BGŻ to już nie jest ten bank co kiedyś – siermiężny, zacofany, na widok którego wielkomiejski klient odwracał głowę. W tym momencie to już równorzędny konkurent dla największych instytucji. Również tych, które za swój główny cel obierają klientów mieszkających w miastach. Oczywiście przed bankiem jest jeszcze sporo pracy, ale w pewnych segmentach rynku już staje się liderem. Na innych zaś ma konkurencyjną ofertę, którą co najważniejsze potrafi sprzedawać. Duża szkoda, że nie doszło do wejścia BGŻ na giełdę, bo mogłoby to być kolejnym impulsem do dalszego wzrostu. Tak czy inaczej bank robi swoje, na giełdę ma jeszcze czas.BGŻ traktowany jest trochę inaczej niż inne instytucje. Wszystko ze względu na profil klientów. Próżno szukać w ofercie banku bankowości osobistej czy prywatnej. Nie ma nawet złotej, nie mówiąc o platynowej karcie kredytowej. Bank nie jest też zbyt aktywny na polu consumer finance. Z drugiej strony ma najbardziej rozbudowaną na rynku ofertę dla rolników i firm z tego sektora gospodarki. Jednym słowem dość trudno sklasyfikować go na tle całej konkurencji – można często odnieść wrażenie, że bliżej mu w pewnych obszarach do banków spółdzielczych, niż do komercyjnej konkurencji. Wrażenie to będzie jednak mylne jeśli chodzi o komunikację. Duże kampanie reklamowe i dobry PR sprawia, że bank jest traktowany jako pełnoprawny gracz. To ważne, bo na przykład dział PRu musi się często nagimnastykować, żeby zainteresować dziennikarzy ofertą, która jak wspomnieliśmy nie jest tak szeroka jak u konkurencji lub skierowana do innej grupy klientów niż czytelnicy największych dzienników. Najwyraźniej idzie jej z tym jednak dobrze – tym lepiej im bardziej bank się zmienia. A pamiętajmy, że proces zmian zaczął się w sumie nie tak dawno, a różnicę widać gołym okiem już teraz.
BGŻ ma natomiast jedną cechę, która w pewien sposób odróżnia go od większości konkurencji. Bardzo często traktowany jest jako bank lokalny. W końcu duża część jego placówek jest w miejscach, gdzie inne instytucje raczej nie są zainteresowane działalnością. To pozwala sięgnąć po niewykorzystywane na codzień przez banki narzędzia promocji, czy też zaznaczenia swojej inności na tle rynku. Widać tutaj duży wpływ głównego inwestora, który w podobny sposób działa na swoim macierzystym rynku. Do takich projektów należy zaliczyć z całą pewnością Klasę BGŻ, czyli umożliwienie kontynuowania nauki w renomowanych liceach uzdolnionym absolwentom gimnazjów pochodzącym z niezamożnych rodzin, mieszkających na wsi i w małych miastach oraz w regionach o niskim potencjale ekonomicznym i wysokim bezrobociu.
Innym, najnowszym pomysłem, dobrze wpisującym się w strategię sponsoringową banku jest BGŻ Arena. Tak oficjalnie nazywa się pierwszy w Polsce (sic!) kryty tor kolarski znajdujący się w Pruszkowie. Jest to również siedziba Polskiego Związku Kolarskiego. Nazwę nadano na mocy umowy, którą parafowali prezes Banku BGŻ i PZKol.
Naszym zdaniem to bardzo ciekawy ruch ze strony banku. Przede wszystkim dlatego, że bank jako chyba jedna z pierwszych instytucji finansowych stał się prekursorem wyraźnie zaznaczającego się w światowym sporcie trendu nawiązywania długofalowej współpracy ze sponsorami w dziedzinie budowy i utrzymania obiektów sportowych. Na przykład w Niemczech na 12 stadionów, tylko jeden nie ma nazwy własnej. Pozostałe kojarzą się z konkretnymi firmami. Swój stadion ma Allianz, Signal Iduna, czy AWD. Jak widać Polacy też potrafią. Dla BGŻ to kolejny krok w wiązaniu swojego wizerunku z kolarstwem. Jest on przede wszystkim sponsorem strategicznym Polskiego Związku Kolarskiego, a także sponsorem 65. Tour de Pologne, w którym wystartuje kadra szosowa Polska-BGŻ. Kolarstwo to jedno – rower to drugie. Rowerzystów jest w Polsce zapewne kilkanaście milionów. Jednym słowem w stosunkowo tani sposób bank ma możliwość dotarcia do tych klientów za pośrednictwem konsekwentnie prowadzonej od kilku lat polityki sponsorskiej.
Próbą generalną BGŻ Areny będą mistrzostwa Polski juniorów rozpoczynające się 21 sierpnia. Pierwsza wielka impreza, podczas której nastąpi uroczyste, oficjalne otwarcie toru oraz jej rozpoczęcie, to Mistrzostwa Europy we wrześniu. W przyszłym roku odbędą się tam mistrzostwa świata – największa po igrzyskach olimpijskich impreza w kolarstwie torowym. Jak zatem widać BGŻ zrobił dobry biznes zostając honorowym sponsorem.
Tym bardziej, że jak stwierdzają jego właściciele – obiekt, obok funkcji toru kolarskiego, stwarza możliwość organizowania zawodów sportowych w wielu dyscyplinach – sportach walki, grach zespołowych, szermierce, a nawet zawodów hippicznych. Welodrom będzie też wykorzystywany w sposób komercyjny. I zawsze przy organizacji kiermaszów, festynów, imprez rozrywkowych czy wystaw będzie się pojawiała nazwa BGŻ Arena. To doskonały sposób na dotarcie do tysięcy potencjalnych klientów.
Wielkie brawa dla BGŻ, czekamy teraz na konkurencję i jej pomysły. Może dzięki temu wybudujemy trochę więcej tych stadionów. No i do zagospodarowania są obiekty stawiane w ramach programu Orlik 2012. Jeśli nawet działaniami sponsorskimi nie obejmować całego kraju, to przynajmniej część gmin, etc. Popisowe pole dla banków spółdzielczych czy chociażby SKOK-ów. Zobaczymy czy ktoś wpadnie na ten pomysł. PKO BP? PZU? Pekao SA? Palma pierwszeństwa należy jednak do BGŻtu – bo to co obecnie robi, robi konsekwentnie.