WYDARZENIE DNIA
Niewzruszony Mark Mobius, zarządzający funduszami Templeton, zachęca w wywiadzie dla Bloomberga, do kupna akcji i wykorzystania okresu przeceny.
Indeks nastroju amerykańskich konsumentów mierzony przez Conference Board spadł do 105 pkt ze 111,9 pkt w lipcu. Nastoje są najgorsze od czasu huraganu Katrina dwa lata temu, ale tym razem to nie pogoda martwi Amerykanów lecz spadające ceny domów i akcji. Według raportu S&P/Case-Shiller, ceny domów w II kwartale spadły w USA o 3,2 proc. w porównaniu do stanu sprzed roku. Tymczasem Mark Mobius, legendarny zarządzający funduszami Templetona zachęca inwestorów do kupna akcji. Uważa, że światowa gospodarka jest „bardzo zdrowa”, a kłopoty branży kredytowej „prawie minęły”. Powiedział, że do funduszy wciąż płyną środki od nowych klientów, wobec czego muszą zostać wydane na zakupy akcji.
SYTUACJA NA GPW
Kolejna mało ciekawa sesja ze spadkową końcówką. Wtorkowe notowania niewiele różniły się od poniedziałkowych, może tylko warto zwrócić uwagę na spadek obrotów, które na całym rynku podliczono na 1,2 mld PLN – o 250 ml PLN mniej niż wczoraj.
W trakcie dnia indeksy broniły się przed przeceną, ale zapał byków został ostudzony początkiem notowań w Stanach, gdzie indeksy mocno spadały, a inwestorzy boją się powrotu złych informacji z branży kredytowej, po tym jak kolejne doniesienia potwierdzają pogorszenie sytuacji w sektorze nieruchomości. Naszego rynku nie stać było na autonomię – spadaliśmy razem z innymi rynkami świata.
Podrożały dziś akcje 83. spółek, potaniały 204, przewaga obrotów jak cztery do jednego po stronie papierów taniejących.
GIEŁDY W EUROPIE
Giełdy europejskie odreagowały dzisiaj po wzrostach z ostatniego tygodnia, a sesja przebiegła pod dyktando realizacji zysków. Przy braku ważniejszych publikacji, inwestorzy niecierpliwie oczekiwali na rozpoczęcie sesji w Stanach. Najwięcej traciły giełdy we Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie indeks CAC40 skończył dzień 1,9 proc. niżej, a FTSE stracił 1,6 proc. Niemiecki DAX ograniczył się do przeceny o 0,7 proc., dzięki lepszemu od oczekiwań rynku wskazaniu niemieckiego indeksu koniunktury IFO. Jeszcze do późnego popołudnia spadki nie były tak głębokie, jednak niskie otwarcie w Stanach pogorszyło nastroje na europejskich parkietach. O 17:15, S&P tracił 1,2 proc., a Dow Jones zniżkował o 1 proc. w wyniku obniżenia ratingów dla amerykańskich banków przez agencję Merrill Lynch, które przypomniało inwestorom jak poważna jest sytuacja na rynku kredytów.
WALUTY
Euro ustabilizowało się na poziomie 1,365 USD i na razie brak chętnych do rozstrzygnięcia, czy odrobienie przez wspólną walutę połowy strat z poprzednich tygodni, wypełnia już potencjał zwyżki, czy też może uda podejść się nieco wyżej.
Podobnych wątpliwości nie mają inwestorzy operujący na rynku jena, który po silnym umocnieniu w ubiegłych tygodniach, w ostatnich dniach mocno tracił na wartości. Dziś przestał. Japońska waluta umocniła się o 0,95 proc. do dolara i 1 proc. do euro.
Mocniejszy jen oczywiście nie sprzyja złotemu. Kurs dolara wzrósł do 2,807 PLN, euro do 3,828 PLN, a franka do 2,34 PLN. Trzeba dodać, że złoty prezentuje się mimo wszystko nieźle, a zmiany nie są duże, choć trudno odkryć skąd ta siła złotego się bierze, skoro działania polityków (pensje minimalne, emerytury pomostowe) raczej osłabiają fundamenty finansów państwa, niż je uzdrawiają.
SUROWCE
Od rana ropa utrzymywała się w okolicy 71,00 USD za baryłkę, jednak po południu zaczęła tanieć. Przyczyną jej spadku o 1,2 proc. do 70,20 USD za londyńską baryłkę brenta jest niskie otwarcie za oceanem. Inwestorzy obawiają się o koniunkturę w Stanach, co przekłada się na taniejącą ropę pomimo, że jeszcze nie skończył się sezon wakacyjny w Stanach, a jutrzejszy raport może pokazać czwarty spadek zapasów tego surowca z rzędu.
Jeszcze silniej potaniała miedź, która odreagowała po serii pięciu wzrostowych sesji podczas ostatnich sześciu dni. Cena jednej tony tego metalu spadła na giełdzie w Londynie o 2,3 proc. do poziomu 7.250 USD, po informacji o 8-procentowym wzroście zapasów.
Ceny metali szlachetnych również zniżkowały, co można powiązać ze spadającymi cenami akcji. Rynek obawia się, banki będą wyprzedawały złoto aby pokryć straty związane z kryzysem rynku kredytowego. Uncja złota potaniała o 0,3 proc. do poziomu 665 USD.
