„Pierwszy był PKO BP, który ma już ponad 2 tys. ajencji w całym kraju, potem był Dominet i BPH. Ideę oddziałów partnerskich podchwytują kolejne banki. Do tego grona dołączyły niedawno EFG Polbank, ING Bank Śląski i Bank Zachodni WBK. Jeśli odniosą sukces, a ich nowe placówki będą przynosić profity, to inne instytucje też podążą tą drogą.” – podaje dziennik.
„Bank Zachodni WBK przez ostatnich 18 miesięcy testował siedem placówek partnerskich. Trzy z nich zdały egzaminy i już działają pod nowym szyldem MiniBank. – Do końca roku powstanie 100 takich MiniBanków. Jeśli projekt się sprawdzi, otworzymy kolejne 900 – mówi Tadeusz Kościński, dyrektor operacji bankowych w Banku Zachodnim WBK. Plany ING Banku Śląskiego także są imponujące. Ma już 12 oddziałów prowadzonych przez partnerów, a do końca roku ich liczba wzrośnie do 100. Po kilka placówek miesięcznie zamierza otwierać EFG Polbank, nie chce jednak podać konkretnej liczby. Dziś przedsiębiorcy prowadzą 66 oddziałów Polbanku.” – czytamy.
„Partnerskie oddziały przyjęły się, bo pozwalają bankom obniżać koszty. Każda instytucja tworzy własny niepowtarzalny program, ale część jego elementów jest identyczna. Oddział prowadzi osoba, z którą bankpodpisuje umowę o współpracy. To przedsiębiorca zatrudnia pracowników. To on wykłada pieniądze za comiesięczne opłaty, np. prąd, wodę, a niekiedy również za czynsz. Niektóre banki (np. ING Bank Śląski) żądają dodatkowo opłaty za know-how i wspólny marketing. Przedsiębiorca musi na początek zainwestować od 10 do 30 tys. zł, żeby móc prowadzić bankową placówkę.” – czytamy
Więcej w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”.
