Wtorkowa sesja była znacznie bardziej jednoznaczna niż poniedziałkowa. Wczoraj popyt nawet nie próbował udawać, że jest w stanie opanować sytuację co skutkowało niemal nieustanną przeceną. Indeksy od początku zabarwiły się na czerwono, a następnie znaczącą rolę zaczęła odgrywać technika i obawy, że rozpoczynający się dziś sezon raportów kwartalnych ze spółek nie usprawiedliwi ostatniej trzymiesięcznej zwyżki.
Indeksy ostatecznie straciły 2 procent i S&P500 znalazł się na najniższym poziomie od 1 maja. Tak jak trudno wczoraj wskazać jednoznaczny impuls do spadku tak dziś na horyzoncie nie ma żadnego sygnału pro-wzrostowego. Pozytywnie, choć to wielce ryzykowne stwierdzenie mogą gracze odczytać zapowiedzi o możliwych ustaleniach rozpoczynającego się dziś szczytu G-8. W takim przypadku konieczne byłyby plotki lub sugestie co też politycy mogą wymyślić dla uzdrowienia rynków, a ponieważ o żadnym panaceum nie słychać więc szczyt nie przyniesie żadnego przełomu. Przecena amerykańskich rynków odbiła się dziś na giełdach azjatyckich. Wszystkie spadały, a najwięcej traciły rynki w Japonii i Indiach.
Wczorajsze zachowanie GPW było całkowicie inne. Niemal cały dzień WIG20 spędził na plusach. Z początku popytowi udawało się nawet wykorzystać poniedziałkową obronę 1800 pkt. oraz neutralne zamknięcie sesji w USA i na niewielkim obrocie doprowadzić do zwyżki. Nie było to jednak żadne osiągnięcie, bowiem po trzech dniach spadku indeksu w końcu musieli pojawić się chętni na przecenione akcje.
Przy panującym marazmie byki dały radę utrzymać rynek na plusach tak długo jak kolor zielony przeważał na zachodnich parkietach. Rozpoczęcie handlu w USA obnażyło jednak słabość giełdowej zwyżki i powoli, acz konsekwentnie indeksy kierowały się w stronę poziomu neutralnego. W końcówce doszło nawet do jego przekroczenia i WIG20 minimalnie spadł. Mimo teoretycznie symbolicznego zejścia trzeba pamiętać, że od poziomu maksymalnego podaży udało się tanim kosztem zdobyć 1,5 proc. i zamknąć czwarty dzień spadkiem.
Ponieważ brakowało danych makro i zarówno na rynku walutowym jak i surowcowym panował spokój to gracze swoje i tak już małe siły skupili na KGHM. Ta spółka zgromadziła ponad 256 mln obrotu, czyli więcej niż sześć kolejnych najaktywniejszych walorów. Tak duże zainteresowanie KGHM jest konsekwencją bliskiego terminu przyznania praw do dywidendy. Odbędzie się to już w najbliższy poniedziałek i przynajmniej do tego czasu spółka będzie jednym wielkim polem bitwy pomiędzy inwestorami realizującymi zyski a tymi walczącymi o dywidendę.
Wczoraj niedźwiedzie doprowadziły do spadku WIG20, który jednak nadal był ponad poziomem 1800 pkt. oraz nad swoją 200-sesyjną średnią wypadającą na wysokości 1770 pkt., a więc przy poziomach majowych minimów. Brak kapitału, brak istotnych danych makro w tym tygodniu oraz wczorajsze wyjątkowo negatywne zakończenie sesji w USA skieruje dziś z rana indeks w stronę tych poziomów.
Tam zobaczymy jakimi realnie siłami dysponuje popyt aby zakończyć trwające już trzy tygodnie spadki. Podobny rozwój wypadków czeka nas zapewnie w całej Europie. Jednoznacznie negatywny początek i kontynuacja przeceny potwierdzi trwającą korektę, a obrona poparta dużym obrotem będzie aspirować do miana sesji zmieniającej panujące nastroje. W tym drugim scenariuszu niezbędne będzie analogiczne odbicie na amerykańskich parkietach.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse