Podczas czwartkowych notowań atmosfera wokół rynków zmieniła się o 180 stopni. Inwestorzy zaczynali handel w bardzo złych nastrojach po słabej sesji w Stanach i bardzo niepokojących danych z Chin, gdzie indeks PMI opisujący sektor produkcji spada najszybciej od marca 2009 roku.
Ponadto wskaźnik ten po raz pierwszy od roku spadł poniżej 50 pkt., co sugeruje zbliżające się kurczenie gospodarki Państwa Środka. Nie tylko azjatycka gospodarcza lokomotywa zwalnia. Problem dotyczy też Niemiec. Istotnie słabsze od oczekiwań były wskazania indeksów PMI dla usług i produkcji w niemieckiej gospodarce. Nie ma tam jeszcze kurczenia się tych sektorów, ale rozwój wyraźnie wyhamowuje.
Drugim porannym problemem byli politycy, a konkretnie premier Luxemburga Jean Claude Juncker, którego słowa wskazywały, że bankructwo Grecji jest jedną z możliwości. Takie deklaracje szybko znalazły odbicie w zachowaniu indeksów giełdowych, na których przecena była coraz wyraźniejsza. Przy rosnących dynamicznie obrotach i WIG20 spadającym ponad procent wszystko wskazywało, że niewiele brakuje do paniki i sesja może zakończyć się małym dramatem. Wtedy jednak sytuację całkowicie zmieniły pojawiające się pierwsze doniesienia z nadzwyczajnego szczytu krajów strefy euro. Nieoficjalne komunikaty mówiły, że dojdzie do porozumienia w sprawie greckiego zadłużenia i problem zostanie rozwiązany przez zapewnienie Atenom nowych tańszych pożyczek, do których dodatkowo dołożą się prywatne banki. Choć nie było w tych informacjach żadnych konkretów ani żadnych potwierdzonych liczb atmosfera zmieniła się w euforyczną i gracze stadnie przystąpili do zakupów. Od tego czasu bykom sprzyjało już wszystko. Opublikowane zostały dobre informacje z amerykańskich spółek, a zwłaszcza z banku Morgan Stanley, który przebił istotnie prognozowany pułap wyników. W końcówce natomiast katalizatorem optymizmu został lepszy od oczekiwań indeks FED z Filadelfii, który znalazł się powyżej zera punktów, co oznacza, że sektor produkcji w Stanach w ciągu ostatniego miesiąca nieznacznie, ale poprawił swoją sytuację.
Giełdy we Włoszech, Madrycie i Atenach, czyli najbardziej narażonych na bankructwo krajach po pierwszych plotkach o możliwym porozumieniu na szczycie niemal oszalały i zyskiwały po 3 proc. Euforie kopiował też WIG20, który od sesyjnego minimum zyskał aż 90 pkt. dzięki czemu odrobił straty z całego tygodnia i jest już wyraźnie powyżej 2700 pkt. Zainteresowaniem cieszyły się wszystkie sektory, ale szczególnie przecenione w ostatnich dniach paliwa i banki.
Tak silny sesyjny zwrot nastrojów często charakteryzuje lokalne przesilenie, które przynajmniej krótkoterminowo zmienia układ rynkowych sił. Teraz to byki rozdają karty i każdy krok w kierunku porozumienia będzie wzmacniał ich pozycję. Popyt ma przed sobą sporo wolnego miejsca aż do 2800 pkt. włącznie więc końcówka miesiąca powinna być z tej perspektywy udana. Trzeba jednak zauważyć, że rysującym się w tej chwili zagrożeniem jest stara giełdowa zasada: „kupuj plotki, sprzedawaj fakty” i jej potwierdzenie w notowaniach już po ogłoszeniu oficjalnego komunikatu ze szczytu oznaczałoby, że dzisiejszy wyskok miał typowo korekcyjny charakter i należy ewakuować kapitał z rynku.
Źródło: AZ Finanse