedricha Wilhelma Raiffeisena, który w XIX wieku tworzył związki kas pożyczkowych, albo na szyld SKOK im. Stefczyka, odwołujący się do osoby Franciszka Stefczyka, który na przełomie XIX i XX wieku podobnie jak Raiffeisen zajmował się rozwojem kas pożyczkowo-oszczędnościowych.
Marek Nienałtowski
Goldenegg – Niezależni Doradcy Finansowi
Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.
Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/! |