Przez kilkanaście godzin JP Morgan był trzecim co do wielkości akcjonariuszem japońskiego koncernu Mitsubishi Motors. Amerykański bank kupił 11,35 proc. akcji Mitsubishi od funduszu inwestycyjnego Phoenix Capital. Kilka godzin później JP Morgan sprzedał niemal całość tych akcji nieujawnionym inwestorom instytucjonalnym na świecie. Po tej transakcji kurs akcji Mitsubishi spadł prawie o 5 proc. Inwestorzy obawiają się, że gwałtownie zwiększy się liczba akcji koncernu, znajdujących się w obrocie giełdowym, co spowoduje dalszy spadek notowań Mitsubishi.
Według dziennika „The Financial Times” JP Morgan zarobił dziesiątki milionów dolarów na transakcji akcjami Mitsubishi, ponieważ sprzedawał je po 272 jeny za sztukę, a kupił od Phoenix Capital o 22 proc. taniej od tej ceny. Fortunę zarobił też fundusz Phoenix. Kiedy wiosną zeszłego roku Mitsubishi Motors znalazło się na skraju bankructwa po rozwiązaniu sojuszu strategicznego z niemieckim koncernem DaimlerChrysler, Phoenix Capital kupował akcje japońskiego koncernu płacąc 100 jenów za sztukę.
Według Financial Times w zeszłym miesiącu 40 mln dolarów na szybkim obrocie akcjami Mitsubishi Motors zarobił bank Goldman Sachs. Ten amerykański bank odkupił od DaimlerChryslera 12,4 proc. akcji japońskiego koncernu, których kurs wynosił wtedy 363 jeny i natychmiast odsprzedał je nieznanym inwestorom instytucjonalnym na świecie.
Oba amerykańskie banki, fundusz Phoenix oraz DaimlerChrysler zarobiły na szybkim wzroście kursu akcji Mitsubishi Motors. W styczniu wynosił on 118 jenów. Do listopada wzrósł o 300 proc. i po transakcjach amerykańskich banków zaczął szybko spadać – czytamy w „Gazecie”.