Natomiast eksperci i politycy opozycji zarzucają Marcinkiewiczowi brak odpowiednich kwalifikacji i doświadczenia wymaganych prawem. Wytykają mu, że jest z wykształcenia fizykiem i nigdy nie pracował w banku. Marcinkiewicz dziwi się takim opiniom. – Sam pracowałem nad prawem bankowym i wiem, jakie wymogi nakłada ono na prezesa banku. Ustawa nie przewiduje czegoś takiego jak dwuletni staż w bankowości, o czym mówił prof. Balcerowicz. Kryteria, które przewiduje ustawa są przeze mnie spełniane – mówi. Jednak oficjalnie nie potwierdza swojej kandydatury na szefa PKO BP. Podkreśla: – Niektóre spółki Skarbu Państwa, w tym bank PKO BR to spółki giełdowe. Ważne, żeby informacje o tych spółkach były informacjami prawdziwymi, a nie spekulacjami.
Wiceprezes PSL Marek Sawicki tak komentuje całą sprawę: – PiS forsuje Marcinkiewicza na szefa PKO BP, łamiąc prawo bankowe, bo chce się go pozbyć z polityki.