Obroty były dużo niższe niż podczas poprzednich notowań i wyniosły 2,2 mld zł. Otwarcie sesji w piątek to wzrost indeksów o 1,25%. Jednak stopniowo podczas notowań słabła chęć do kupna akcji z powodu niekorzystnych danych makro. W Polsce Główny Urząd Statystyczny podał, że w marcu inflacja CPI r/r wyniosła 2,5%. Jest to wartość wyższa niż zakładały prognozy analityków rynkowych i specjalistów z Ministerstwa Finansów. Wyższy odczyt inflacji może przesądzić sprawę podwyżek stóp procentowych, których spodziewać się można nawet już podczas kwietniowego posiedzenia RPP.
Z kolei w Stanach Zjednoczonych podano do publicznej wiadomości dane o inflacji PPI w marcu, która wzrosła o 1 proc. miesiąc do miesiąca, natomiast inflacja PPI core pozostała na poziomie z lutego. Rynkowe szacunki mówiły o dynamice wzrostu inflacji odpowiednio o 0,7 proc. i 0,2 proc. Jednocześnie zostały opublikowane dane o deficycie handlu zagranicznego USA. W lutym deficyt obniżył się do 58,44 mld USD, wobec 58,88 mld USD deficytu (po korekcie) w styczniu. Jednak prawdziwy niepokój obudziły dopiero dane dotyczące nastroju konsumentów. Okazało się, że obniżył się on do 85,3 z 88,4 pkt. w marcu. Jest on najsłabszy odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan od 8 miesięcy. Ponieważ amerykańska gospodarka oparta jest w głównej mierze na konsumpcji indywidualnej, pogarszające się nastroje konsumentów są zjawiskiem bardzo niekorzystnym. W przypadku inflacji PPI sytuację ratuje wskaźnik bazowy, który utrzymał się na nie zmienionym poziomie. Za oceanem jednak mimo słabych informacji makro indeksy rosły – Dow Jones oraz Nasdaq Composite zyskały o 0,47%. Wzrosty te można zinterpretować jako wyraz oczekiwań na obniżkę stóp procentowych w USA. W obliczu tego, że 2 dni wcześniej publikowany był protokół z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku, w którym doszukano się treści zakładających podwyższenie kosztu pieniądza, optymizm i wiara w obniżkę na podstawie danych PPI wydaje się być nieco dziwna.
Pozytywną wiadomością z końca poprzedniego tygodnia jest nieznaczny spadek notowań ropy naftowej. W piątek na GPW spółki paliwowe radziły sobie nad wyraz dobrze – na fali wzrostu cen ropy naftowej oraz benzyny zyskiwały one 3-5%. Ceny ropy naftowej utrzymują się na wysokim poziomie mimo spadku napięcia na arenie międzynarodowej, ponieważ utrzymuje się bardzo wysokie zapotrzebowanie na benzynę. Zapasy benzyny systematycznie spadają, a ceny szybują w górę. Inwestorzy oczekują, że tak duży popyt przełoży się na wzrost zapotrzebowania również i na ropę naftową, której zapasy w chwili obecnej rosną, również za sprawą zmniejszonych mocy przerobowych rafinerii. Dziś warto zwrócić uwagę na informacje ze strefy Euro – dane dotyczące inflacji CPI oraz w USA – na dynamikę sprzedaży detalicznej.