„Na listę dłużników można trafić nawet wtedy, gdy wierzytelność będąca podstawą wpisu jest wątpliwa i niewymagalna. Dla przedsiębiorcy skutki takiego wpisu mogą być szczególnie dotkliwe. Firma, której dane pojawiły się w spisie podmiotów zalegających ze spłatą zobowiązań, nie ma szans na uzyskanie kredytu. Obok zdolności kredytowej traci też zdolność nabywczą, np. zakup towaru na raty czy na zasadzie leasingu. Także teleoperatorzy wykluczają możliwość świadczenia usług takim przedsiębiorcom. Prawnicy zajmujący się windykacją twierdzą, że chęć wpisania konkurencyjnej firmy na listę dłużników bywa czasami większa niż poczucie obowiązku podawania prawdziwych informacji.”, pisze „GP”.
„- Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i o udostępnianiu informacji gospodarczych przewidują sankcje wobec podmiotów, które świadomie powiększają wielkość długów firm posługując się nieprawdziwymi informacjami. Jednak w praktyce trudno jest udowodnić, że wierzyciel świadomie tak postępuje” – wskazuje Marta Szeja-Dmowska, radca prawny i wspólnik w Kancelarii Prawniczej Piotr Szeja i Wspólnicy.
„- To na wierzycielu spoczywa odpowiedzialność za rzetelność informacji, które uzasadniają wpis” – dowodzi Radosław Kosuń, radca prawny w kancelarii Connexus. „- Biura Informacji Gospodarczej odgrywają rolę czysto administracyjną – przyjmują zgłoszenia i udostępniają je zainteresowanym. Weryfikowanie zasadności wpisów nie należy do ich ustawowych obowiązków” – dodaje.
„Przedsiębiorca figurujący w rejestrze dłużników może wprawdzie wszcząć reklamację i udostępnić dowody wskazujące na nieistnienie długu, ale jeśli jego wierzyciel podtrzyma swoje roszczenia, to BIG sam z siebie nie dokona korekty listy.”, czytamy dalej.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Gazety Prawnej”.