„Odwrócona hipoteka to popularny na Zachodzie sposób na uzyskanie dodatkowych pieniędzy przez osoby, które mają już własne mieszkanie i są gotowe po swej śmierci oddać je bankowi. Pod zastaw zamieszkiwanej przez klienta nieruchomości bank wypłaca mu comiesięczną rentę. Cała transakcja jest odwrotnością zwykłego kredytu hipotecznego.
W krajach, w których banki oferują odwróconą hipotekę, klient może zwykle otrzymać od banku w formie comiesięcznych wypłat do 30-40 proc. wartości mieszkania. Gdyby taka oferta była dostępna w Polsce, to osoba, która zadeklarowałaby, że przekaże bankowi mieszkanie warte np. 250 tys. zł, mogłaby do końca życia co miesiąc otrzymywać po 400-600 zł […].”, informuje dziennik.
„Według Piotra Łyszczaka z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu odwróconą hipoteką może być zainteresowanych nawet kilka milionów osób. – W najbliższych dziesięciu latach w wiek emerytalny, czyli 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, wejdzie przynajmniej dwa miliony Polaków. Duża część z nich otrzyma niskie emerytury, nieprzekraczające 45-60 proc. obecnych zarobków – argumentuje Łyszczak.”, czytamy.
„Dlaczego bankowcy obawiają się odwróconej hipoteki? Bo to znacznie bardziej ryzykowne przedsięwzięcie niż zwykły kredyt. Nie tylko dlatego, że bank nie wie, kiedy odzyska pieniądze. Może to być zarówno pięć, jak i 20 lat. Ważniejszy powód to kłopoty z oszacowaniem, ile będzie warte dane mieszkanie w przyszłości i czy będzie łatwo je sprzedać […].”, pisze gazeta.
W Unii Europejskiej i USA odwrócona hipoteka funkcjonuje już od dawna. Jest to dobre rozwiązanie dla osób otrzymujących niskie świadczenia emerytalne, ponieważ staje się źródłem dodatkowych wpływów do domowego budżetu. W Polsce już od kilku lat banki badają możliwość wprowadzenia tego produktu. Odwróconą hipoteką zainteresowane są m.in. PKO BP, BRE Bank, czy PZU Życie.
Więcej informacji na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.