Wynikało to z nerwowości na pozostałych parkietach. Nasz rynek i tak starał się zachować spokój w obliczu nieustannie obniżających się europejskich rynków. Ostatecznie marazm na największych spółkach doprowadził do zamknięcia niewiele powyżej 2600 pkt., ale w żadnym razie nie można mówić o byczych nastrojach. Dużo lepszym określeniem minionej sesji byłoby wyczekiwanie.
Wczorajsze dane nie miały znaczenia dla inwestorów. Żadna z decyzji banków centralnych nie zaskoczyła. Zarówno Bank Anglii jak i ECB pozostawiły stopy procentowe odpowiednio na poziomach 5 i 4,25 proc. Jedynym minusem była większa od oczekiwań ilość nowych bezrobotnych w Stanach, która wzrosła do 444 tysięcy. Dla równowagi przyszła informacja o lepszym od prognoz rozwoju sektora usług w Stanach. Usługi to niemal 90 proc. amerykańskiej gospodarki, ale pozytywnej reakcji ani w Europie ani w kraju nie widzieliśmy co można uznać za zaskoczenie.
Dobra atmosfera na dobre zagościła wśród mniejszych spółek. Na przekór wszystkiemu mWIG wzrósł na wysokich obrotach o 1,5 proc. Ta cześć rynku wydaje się być obecnie oddzielona od reszty świata gigantycznym murem, ale wczorajsze wydarzenia w USA dziś z pewnością wpłyną również na ten indeks.
Czwartkowa sesja w Stanach zakończyła się 3 procentowymi spadkami wszystkimi najważniejszych indeksów i dotknęła wszystkie sektory. Niestety sektor finansowy przodował w tych spadkach. Wczorajszy spadek spowodował, że rynek amerykański notuje obecnie najgorszy tydzień od stycznia kiedy indeksy naprawdę spadały jak kamienie. Ciężko znaleźć fundamentalne uzasadnienie tak silnej przeceny, ale analitycy po raz kolejny przypominali obawy o zwiększeniu strat banków inwestycyjnych, a w komentarzach podkreślano, że sięgają one już 504 miliardów dolarów i Ameryka jest na prostej ścieżce do recesji. Nikt już wydaje się nie pamiętać co działo się tydzień temu po niesamowicie optymistycznych szacunkach wzrostu amerykańskiego PKB, a czy od tego momentu sytuacja się zmieniła? Oczywiście nie, ale nastroje są już kompletnie inne.
Dzisiejszy poranek będzie dość ciężki dla popytu. Kończąc wczoraj handel nikt nie zakładał tak silnej przeceny, więc już od rana przyjdzie nam obserwować spadające indeksy. Należy jednak pamiętać, że nastroje zmieniają się z prędkością światła więc trzeba brać pod uwagę, że następny tydzień może być całkowicie inny.
Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse