Dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej opublikuje swój komunikat po dwudniowym posiedzeniu. Zdecydowana większość analityków spodziewa się wzrostu stóp o 25 pb. Jeśli patrzy się tylko na dane makro to rzeczywiście trudno się takim oczekiwaniom dziwić. Jednak Rada może, a nawet musi brać pod uwagę to, co dzieje się na świecie w sektorze finansowym. Co prawda bezpośredniego wpływu to zawirowanie na nasz rynek na razie nie ma, ale może wkrótce mieć. Dlatego też wcale się nie zdziwię, gdyby RPP podjęła rozsądną (według mnie) decyzję i zostawiła stopy bez zmian odsuwając decyzją na wrzesień. Wydaje się jednak prawie pewne, że cokolwiek Rada nie postanowi to wpływ tej decyzji na GPW będzie dzisiaj żaden. Złoty powinien się wzmocnić (niezbyt wyraźnie) po decyzji o podwyżce i osłabnąć, gdyby podwyżki nie było.
GPW we wtorek poszła śladem innych giełd. Indeksy spadały, ale nie widać było nawet śladu emocji, które targały rynkami jeszcze tydzień temu. Warto też zauważyć, że skala spadków była mniejsza niż na wielu giełdach europejskich. W czasie, kiedy kilka dni temu trwała przecena wystarczyło, żeby indeksy w Europie lekko się osunęły, a u nas natychmiast rozpoczynała się przecena. Zresztą już po 30 minutach indeksy zaczęły odrabiać straty, a po południu WIG20 przekroczył poziom poniedziałkowego zamknięcia. Najsilniejszy był sektor bankowy (nie utrzymał tej formy do końca sesji). Jednak zlecenia koszykowe nie pozwoliły na tę ekstrawagancję i już po 13.00 indeksy znowu spadały, poczym po godzinie znowu zawróciły. Na małym obrocie wszystko, w dowolnej chwili można było z rynkiem zrobić to, co się chce. Otwarcie sesji w USA i uderzenie podaży na fixingu doprowadziły jednak do 1,5 procentowego spadku indeksu WIG20.
Wczorajsza sesja w USA nie pomoże dzisiaj naszym bykom na otwarciu. Indeksy rozpoczną sesję dużym spadkiem, ale już w drugiej połowie dnia (jeśli nie dowiemy się nowych faktów z sektora finansowego) powinno się rozpocząć polowanie na odbicie w USA. Faktem jest, że gdyby takiego odbicia przed piątkowym wystąpieniem Bena Bernanke, szefa Fed, nie było to byłby to najgorszy z możliwych prognostyk. Wsparcie dla indeksu WIG20 jest na poziomie 3.465 pkt., więc nie tak znowu daleko od wczorajszego zamknięcia i wydaje się wręcz pewne, że rano zostanie przełamane. Prawdziwym testem tego, czy przechodzimy do spadków jest jednak dopiero 3.250 pkt., a do tego jeszcze daleko. Inaczej mówiąc czekamy na nerwową sesję, ale nie na sygnał zakończenia wzrostowej korekty.
Obietnice Fed to za mało?
We wtorek indeksy na giełdach europejskich spadały podążając za giełdami amerykańskimi. Szkodził bykom szczególnie mocno sektor finansowy. Financial Times poinformował, że Barclays Bank ma swoim portfelu kilkaset milionów dolarów w nietrafionych inwestycjach na rynku długu (bank zaprzeczył). Taniały również akcje Deutsche Post – był to wynik rekomendacji “sprzedaj” wyemitowanej przez Goldman Sachs. Widać było też niepokój spadkami kursu USD/JPY (przed południem jednak kurs zaczął rosnąć). Jednak kurs EUR/USD piął się w górę, co nieco wagę tego zaniepokojenia umniejszało. W niczym nie zmieniła sytuacji opublikowanie przez niemiecki instytut Ifo indeksu klimatu gospodarczego. Zgodnie z oczekiwaniami spadł on w sierpniu, a to, że nieco mniej niż tego oczekiwano nie miało najmniejszego znaczenia. Początek sesji w USA doprowadził do zwiększenia skali spadku indeksów.
W USA obóz byków dostawał we wtorek cios za ciosem. Raport S&P/Case-Shiller potwierdził, że sytuacja na rynku nieruchomości pogarsza się. W drugim kwartale ceny domów spadły o 3,2 procent i był to największym kwartalny spadek cen w historii tego raportu (od 1987 roku). Trzeba pamiętać o tym, że dopiero w trzecim kwartale rozpoczęły się zawirowania związane z rynkiem długu, więc sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Poza tym Merrill Lynch obniżył rekomendację dla Bear Stearns, Lehman Brothers i Citigroup. Tylko patrzeć jak jena z tych trzech firm obniży rekomendację dla Merrill Lynch. Nawiasem mówiąc ta ostatnia firma bardzo zaszkodziła we wtorek posiadaczom akcji, bo wydała rekomendację „sprzedaj” dla Bed Bath & Beyond (wyposażenie domów) twierdząc, że zmniejszony popyt konsumpcyjny bardzo zaszkodzi jej zyskom. To oczywiście przeceniło cały sektor sprzedaży detalicznej. Niepokoiła też informacja The Times, który poinformował, że State Street, firma zarządzająca kapitałami wielu instytucji, posiada w swoim portfelu instrumenty największego ryzyka na kwotę 22 mld USD.
Przed interwencją Fed takie informacje doprowadziłyby przynajmniej do 2 -3 procentowych spadków indeksów. To było jednak nie wszystko. Indeks zaufania konsumentów publikowany przez Conference Board w sierpniu spadł do poziomu najniższego od roku. Spadek był najmocniejszy od uderzenia huraganu Katrina na Nowy Orlean, ale, co warte podkreślenia, takie właśnie były prognozy. Jeśli rzeczywiste dane są zgodne z prognozami to rynek zazwyczaj nie reaguje, ale ponieważ wszystkie pozostałe informacje też były dla byków niekorzystne to nic dziwnego, że tym razem ten raport wzmocnił determinację podaży.
Nie pomogła też posiadaczom akcji publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Może to trochę dziwić, bo po pierwsze to posiedzenie odbywało się 7 sierpnia, a już 9 dni potem FOMC obniżył stopę dyskontową. Po drugie po następnych kilku dniach jego szef, Ben Bernanke, obiecał użyć wszelkich środków do wygaszenie kryzysu. Jakie w tej sytuacji znaczenie może mieć to, że w tej prehistorii Fed nadal stwierdzał, że presja inflacyjna jest najgroźniejsza dla gospodarki? Szczególnie, że stwierdzał również, iż „dalszego pogorszenia warunków finansowania nie można wykluczyć. Jeśli rzeczywiście nastąpi to będzie miało wpływ na wzrost gospodarczy, co z kolei będzie wymagało odpowiednich zmian polityki monetarnej”. Inaczej mówiąc Fed już wtedy szykował się do poważnych interwencji. Jednak gracze zaniepokoili się przede wszystkim tym, że Fed nadal przejmuje się inflacją.
Niepokój wywołany tymi wszystkimi wydarzeniami widać było właściwie tylko na rynku akcji. Kurs EUR/USD nieznacznie spadł. Powinien był wzrosnąć, bo przecież dane makro były słabe, ale ostatnio wzrost niepokoju sytuacją w sektorze finansowym zawsze dolara do euro wzmacnia. Wzmocnił się też japoński jen, sygnalizując, że znowu maleje apetyt na ryzyko. Ceny ropy, złota i miedzi spadły jednak nieznacznie, co sygnalizowało, że ta awersja do ryzyka wcale nie jest taka duża jakby się wydawało. Indeksy giełdowe od początku sesji bez przerwy spadały. Skala spadku zwiększyła się po publikacji protokołu z posiedzenia FOMC. To mogło bardzo niepokoić, bo jeśli czar obietnic Fed przestałby działać to dla rynku nie byłoby już ratunku. Dlatego podaż nacisnęła jeszcze mocniej i dla byków pozostawało już jedno koło ratunkowe: atak w ostatniej godzinie sesji. Ataku popytu nie było. Podaż przyciskała do końca sesji, a zachowanie rynku niepokojąco przypominało to, co widzieliśmy podczas ostatniej przeceny.
Sesja postawiła duży znak zapytania. Czyżby urok obietnic Fed już nie działał? Uważałem, że rynek jest względnie bezpieczny przed posiedzeniem FOMC w dniu 18 września (o ile nie pojawią się jakieś naprawdę bardzo złe informacje z sektora finansowego), ale wtorkowa sesja wydaje się podważać tę tezę. Jedyną szansą byków jest to, że na małym obrocie (bo nadal był bardzo mały, mimo że wzrósł w stosunku do poniedziałku) szybkie i duże ruchy są łatwe do wykreowania. Po sesji Amgen poinformował, że wygrał sprawę sądową w sprawie naruszenia jego patentu, a Seagate podniosła kwartalne prognozy, dzięki czemu indeks handlu posesyjnego wzrósł o 0,21 proc. Kontrakty rano lekko spadały pociągnięte w dół przez mocno spadające indeksy azjatyckie, ale to powinno się w ciągu dnia zmienić.
Dzisiaj kalendarium wygląda niezwykle ubogo, bo zostanie opublikowany jedynie raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA, co będzie miało wpływ tylko na zachowanie rynku ropy, a i to najpewniej przez chwilę. Jednak już w czwartek i piątek tych raportów będzie mnóstwo, a w piątek, przed rozpoczęciem długiego weekendu, wypowiadał się będzie Ben Bernanke, szef Fed. Oczekiwanie na te wydarzenia powinno zmniejszyć aktywność inwestorów, ale czekanie na szefa Fed powinno utrzymywać rynki w niezłej formie. Jeśli nie zobaczymy dzisiaj poważnego odbicia to sytuacja posiadaczy akcji będzie nie do pozazdroszczenia.
