WYDARZENIE DNIA
”Ze względu na turbulencje na światowych rynkach wejście Polski do ERM2 jest jeszcze odległe, ale nadal możliwe w 2009 r.” – powiedział Jacek Rostkowski, minister finansów.
Wygląda jednak na to, że przystąpienie Polski do przedsionka euro, jak nazywa się korytarz wahań złotego, w 2009 r. jest jednak bardziej teoretyczną możliwością niż rzeczywistą. Temat pojawił się kilka dni temu, kiedy premier Donald Tusk powiedział, że Polska ”może” przystąpić do unii monetarnej w 2011 r. Dziś sprawa powróciła, po tym jak Słowacja dostała ”zielone światło” na przystąpienie do euro od 1 stycznia, pomimo obaw o wzrost inflacji, dziś amortyzowany przez umocnienie korony. Polska jest w podobnej sytuacji, z tym że kryterium inflacyjnego możemy wkrótce nie spełniać – zwłaszcza, jeśli ceny żywności na świecie będą nadal rosły w 2008 r.
SYTUACJA NA GPW
Na taką sesję czekaliśmy od dawna – w środę na warszawskim parkiecie królowały mocne wzrosty, ale co najważniejsze poparte dużą aktywnością inwestorów. WIG20 rozpoczął dzień dokładnie na wysokości 3000 pkt i tylko przez kilka początkowych minut sesji wahał się wokół tego psychologicznego oporu, ale już po godz. 10.00 zdecydowanie ruszył w górę i później z godziny na godzinę wspinał się coraz wyżej. Na koniec dnia zatrzymał się na poziomie 3043 pkt, czyli o 2 proc. wyżej od wczorajszego zamknięcia. Obroty na całym rynku podliczono na 1,7 mld PLN ale zdecydowanie królowały największe spółki z WIG20, które odpowiadały za transakcje o wartości 1,4 mld PLN, a spółki z mWIG40 wygenerowały jedynie 180 mln PLN obrotów. Przed publikacją wyników kwartalnych bezkonkurencyjne były banki, ale całkiem nieźle radziła sobie również branża deweloperska. Podrożały akcje 197. spółek, potaniały 107.
GIEŁDY W EUROPIE
Pomimo słabych danych makro ze strefy euro, główne indeksy Starego Kontynentu zyskiwały dzisiaj na wartości. Niemiecki DAX wzrósł o 1,1 proc., a francuski CAC40 oraz brytyjski FTSE100 o 0,8 proc. i tym samym znów są najwyżej od ponad trzech miesięcy. Poza wzrostami na wczorajszej sesji na Wall Street do zakupów akcji zachęcały dobre wyniki spółek. Dziś, zyskiem w pierwszym kwartale pozytywnie zaskoczył francuski Lafarge (największy światowy producent cementu), Deutsche Borse (niemiecka giełda) oraz koncern tytoniowy British American Tobacco. W tej sytuacji informacja o głębszym od oczekiwań spadku sprzedaży detalicznej w marcu w Eurolandzie nie zniechęciła popytu, tym bardziej, że zrównoważyła ją popołudniowa publikacja wyższa od oczekiwań wydajność pracy w USA.
Otwarcie za oceanem było neutralne, a chęć do realizacji zysków po wczorajszych wzrostach niewielka.
WALUTY
Po dwóch wzrostowych sesjach w środę inwestorzy na rynku walutowym sprzedawali europejską walutę, co wyszło na korzyść dolarowi. Kurs EUR/USD przełamał wsparcie z poziomu 1,548 i ok. godz. 16.30 znalazł się na wysokości 1,539 czyli o 1,1 proc. niżej niż we wtorek. Taką wyprzedaż euro można tłumaczyć obawami o zbyt agresywną politykę monetarną Europejskiego Banku Centralnego, który pomimo niepodważalnych sygnałów spowalniania gospodarek krajów strefy euro, utrzymuje stopy procentowe na poziomie najwyższym od 6 lat i wszystko wskazuje na utrzymanie takiego kursu. Za dolarem przemawiały też dane z USA (wzrost wydajności pracy) i euro (spadek sprzedaży detalicznej). W odniesieniu do dolara taniał również brytyjski funt oraz frank szwajcarski. Słaba kondycja euro przełożyła się na umocnienie złotego – za euro płacono o 0,7 proc. mniej niż dzień wcześniej, tj. 3,411 PLN, natomiast dolara można było nabyć za 2,219 PLN.
SUROWCE
Pomimo umocnienia dolara, wykresy cen surowców zachowywały się dzisiaj spokojnie. Inwestorzy z dystansem podeszli do sygnałów z rynku walutowego, bowiem amerykańska waluta silnie podrożała tylko w stosunku do euro. W tej sytuacji najsilniej zareagowało złoto, które potaniało o 1,2 proc. do poziomu 867 USD za uncję. Fundusze hedgingowe dosyć sceptycznie patrzą na potencjał dla złota do powrotu w okolice rekordów, bowiem możliwości obniżania stóp procentowych przez FED się wyczerpują, a to głównie one obniżały wartość dolara i windowały ceny surowców. Gdyby trend wzrostowy na rynku towarowym się zakończył popyt na złoto spadłby, bowiem presja inflacyjna byłaby mniejsza, a metale szlachetne są uznawane za dobre zabezpieczenie przed tym zjawiskiem. Na razie jednak ceny miedzi i ropy utrzymują się wysoko. Cena londyńskiej baryłki brent utrzymała się dzisiaj na poziomie 120,50 USD (80 centów poniżej wczorajszych rekordów), a tona miedzi potaniała o 0,6 proc. do poziomu 8.470 USD.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
OPEN FINANCE: Łukasz Wróbel – giełdy w Europie,surowce
Emil Szweda – wydarzenie dnia, Łukasz Wróbel – sytuacja na GPW,waluty
