Pierwszy giełdowy dzień roku był w USA niezwykle „byczy”. Po złych nastrojach z Sylwestra nie zostało ani śladu. Na Wall Street w dalszym ciągu mówi się, że jaki początek stycznia taki i jego koniec, a jaki styczeń taki i cały rok. To nie jest prawda, ale stare przesądy często doprowadzają do wzrostu indeksów w pierwszych dniach roku.
Dane makro, jak to często ostatnio bywa, były mieszane. Indeks instytutu ISM dla sektora przemysłowego wzrósł w styczniu mocniej niż oczekiwano (z 53,6 do 55,9 pkt.). Najważniejsze było to, że subindeks nowych zamówień wzrósł do poziomu (65,5 pkt.) najwyższego od 5 lat. To zwiększa prawdopodobieństwo dłuższego ożywienia. W gospodarce USA przemysł to mniej niż 20 procent, ale zwyczajowo rynek mocno reaguje na publikację tego indeksu. Dane o wydatkach na konstrukcje budowlane były jednak słabe – spadły w listopadzie (o 0,6 proc.) po raz siódmy z rzędu i to mocniej niż oczekiwano (0,4 proc.).
Osłabienie dolara pomagało bykom na rynku surowców, ale pojawiły się też inne czynniki. Na przykład w Chinach indeks PMI wzrósł w grudniu do poziomu 56,1 pkt. Chińska gospodarka rozwijała się najszybciej od 5 lat. To był oczywiście pretekst do kupowania surowców, bo fizyczny popyt wcale tak mocno nie rośnie. Poza tym w Chile zastrajkowały bezterminowo dwie wielkie kopalnie miedzi, co pomagało we wzroście ceny tego surowca. Na rynku ropy pretekstem do podnoszenia ceny były bardzo niskie temperatury w USA (to zwiększa popyt na olej opałowy). Złoto drożało wraz z osłabieniem dolara. Na rynkach surowcowych (szczególnie na rynku miedzi) rośnie piękna bańka spekulacyjna.
Rynkowi akcji pomagały wzrosty cen surowców, chęć odreagowania sylwestrowego spadku i chęć doskonałego rozpoczęcia roku. Nie szkodziła im rentowność obligacji, więc byki mogły zrobić z rynkiem to, co chciały. A chciały podnieść indeksy, co im się doskonale udało. Straty z czwartku zostały z nadmiarem odrobione i 10. miesięczny trend wzrostowy ocalał. W dalszym ciągu jednak twierdzę, że pierwsze dni roku rzadko są dobrym prognostykiem późniejszego zachowania rynku. Poczekajmy do następnego tygodnia.
GPW rozpoczęła sesję poniedziałkową wzrostami indeksów. Podobnie jak inne rynki europejskie również nasz kompletnie zlekceważył spore spadki indeksów podczas sylwestrowej sesji w USA. Uznano je za przypadek i zaczęto polować na mocne odbicie. W okolicach południa rynek wszedł w marazm połączony z niegroźnym osuwaniem się indeksów. Ten spokój zakończył się po pobudce w USA wybiciem z zaatakowaniem oporu technicznego. Oczekiwanie na odbicie w USA i początek roku niezwykle pomagały bykom. Szczególnie mocne były spółki surowcowe (wzrost cen miedzi i ropy im pomagał) pod wodzą PKN. Udało się zakończyć dzień z WIG20 na oporze i z wzrostem o 2,3 procent podbudowanym umiarkowanym obrotem. Indeks nadal jest jednak w trendzie bocznym obowiązującym od października, ale prawdopodobieństwo wybicia wzrosło.
Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi