Według gazety, to dopiero początek batali o lokaty. „Całkiem możliwe, że już w przyszłym roku rynkowym standardem na tzw. rachunku oszczędnościowym, z którego da się wypłacać pieniądze bez ryzyka utraty odsetek, stanie się nie 4,5 proc, ale 5,5 proc. A to oznacza, że do lamusa trafią bezpieczne fundusze inwestycyjne, które już teraz dają prawie takie same zyski jak depozyty. To samo będzie z giełdą: na przykład akcje firm z indeksu średnich spółek zyskały w tym roku zaledwie 0,33 proc. To śmiesznie mało w porównwniu z oprocentowaniem rachunków!”, czytamy.
Banki walczą o oszczędności, bo muszą sprostać gwałtownie rosnącym potrzebom kredytowym Polaków. „Do ostrej walki o oszczędności ruszyli duzi gracze: o depozyty zabiega już Citi Handlowy oferujący na Koncie Oszczędnościowym 4,65proc, ING BSK z rachunkiem OKO o oprocentowaniu od 4,05 proc. oraz należące do BRE – mBank i Multi-Bank (dają 4,5 – 4,6 proc), a także Millennium, który wyszedł w październiku z Lokatą Progresywną Plus, której średnie roczne oprocentowanie wynosi aż 5,65 proc. Na początku tygodnia z Megazarabiającym Kontem Oszczędnościowym do batalii przystąpił BZ WBK: w zależności od wielkości kwoty daje od 4,25 do 5 proc. odsetek. To o 1 pkt proc. więcej, niż oferował wcześniej.”, czytamy dalej.
Do wzrostu oprocentowania produktów depozytowych przyczyniły się także rosnące stopy procentowe. W tym roku Rada Polityki Pieniężnej już trzykrotnie dokonała podwyżki po 0,25 pkt proc. Eksperci spodziewają się, że stopy wzrosną jeszcze raz w listopadzie.
Więcej na ten temat w „Dzienniku”.