Publikowane dane makroekonomiczne dowodzą zaznaczającego się coraz istotniej spowolnienia największej gospodarki świata. Jednak indeksy giełdowe z Wall Street zdają się tego nie zauważać. Wczoraj na zamknięciu DJIA zyskał 0,9% S&P500 0,8% a Nasdaq 1,6%. Uczestnicy rynku interpretują pojawiające się dane z punktu widzenia kolejnych podwyżek stóp procentowych a w zasadzie ich braku. Widać to wyraźnie na rynku walutowym, gdzie w siłę rośnie euro i słabnie dolar oraz na amerykańskim rynku długu. Rentowność 10-letnich papierów znowu spadła i wynosi 4,85%. Jeszcze dwa miesiące temu sięgała ona blisko 5,3% kiedy to na rynku panowało przekonanie o kontynuacji cyklu podwyżek stóp procentowych. Krzywa rentowności może nie jest tak wyraźnie odwrócona jak to było w pierwszym kwartale tego roku, lecz trudno mówić tu o jej zdrowym nachyleniu, co raczej należy interpretować jako brak zdecydowania inwestorów co do przyszłości gospodarki.
Póki co można raczej uznać, iż wzrost cen obligacji staje się okazją do realizacji zysków a rosnące amerykańskie indeksy pozwalają inwestorom śmielej spojrzeć na rynki wschodzące, gdzie potencjał wzrostu powinien być teoretycznie większy. Stąd zainteresowanie wspólną walutą a właściwie odchodzenie od dolara. Niemniej jednak tendencja ta nie jest silna. EUR/USD ma kłopot z pokonaniem poziomu 1,29. Relatywnie niskie rentowności papierów USA mogą znowu zachęcić do gry na ich wzrost. Należy pamiętać, iż na razie mówić trzeba o przerwie w podwyżkach kosztu pieniądza a nie końcu cyklu. Za wcześnie na takie stwierdzenie. Wciąż ceny surowców utrzymują się na wysokim poziomie co widać po piątkowym odczycie wskaźnika cen importu (+0,9% wobec prognoz na poziomie 0,8%).
Impuls wzrostowy z giełd amerykańskich pozwolił wczoraj dobrze zakończyć notowania na naszym parkiecie. WIG20 otworzył się o 1,4% wyżej niż w poniedziałek. Wtorkowe wzrosty na światowych parkietach ominęły inwestorów z Warszawy ze względu na święto zatem zareagowali oni na wczorajszym otwarciu i jak się okazało, to wszystko na co ich było stać. Obroty też nie były duże. Na największych spółkach ledwie przekroczyły 660 mln PLN. Trudno tu mówić o wyraźnym zaangażowaniu inwestorów zagranicznych. Spośród polskich blue chipów na uwagę zasługiwały akcje banków. Najwięcej w indeksie zyskały BRE Bank 5,56% oraz BPH 4,85%. Gorzej wypadły spółki surowcowe. MOL stracił 1,12% a PGNiG prawie 1%. Największą niespodzianką był jednak wzrost o 106,57% kursu akcji spółki Kable. Po kilku kwartałach straty spółka niespodziewanie pochwaliła się zyskiem, co spotkało się z dużym uznaniem inwestorów.
Dzisiejsze poranne notowania kontraktów terminowych na indeksy amerykańskie zwiastują niższe otwarcie za oceanem. Także japoński Nikkei końcówki sesji nie może zaliczyć do udanych. Wygląda na to, że i sesje na parkietach europejskich rozpoczną się od spadków.
Wczorajsze publikacje makroekonomiczne z naszego kraju wskazują na możliwe raczej wcześniej niż później podwyżki stóp procentowych przez RPP. Już ostatnia projekcja inflacyjna okazała się bardziej sprzyjać podwyżkom a z wypowiedzi niektórych członków RPP można by wyciągnąć wniosek, że wzrost kosztu pieniądza jest możliwy w I kw. 2007. Lipcowy wzrost inflacji powyżej prognoz (1,1% r/r wobec oczekiwań na poziomie 0,8% r/r) a także wyższe zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw (3,3% r/r) oraz wzrost płac (5,6% r/r) jako trwałe tendencje mogą raczej sugerować zaostrzanie polityki pieniężnej już w IV kw. tego roku. Proces podnoszenia kosztu pieniądza ma miejsce również u naszych sąsiadów. Trudno zatem oczekiwać, aby Polska pod tym względem na dłuższą metę była wyjątkiem.
Dziś po południu publikacja dwóch ważnych wskaźników koniunktury a mianowicie odczyt indeksu FED z Filadelfii oraz indeks wskaźników wyprzedzających LEI. Warto pamiętać , iż wtorkowy odczyt NY Empire State Indeks nie zachwycił, co jednak nie spotkało się z przeceną na Wall Street jako wynikiem obaw o losy gospodarki. Czy tak będzie i tym razem? Zobaczymy.
Michał Kowalski, Expander