Jak podaje „Gazeta Prawna” gama usług oferowanych przez banki (w tym banki internetowe) najmłodszym klientom jest całkiem szeroka. Otwarcie rachunku bankowego już dla 13-latków oferuje kilka banków. Opłaty za prowadzenie takiego konta zwykle są niższe (lub nawet zerowe), za to oprocentowanie konta jest bardzo niskie… lub też zerowe. Taki jest dziś standard, konto ma służyć przede wszystkim do rozliczeń. Nastolatek otrzymuje w zasadzie pełny dostęp do konta: może wpłacać i wypłacać pieniądze, dokonywać przelewów i zleceń stałych. Posiadacz konta może otrzymać za darmo dostęp do rachunku przez internet (niższe opłaty i prowizje za operacje i transakcje). Przez SMS wysłany z telefonu komórkowego (dostęp do tych serwisów kosztuje zwykle kilka zł miesięcznie) można natomiast zasięgnąć podstawowych informacji o stanie konta (saldo, wykonane przelewy oraz wpłaty na konto).
Przez cały tekst przewijają się słowa – zerowe opłaty za prowadzenie, niższe prowizje, tańsze usługi. Co z tego więc mają banki? Czy nastoletni klienci są atrakcyjni dla banków? Z pewnością do korzyści należy zaliczyć częstsze niż w przypadku dorosłych korzystanie z kart płatniczych, usług bankowości elektronicznej. Młodzi ludzie chętniej również korzystają ze wszelkich nowinek, jak np.: usługi związane z telefonią komórkową czy doładowania kart telefonicznych. Gdyby jednak koncentrować się na doraźnych wynikach finansowych banków – trzeba by powiedzieć bardzo dyplomatycznie, że najmłodsi klienci są niezbyt atrakcyjni.
– Szacuję, że nastolatki stanowią ok. 3 proc. klientów banków. Dochód ze wszystkich usług, jaki mogą generować – z prowadzenia rachunków, używania kart płatniczych i innych usług – jest niewielki, może rzędu ok. 1 proc. – ocenia Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich.
Za co więc banki kochają nastoletnich klientów i dlaczego tak bardzo się o nich starają?
– Przywiązanie do marki, lojalność, są ich inwestycją na przyszłość – mówi Remigiusz Kaszubski.